Stary Marych
Stary Marych


Niy trza tego chyba tłumaczyć krom tyj „niudy” – świni i „wymborka” – kibla.Dowiedzioł żech sie tyż, że poznanioki majom se fest w zocy ta swoja godka i postawiyli nawet pomnik w 2001 roku niyjakimu Starymu Marychowi, kery był fikcyjnom postaciom gwarowych opowiostek Juliusza Kubla. Teraz jeszcze poczytejcie konsek jednyj gawyndy ze zbiorow „Blubry Starego Marycha”, czy tyż co z tego zrozumicie, tak jak ta poznanioczka te moji pisanie:Usiedli my się raz zez Biniem wew naszej kuchni i zaczli my robotę.– Ta moja – zagaił Biniu – zaraz po ślubie to wogle nie umieła latać kole angielki, a nieraz to jej się nawet woda wew garnyszku przypaliła.– Frącka – ja mówię – to znowyk od samiuteńkiego początku była robotna i akuratna... ale chorobnie obliczona.– No, wtedy trzeba było nawet tuk zez gnotów zbierać, bo mortus buł jak diaski – powiedział Biniu.– Szak. Za te bejmy, co mieli my, to maści na wszy nie można było kupić, a jak się za dużo szastał, to od połowy miesiąca kit zez okien musiał śrutować, no dosłownie kielichy wew ścianę.– Prawda, Marych. Co innego teraz...Popili my ździebko wzmocnionej blondki, bo nam się jakoś po margarynie pierzem odbijało, a Biniu pociągnął klubem, się zamyślił i powiada:– Teraz zobacz. No kto obecnie tak jak ta moja umie zrobić ślepe ryby zez merdyrdą albo rumpuć taki gęsty, ażeby łyżka stojała?– No, Frącka – ja mówię – też mleczarek wew kanie zez majdanu nie przyknaił. Jaki ona robi smaloszek zez skrzeczkami albo deptane pyry, albo naworkę zez klubrami! Wszystko umie. Nawet kwiyrlejkę zez ogigla od starej choinki sama wystrugała.– Dobra gospodyni – przytaknął Biniu – to i kopystką zupę okrasi, a skibki albo klapsztule to samym nożem obloży.– Ja na słodkie nie lecę. Wogle. Ale jak jestem głodny, to blachę placka jak nic spucnę. A jaki ta moja Frącka placek meli!!!– To prawda, Marych. Udały nam się połowice – przytaknął Biniu.UTOPEK

Komentarze

Dodaj komentarz