Marek Pietras
Marek Pietras

Po niezłym spotkaniu w Łaziskach Górnych i remisie z wiceliderem czwartoligowej tabeli, rybniczanie, w środę, 31 maja podejmowali na swoim stadionie LKS Czaniec. Mecz odbył się w ramach 16. kolejki, zaplanowanej pierwotnie na początek marca. Wtedy jednak aura nie pozwoliła na rozegranie tego spotkania. Tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie, aby obie ekipy wybiegły na murawę. ROW na trzy kolejki przed końcem sezonu nadal nie był pewny utrzymania, każdy więc punkt jest dla podopiecznych Dawida Jóźwiaka na wagę złota. 
Mecz z LKS-em Czaniec rozpoczął się od celnego uderzenia, z rzutu wolnego, Cywki i dobrej szansy Piejaka. Swoją okazję do otwarcia wyniku miał też Krotofil. Goście przez pierwsze minuty kurczowo trzymali się swojego pola karnego. Pierwszą składną akcję przeprowadzili w 9. minucie i od razu cieszyli się z bramki, którą zdobył O. Apanchuk. W 25. minucie rzut rożny wykonywali rybniczanie, po nim z kontratakiem ruszyli jednak przyjezdni i po chwili prowadzili 2:0. Na listę strzelców wpisał się A. Apanchuk. Trzy minuty później miejscowi zdobyli bramkę kontaktową. Do siatki, po podaniu Mandrysza, trafił Piejak. 180 sekund później LKS znów miał dwie bramki więcej, po tym jak Barczyka pokonał Hałat. W 36. minucie sytuacja miejscowych jeszcze bardziej się skomplikowała, po tym jak czwartą bramkę dla Czańca zdobył Borak. Chwilę później na murawie pojawił się Krakowczyk, który zmienił Piekorza. Tę decyzję podjął Janik, grający trener ROW-u, ponieważ Jóźwiak nie mógł tym razem zasiąść na ławce trenerskiej z powody zbyt dużej liczby kartek. Na przerwę obie ekipy schodziły więc przy wysokim prowadzeniu piłkarzy z Czańca. 
Po zmianie stron na murawie pojawił się Juraszczyk, który przez kilka ostatnich miesięcy przechodził rehabilitację po ciężkiej kontuzji. W 58. minucie pokazał on swój nieprzeciętny talent strzelecki, zdobywając drugą bramkę dla miejscowych. Rybniczanie cały czas starali się odrobić wszystkie straty i zostali za to nagrodzeni w 81. minucie, kiedy to do siatki trafił Krakowczyk. Niestety, na więcej nie starczyło czasu i ROW musiał się pogodzić z 15. porażką w sezonie. 
Już za trzy dni, w sobotę 3 czerwca ROW ponownie zagra przy ul. Gliwickiej. Tym razem zmierzy się z ostatnim w ligowej tabeli Drzewiarzem z Jasienicy. Zwycięstwo w tym meczu zapewni piłkarzom z Rybnika utrzymanie w IV lidze. Początek spotkania o godz. 17.

PO MECZU POWIEDZIAŁ 
Mateusz Kondziołka, zawodnik ROW-u

Początek w naszym wykonaniu był dobry, mieliśmy kilka okazji do otwarcia wyniku. Ale to nasz rywal wyszedł dwa razy z kontratakiem i prowadził 2:0. Nie możemy tracić takich bramek. Oczywiście staraliśmy się odrabiać straty, byliśmy tego bliscy, uważam, że sędzia mógł w końcówce meczu podyktować dla nas karnego. Pretensje możemy mieć tylko dla siebie, musimy być bardziej uważni w obronie. II połowa należała do nas, ale ciężko się gra przy stanie 1:4. Chcieliśmy wygrać i zapewnić sobie utrzymanie. To się nie stało i będziemy musieli o to powalczyć w sobotę. Dzisiaj może nas cieszyć tylko to, że wrócił do nas Nikodem i dodatkowo strzelił bramkę. Wszyscy się z tego cieszymy. 

ROW 1964 Rybnik – LKS Czaniec 3:4 (1:4)
Bramki: Wiktor Piejak (28.), Nikodem Juraszczyk (58.), Łukasz Krakowczyk (81.) – Oleksandr Apanchuk (9.), Andrii Apanchuk (25.), Rafał Hałat (31.), Bartłomiej Borak (36.)
ROW: Bartosz Barczyk, Jan Janik, Jacek Hadam (84. Mateusz Papierok), Marek Krotofil, Szymon Balcer, Dominik Piekorz (38. Łukasz Krakowczyk), Olaf Sobik(81. Paweł Chłodek), Konrad Warmiński, Mateusz Cywka (58. Adam Byzdra), Paweł Mandrysz(61. Mateusz Kondziołka), Wiktor Piejak (46. Nikodem Juraszczyk)

Komentarze

Dodaj komentarz