Piłkarze rybnickiego ROW-u 1964 w ostatnich trzech kolejkach mierzyli się z drużynami z czuba czwartoligowej tabeli. W tych spotkaniach wywalczyli tylko jeden punkt i osunęli się w klasyfikacji na pozycję nr 7. Idealną okazja do jej poprawy był mecz z rezerwami Rekordu z Bielska-Białej. Spotkanie to zostało rozegrano w środę, 30 października na stadionie przy ul. Gliwickiej. Piłkarze Rekordu wygrali w tej kampanii dwa mecz, oba na wyjeździe. Podopieczni Dawida Jóźwiaka musieli więc zachować czujność.
Początek rywalizacji to, dość zaskakująco, przewaga gości. Miejscowi mieli problemy z przedostawaniem się pod bramkę rywala, tym samym brakowało im okazji strzeleckich. Goście najlepszą mieli po kwadransie gry, ale bramkarza ROW-u wręczył w tym przypadku słupek. W 39. minucie piłkarze z Bielska-Białej zostali nagrodzeni za swoją dobrą grę. Po stracie piki w środku pola przez miejscowych, futbolówka trafiła do Stanislava Nechypolenki, a ten zdecydował się na strzał z dystansu. Po chwili piłka zatrzepotała w bramce ROW-u i goście mogli się cieszyć z powadzenie 1:0. W I połowie kibice więcej bramek nie zobaczyli i na przerwę obie ekipy schodziły przy jednobramkowym prowadzeniu przyjezdnych.
Po zmianie stron w zielono-czarnych barwach pojawiło się aż czterech nowych graczy. Oprócz tego na murawie niewiele się jednak zmieniło. To goście byli częściej przy piłce i starali się zdominować wydarzenia na boisku. Po godzinie gry gospodarze nadal nie mieli na koncie żadnej klarowanej, strzeleckiej sytuacji. Co więcej – w 60. minucie na listę strzelców wpisał się Szymon Młocek i goście prowadzili już 2:0. Trzy minuty później gospodarze odrobili część strat, po tym jak strzałem głową bramkarza Rekordu pokonał Jakub Szczepanik. W kolejnych dwóch akcjach przyjezdni trafili w poprzeczkę i słupek, a miejscowi mogli dziękować opaczności, że nadal tracili do rywali tylko jedną bramkę. To się zmieniło w 68. minucie, kiedy to precyzyjnym strzałem z dystansu Bartosza Plewkę pokonał Daniel Kamiński. Chwilę później stuprocentową okazję zmarnował Nikodem Juraszczyk. W 76. minucie było praktycznie po meczu. Drugą bramkę w tym spotkaniu, a czwartą dla Rekordu zdobył Nechypolenko, ponownie po pięknym uderzeniu zza pola karnego. Ostatecznie przyjezdni wygrali 4:1 i w dobrych humorach mogli wracać do domu. Piłkarze, trenerzy i działacze z Rybnika nie mieli tego komfortu.
O kolejne ligowe punkty ROW ponownie powalczą na domowym stadionie. W sobotę, 9 listopada podejmie przy ul. Gliwickiej ekipę Przemsza Siewierz. Początek tego meczu o godz. 11:00.
PO MECZU POWIEDZIAŁ
Dawid Jóźwiak, trener ROW-u
Trudno powiedzieć, co się stało, że przegrywamy tak wysoko. Jesteśmy świadomi tego, że ten mecz na nie wyszedł. To drugie takie spotkanie w tej rundzie, podobnie słabo było w Zbrosławicach. Nie spodziewaliśmy się, że tak słabo zagramy. Musimy winy szukać u siebie. Oczywiście będziemy analizować błędy i przygotowywać się jak najlepiej do kolejnych spotkań. Mamy teraz dłuższą przerwę, musimy ją solidnie przepracować. W poprzednich meczach stwarzaliśmy sobie sporo sytuacji strzeleckich, dziś ich zabrakło. Wydaje mi się, że kluczowa dla meczu była okazja sam na sam, zaraz po tym jak straciliśmy bramkę na 3:1. Gdybyśmy ją wykorzystali, nie wiadomo jakby to się wszystko potoczyło. Często powtarzamy sobie, że jeżeli mamy tracić bramki, to niech one będą piękne. Dziś tak było. Wiemy o tym, że tracimy za dużo bramek. Cały czas szukamy na to rozwiązań. Jest kilku zawodników, którzy muszą odpocząć. To był nasz czwarty mecz w dwa tygodnie. Zostały nam do końca rundy trzy mecze, będziemy chcieli zdobyć w nich jak największą liczbę punktów, najlepiej dziewięć.
ROW 1964 Rybnik – Rekord II Bielsko-Biała 1:4 (0:1)
Bramki: Jakub Szczepanik (63.) – Stanislav Nechypolenko (39., 76.), Szymon Młocek (60.), Daniel Kamiński (68.)
ROW: Bartosz Plewka, Jan Janik, Szymon Balcer, Piotr Groborz (46. Oskar Skrzyniarz), Szymon Kuzior, Jakub Wróbel (69. Mateusz Cywka), Paweł Chłodek (46. Kamil Spratek), Paweł Mandrysz, Nikodem Juraszczyk, Bartłomiej Pankowski (46. Jakub Szczepanik), Błażej Czuban (46. Kamil Sikora)
Komentarze