Ilustracja do opowieści
Ilustracja do opowieści

Jeszcze niedawno ludzie nie utożsamiali tych dwóch demonów, ale w opowieściach z ostatnich czasów oba zlały się w jedno, a obecnie wspomina się o nich raczej rzadko i mówi się raczej o dziwnym splocie okoliczności, nie zaś o działaniu siły nieczystej!

Z pośród tych dwóch demonów zdecydowanie mniej szkodliwy był niewątpliwie grosz przechodni pojawiający się w postaci monety leżącej na drodze. Okradał on swego znalazcę jedynie w tym przypadku, kiedy ten włożył go do portfela, gdzie trzymał pieniądze. Włożony do pustej kieszeni nie czynił żadnej szkody w finansach. Ale w takiej sytuacji starał się wydostać z opresji i dziurawił kieszeń znalazcy, by jak najszybciej trafić z powrotem na gościniec, by znaleźć inną, mniej przezorną ofiarę.

Pamiętam opowieść mojej starszej sąsiadki, która znalazła kiedyś na drodze monetę dwuzłotową i włożyła ją do kieszeni, w której trzymała „drobniaki”. Jej starsza siostra, która wtedy z nią była, przestrzegła ją, żeby pieniądz ten wydała przy najbliższej okazji, ale sąsiadce szkoda było się z nim rozstawać, bo był nowiutki i błyszczący, więc na drobne zachcianki wydawała zalegające w kieszeni „drobniaki”. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziła jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, bo ani się spostrzegła, a zaczęła kupować masę coraz droższych rzeczy, które wcale nie były jej potrzebne. Wtedy przypomniała sobie przestrogę siostry. Nie chciała jednak, żeby ten feralny grosz zrobił komuś krzywdę, dlatego postanowiła go w rzucić do kosza na śmieci w parku. Jak sama stwierdziła, grosz przechodni ją jednak przechytrzył, bo za chwilę do tego samego kosza podszedł bezdomny mężczyzna, poszperał w śmieciach i go wydobył. Człowiek ów nie chciał słuchać jej protestów, tylko znacząco popukał się w czoło i oddalił się ściskając w dłoni znalezioną dwuzłotówkę!

Znacznie gorszy był manek zwany też monkiem. Mógł nim być praktycznie każdy przedmiot, który został znaleziony. Rozsądniej było nie zabierać takiej rzeczy do swojego domu, ale rzadko kto potrafił się oprzeć pokusie, zwłaszcza, gdy znalezisko posiadało znaczną wartość. Manek wprowadzony do gospodarstwa potrafił okradać je w perfidny sposób: znikały z domu wartościowe przedmioty, powtarzały się kradzieże mienia i zwierząt gospodarskich. Podejrzenia często padały na bogu ducha winnych służących, tak więc manek nie tylko kradł, ale wyrządzał też ludziom krzywdę. Uważny czytelnik zapyta z pewnością, gdzie podziewały się owe skradzione bogactwa? Otóż wędrowały one do tego, kto stworzył manka przy pomocy czarów lub do tego, kto miał prawo korzystać z jego usług. Wystarczyło, że taki człowiek czegoś zapragnął, a manek nazajutrz dostarczał żądaną rzecz do jego domu! Ale taka współpraca często źle się kończyła, bo demon potrafił obrazić się na swego zbyt zachłannego pana, albo też działał bezmyślnie, niechcący przysparzając mu kłopotów. W jednej z zasłyszanych przeze mnie opowieści, demon dostarczył swemu posiadaczowi wspaniały, antyczny mebelek, w którym było ukryte ciało zamordowanej dziewczyny. Policja szybko wpadła na trop zabójstwa, bo cała droga, jaką przebył demon zroszona była krwią. Karę za to poniósł oczywiście zachłanny pan demona! Ludzka wyobraźnia jednak nie zna granic, zwłaszcza w wymyślaniu takich makabrycznych horrorów, a co wy o tym sądzicie, drodzy czytelnicy?


 

Elżbieta Grymel

Ps. Również w tej opowieści występuje pewna niekonsekwencja: opowiadający nie wzięli pod uwagę, ze krew (ludzka) krzepnie w bardzo krótkim czasie, bo wspominają o całej drodze zroszonej krwią. Istnieją tu dwie możliwości: demon wiedział o morderstwie albo może nawet współpracował z morderca, bo porwał antyczna szafkę z jeszcze „ciepłą” zawartością (stąd krwawienie!), albo też razem z meblem przemieszczał się lotem błyskawicy, ale wtedy nie zostawiłby krwistego śladu na drodze.


 

Komentarze

Dodaj komentarz