Dominik Gajda
Dominik Gajda

Po znakomitym meczu półfinałowym przeciwko Asseco Resovii Rzeszów, siatkarze z Jastrzębia znaleźli się w finale, którego stawką był puchar Polski. Tam na podopiecznych Marcelo Mendeza czekała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. To zdecydowany dominator tych rozgrywek. W swojej historii zdobył już 9 takich pucharów, wygrywając te rozgrywki chociażby w czterech ostatnich edycjach. Jastrzębianie puchar Polski mają jeden i liczyli, że przywiozą z Krakowa, gdzie rozgrywany był turniej finałowy, do klubowej gabloty drugie takie trofeum. 
Finałowy mecz układał się dla Jastrzębskiego Węgla bardzo dobrze. Pomarańczowi szybko wypracowali sobie kilka punktów przewagi, której starannie pilnowali. Świetny blok Boyera, który dał prowadzenie jastrzębianom 17:13 i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą Jastrzębskiego. Tym bardziej, gdy po skutecznym bloku Gladyra zrobiło się 20:15. Od tego momenty w grze siatkarzy z Jastrzębia coś się zacięło i w efekcie ZAKSA odrobiła wszystkie straty, rozstrzygając inauguracyjną partę na swoją korzyść. Kibice długo nie mogli zrozumieć, jak tak doświadczony zespół, mógł przegrać seta w takim stylu. 
Druga odsłona tego spotkania był bliźniaczo podobna do pierwszej. Jastrzębski Węgiel dominował, prowadził 20:16, ale seta przegrał. Trzeci, i jak się później okazało ostatni set, to już przewaga siatkarzy z Kędzierzyna Koźla. Jastrzębianie wyglądali na kompletnie rozbitych i nie byli w stanie przedłużyć rywalizacji, przegrywając tę partię do 23. i cały mecz 0:3. 
Tym samym siatkarze z Jastrzębia marzenia o pucharze Polski muszą odłożyć przynajmniej na rok. Teraz jak najszybciej powinni zapomnieć o tym, co się stało w finale i powalczyć o inne trofea tegorocznego sezonu. 
W sobotę, 4 marca jastrzębianie zagrają na swoim parkiecie mecz ligowy z ekipą Ślepsk Malow Suwałki i będzie to idealna okazja do wymazania z pamięci niemocy, która dosięgła jastrzębian w starciu z ZAKSĄ. 

PO MECZU POWIEDZIELI 
Jan Hadrava, zawodnik JW

Nie potrafiliśmy w tym spotkaniu wykorzystać swoich szans, a tych przecież nie brakowało. Na pewno nie funkcjonowała na normalnym poziomie zagrywka, tak jak chociażby w meczu przeciwko Rzeszowowi. Gorzej przyjmowaliśmy od drużyny ZAKSY, co przekładało się na słabszą ofensywę. W każdym starciu z Kędzierzynem o wyniku decyduje zagrywka i przyjęcie, dziś byliśmy w tych elementach gorsi. Pomimo to, mieliśmy dwa sety na wyciągnięcie ręki. W sporcie nic samo się jednak nie wygra. Możemy żałować tego, co się zadziało na boisku. Na pewno nas to denerwuje, ale najważniejsze będzie wyciągnięcie wniosków z tego wszystkiego. Nie da się wygrać pucharu Polski, grając dobrze tylko przez ¾ seta. Nie z takim rywalem jak ZAKSA. 

Moustapha M’Baye, zawodnik JW
Trudno nie będzie rozpamiętywać tego, co się wydarzyło w dwóch pierwszych setach. Powinniśmy je wygrać. Stało się inaczej i to bardzo boli. Było to trudne spotkanie. Teraz ważne jest jak zareagujemy po tej porażce. Czy przekujemy to na coś dobrego i to nas wzmocni przed play off, czy będziemy chodzić struci. Moim zdaniem chodzi o to, żeby zaakceptować, że ZAKSA było dzisiaj lepsza, a my będziemy jeszcze mieć swoje szanse. Sport czasami jest brutalny i nie wybacza nawet najmniejszych błędów. Walczymy jeszcze na dwóch frontach i na tym musimy się skupić. 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:0 (26:24, 29:27, 25:23)
JW
: Boyer, Toniutti, Gladyr, M’Baye, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti, Szymura
ZAKSA: Kaczmarek, Janusz, Smith, Paszycki, Śliwka, Bednorz, Shoji (libero) oraz Huber

Komentarze

Dodaj komentarz