post image
Pixabay Co się działo z Antkiem w klasztorze?

Elżbieta Grymel

W pewnej śląskiej wsi stał okazały klasztor otoczony stawami i zaledwie kilka chłopskich chałup. W jednej z nich mieszkała zwyczajna z pozoru rodzina: chłop Antek, jego żona Agata oraz dwanaścioro ich dzieci w różnym wieku. Jednak żyło im się ciężko, bo Antek był z natury nierobem: całe dnie wylegiwał się w łóżku i wstawał tylko na posiłki, choć wcale nie był chory.

Popołudnia i wieczory najchętniej spędzał w karczmie, a kiedy wracał do domu, to w środku nocy zupełnie bez powodu wszczynał karczemne awantury. Przeganiał rodzinę wokół domu, jakby byli stadem bydła, a nie bliskimi mu ludźmi. Biedna Agata robiła, co tylko mogła, żeby wyżywić gromadkę dzieciaków i męża–nieroba, bo Antek żadnego posiłku nie ominął, choć nigdy grosza do domu nie przyniósł! Pewnego dnia Agata nie miała już naprawdę co do garnka włożyć i postanowiła nałapać rybek w strumyku, który płynął na końcu wsi. Miała nadzieję, że uda jej się złapać tam jakąś większą rybę, która uciekła z pobliskiego klasztornego stawu, ale i tam jej się nie powiodło. Sak pozostał pusty, nie było w nim ani ryb, ani raków.

Kobieta usiadła nad brzegiem strumyka i zapłakała z bezsilności. Wtedy zauważyła biegnącego obok polną drogą braciszka z pobliskiego klasztoru. Wiózł na targ pełny tragacz (rodzaj taczki) karpi z przyklasztornego stawu. Zagadnięta przez niego Agata opowiedziała mu o swej trudnej sytuacji. A potem braciszek pozwolił jej wybrać dwie ryby na obiad. Kobieta sięgnęła po dwie najmniejsze. Zakonnik widząc jej skromność i uczciwość, dorzucił jeszcze jednego karpia słusznych rozmiarów i przyrzekł jej pomoc w naprawieniu leniwego męża. Agata miała tylko dać znać do klasztoru, że jej mąż wrócił z karczmy mocno pijany i od razu zasnął, a resztę mieli dokonać sami zakonnicy. Choć Agata nie do końca była przekonana, że zamysł braciszka się powiedzie, postanowiła jednak skorzystać z jego życzliwej, jak jej się wydawało, rady.

Okazja, żeby pomóc kobiecie, nadarzyła się zaledwie kilka dni później. Antek był tak pijany, że ledwie dowlókł się do domu i padł na łóżko jak kłoda. Z doświadczenia Agata wiedziała, że teraz będzie spał do następnego ranka. Posłała więc najstarszego synka do klasztoru. Od razu przybyli dwaj rośli braciszkowie, położyli chrapiącego Antka na wielki tragacz i zabrali go ze sobą.

PS. Co się działo z Antkiem w klasztorze? Tego dowiecie się drodzy czytelnicy za tydzień.

Komentarze

Dodaj Komentarz