Przed budynkiem uczelni studenci i członkowie Inicjatywy Pracowniczej zorganizowali happening i rozdawali ulotki informujące o sytuacji w budynku przy ul. Lwowskiej
Przed budynkiem uczelni studenci i członkowie Inicjatywy Pracowniczej zorganizowali happening i rozdawali ulotki informujące o sytuacji w budynku przy ul. Lwowskiej

Od ponad roku studenci historii i matematyki nie uczą się w siedzibie szkoły przy ul. Słowackiego, lecz w budynku przy ulicy Lwowskiej. Panują tam skandaliczne warunki. Nie ma ani ciepłej wody, ani mydła, o papierze toaletowym nie wspominając. Brakuje też podstawowego wyposażenia sal w pomoce dydaktyczne. Co prawda niedawno pojawiły się stojaki na mapy, ale są kłopoty z samymi mapami. Chcąc z nich skorzystać, trzeba przebiec kilkaset metrów do głównej siedziby uczelni, pożyczyć, a po zajęciach oddać. Studenci z Lwowskiej są przekonani, że uczelnia pozostawiła ich samym sobie. – Nie ma przepływu informacji pomiędzy nami a władzami uczelni. Jak wypadną zajęcia, to my o niczym nie wiemy, jak jest jakaś zmiana planu, również nie ma żadnej informacji. Totalny bałagan – mówią studenci.
Początkowo problem próbowali rozwiązać za pośrednictwem kadry uczącej przy ul. Lwowskiej. Bez powodzenia. Później postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Zorganizowali się pod szyldem Studenckiej Komisji Środowiskowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza” przy PWSZ w Raciborzu. – Naszym celem jest wywarcie presji na władzach uczelni, aby te zmieniły fatalne warunki przy ul. Lwowskiej. Nie domagamy się niczego ponad to, co normą jest dla naszych kolegów kształcących się w głównej siedzibie PWSZ – mówi Grzegorz Grim, student III roku historii.
13 grudnia młodzi ludzie wyszli przed budynek uczelni i zorganizowali happening „Zrzuta na mydło”. – Chcieliśmy zebrać pieniądze na środki sanitarne, które będzie można wykorzystać w budynku przy ul. Lwowskiej, ostatecznie skończyło się na rozdawaniu ulotek. Akcja ta miała jeszcze jeden ważny cel – zawstydzenie władz uczelni, które konsekwentnie udają, że nie ma problemu – wyjaśnia Marek Gajda z Inicjatywy Pracowniczej.
Pikietujący przekazali pismo z postulatami prof. Joachimowi Raczkowi, rektorowi raciborskiej uczelni. Potem władze uczelni zaprosiły przedstawicieli organizacji do gabinetu w celu wyjaśnienia problemu. – Rektor był zaskoczony naszymi informacjami. Nie zdawał sobie sprawy z problemu, bo do niego nie dotarły żadne skargi. To dziwne, bo przecież ten problem był podnoszony już w zeszłym roku – relacjonuje Marek Gajda. Dodaje, że polityka władz uczelni, które konsekwentnie udają, że wszystko jest w najlepszym porządku, wymierzona jest również przeciwko pracownikom szkoły, głównie personelowi fizycznemu oraz wykładowcom. – Zaznaczamy przy tym, iż w żadnym wypadku nie winimy za aktualny stan szkoły personelu fizycznego – dodaje Gajda. Inicjatywa studentów okazała się skuteczna. W budynku przy ul. Lwowskiej z kranów już płynie ciepła woda, w toaletach jest papier toaletowy. – Nie ma już problemów z przepływem informacji między budynkiem głównym a naszym. Jest już naprawdę dobrze – mówi Grzegorz Grim.
(BK)
Prof. Jerzy Pośpiech, prorektor PWSZ: – W pierwszej chwili sprawa wydawała się poważna. Sądziliśmy, że zaangażowało się w nią sporo studentów, potem okazało się, że stoi za nią raptem pięć czy sześć osób. Co więcej, pisma nie dostarczyli do rektora studenci PWSZ, tylko bliżej nieznana nam organizacja. Spotkaliśmy się później z grupą studentów, w tym z samorządem, który zdecydowanie odcina się od tej akcji. Z treści pisma ostały się trzy rzeczy związane z budynkiem przy Lwowskiej: nie zawsze były papier toaletowy i mydło, studentów raziło też słońce. Nadmieniam, że budynek przy Lwowskiej nie jest własnością uczelni. My go tylko wynajmujemy. Rozmawiałem z panią dyrektor placówki i obiecała wszystko załatwić. Nie zabraknie już papieru toaletowego, dozowniki do mydła będą pełne, a w oknach zostaną zamontowane żaluzje.
(Tora)
1

Komentarze

  • student kompromitacja rektora 28 grudnia 2006 18:42Tak, to faktycznie drobiazg, że studenci nie mają czym podetrzeć tyłków w nowoczesnym, cywilizowanym zakątku świata. Pewnie szanowny rektor nie ma z tym problemów. Bagatelizowanie tej sprawy świadczy o lekceważacym stosunku władz "uczelni" wobec studntów. Z drugiej strony sam potwierdził, że braki w środkach higieny to na jego uczelni rzecz normalna, co uwiarygadnia zasadność protestu.

Dodaj komentarz