Garaż nie skład

W zeszły wtorek zaalarmowani strażacy ujrzeli jęzory ognia nad garażem przy ulicy Hańcówka w Żorach. Płomienie buchały z wnętrza blaszanego kontenera i dziwnego rozlewiska na drodze dojazdowej. Co gorsza, żywioł zagrażał kilkudziesięciu sąsiednim garażom i mógł spowodować katastrofę na dużą skalę.
– Sytuację udało się opanować dopiero wtedy, gdy przykryliśmy cały teren półmetrową warstwą piany gaśniczej. Niestety zajęły się również cztery sąsiednie garaże, w dodatku w dwóch stały samochody – opowiada młodszy brygadier Jacek Gorol, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Żorach. Jak dodaje, wewnątrz garażu, w którym wybuchł pożar, znaleziono resztki dwóch plastikowych beczek o pojemności tysiąca litrów.
Przechowywano w nich jakąś łatwopalną substancję. Pobieżne oględziny wskazywały, że był to spirytus. W pomieszczeniu ujawniono też sześć 20-litrowych plastikowych kanistrów i ok. 150 butelek różnej wielkości. W dwóch innych garażach ogień uszkodził peugeota 206 i daewoo nexię. Młodszy aspirant Kamila Siedlarz z KMP w Żorach mówi, że do laboratorium kryminologicznego w Katowicach przesłano próbkę domniemanego spirytusu. Niewykluczone, że użytkownik garażu usłyszy zarzuty m.in. sprowadzenia tzw. niebezpieczeństwa dużych rozmiarów. Garaże stoją na terenie dzierżawionym od Rajmunda Bortlika, który ma w pobliżu dom i nie kryje irytacji. – Jak można urządzić w garażu skład substancji łatwopalnej? Dziś mam spotkanie z użytkownikiem tego kontenera. Nie wykluczam wypowiedzenia mu mowy – zapowiada gospodarz.

Komentarze

Dodaj komentarz