Dominik Gajda
Dominik Gajda

Siatkarze z Jastrzębia krótko świętowali zdobycie mistrzostwa Polski w sezonie 2022/23. Kilka dni po decydującym, finałowym spotkaniu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, podopieczni Marcelo Mendeza wrócili do treningów, a w czwartek, 18 maja wylecieli do Turynu, gdzie dwa dni później walczyli o triumf w tegorocznej kampanii Ligi Mistrzów. Ich rywalem była… ZAKSA. ¬– To historyczne wydarzenia dla naszego klubu, ale także dla polskiej siatkówki, takiego finału, w którym grają dwie drużyny z PlusLigi – jak dotąd nie było. Nie opadły jeszcze emocje po zdobyciu mistrzostwa, dużo się dzieje. Nasi kibice wyrazili spore zainteresowanie wyjazdem do Turyny, dlatego pracy było sporo. Zorganizowaliśmy samolot, autobusy, wyposażyliśmy kibiców w okolicznościowe koszulki. Ci, którzy nie pojechali do Włoch, mogli oglądać finał pod halą. Dziękujemy Miastu, że organizuje taką strefę kibica – mówił jeszcze przed meczem Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla. 
Przypomnijmy, że jastrzębianie rozbili drużynę z Kędzierzyna-Koźla w finale PlusLigi 3:0 i byli lekkim faworytem sobotniej potyczki. Z drugiej strony ZAKSA wygrała dwie poprzednie edycje LM i to doświadczenie mogło mieć znaczenie. 
Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla podopiecznych Marcelo Mendeza, którzy wypracowali sobie kilka punktów przewagi i dowieźli ją do końcówki inauguracyjnego seta. Jednak od stanu 24:21 to ZAKSA przejęła inicjatywę i doprowadziła do gry na przewagi. W niej skuteczniejsi okazali się jastrzębianie, wygrywając tę partę do 26. Druga, długo była wyrównana. W końcówce kędzierzynianie odskoczyli na trzy punkty i pomimo ambitnej pogoni Jastrzębskiego Węgla, po godzinie gry był 1:1 w setach. Trzecia odsłona tego spotkania była najsłabsza w wykonaniu Pomarańczowych, którzy przegrali 25:14 i znaleźli się pod ścianą. Czwarty set był bardzo dramatyczny. Jastrzębianie obronili piłkę meczową, a po skutecznym ataku Fornala cieszyli się z wygranej 30:28 i doprowadzenia to tie breaka. W nim cały czas z przodu była ZAKSA. Dopiero po dwóch asach Gladyra zrobiło się 9:9. Końcówka ponownie jednak należała do kędzierzynian i to oni ostatecznie cieszyli się z wygranej 15:12 i w całym meczu 3:2. 
Tym samym ZAKSA po raz trzeci z rzędu wygrała Ligę Mistrzów, a Jastrzębski Węgiel zaliczył debiut w finale najważniejszych, europejskich rozgrywek. 

PO MECZU POWIEDZIELI 
Adam Gorol, prezes JW

Kiedy dochodzi się do finału Ligi Mistrzów, to chce się go wygrać. Po finale PlusLigi, który wygraliśmy w znakomitych stylu, apetyt cały czas rósł, ale wiedzieliśmy, że ten dzisiejszy mecz będzie inny i tak było. Cieszę się, że wróciliśmy do gry, doprowadziliśmy do tie braku, ale tam czegoś zabrakło. Było oczywiste, że ZAKSA się podniesie, tylko nie wiedzieliśmy, jak oni zagrają. Momentami prezentowaliśmy się bardzo dobrze, ale momentami wyglądało to źle. Najważniejsze, że była walka. Oczywiście wielka szkoda, że nie udało się wygrać, ale z drugiej strony mamy finał Ligi Mistrzów, pierwszy raz w historii klubu. To było wielkie święto jastrzębskiej i polskiej siatkówki. 

Leszek Dejewski, asystent trenera JW
Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Na pewno nie była to siatkówka najwyższych lotów. Zagraliśmy słabiej niż w meczach finałowych PlusLigi. Dzisiaj nie udało się utrzymać tego poziomu. Musimy jednak pamiętać z kim graliśmy. Rywalizowaliśmy z drużyną, która trzeci raz z rzędu zdobywa puchar Ligi Mistrzów. Co prawda wygraliśmy z nimi, o czym wspominałem wcześniej, ale dzisiaj to była inna ZAKSA i inny Jastrzębski Węgiel. Byliśmy mniej skuteczni. Mimo wszystko, uważam, że to był najlepszy sezon w historii klubu z Jastrzębia. Szkoda, że nie zakończony wygraną w LM, ale sport czasami jest brutalny. Musimy przełknąć gorycz tej porażki, jestem jednak przekonany, że od jutra będziemy się już cieszyć z tego sezonu. 

Rafał Szymura, zawodnik JW
W tym meczu nasza gra falowała. Mieliśmy swoje dobre momenty, ale też bardzo słabe. Niestety, te drugie przeważały i dlatego taki jest wynik. Było dużo problemów po naszej stronie w kontrze, w ataku, myślę, że ten element zdecydował o porażce w tym spotkaniu. Sezon dla nas się zakończył. Na pewno nie jest źle, ponieważ mamy drugie miejsce w Europie i pierwsze w Polsce. Nie możemy więc narzekać. Zdajemy sobie jednak sprawę, że drugi taki finał może się nie powtórzyć. Szkoda, że tak się to potoczyło. To jednak jest sport i trzeba przyznać, że wygrał lepszy. Zespół z Kędzierzyna-Koźla potwierdził, że jest najlepszy w Europie. 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:2 (26:28, 25:22, 25:14, 28:30, 15:12)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Janusz, Smith, Paszycki, Śliwka, Bednorz, Shoji (libero) oraz Paszycki
Jastrzębski Węgiel: Boyer, Toniutti, Gladyr, M’Baye, Fornal, Clevenot, Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti, Szymura
 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz