Barbara Kalfas spędziła wiele godzin przy konserwacji bombeli
Barbara Kalfas spędziła wiele godzin przy konserwacji bombeli


Każdy zabytek poddawany renowacji jest jedną wielką zagadką. Podobnie było w przypadku bombeli. Pierwszą niewiadomą okazała się sama nazwa, która figurowała w karcie muzealnej. Po wielu poszukiwaniach u różnych źródeł okazało się, że to rodzaj baldachimu procesyjnego. Ale literatura fachowa podawała, że klasyczna bombela ma formę walca średnicy co najmniej 130 cm, zawieszonego na wysokim drążku. Ta z Raciborza ma prawie połowę mniejszą średnicę, bo 58 cm. Po dalszych poszukiwaniach okazało się, że szczególnym rodzajem bombeli jest również umbrella czy umbrakullum. Wygląda tak samo jak bombela, tyle że ma mniejszą średnicę.
Z historycznych źródeł wynika, że ten mniejszy baldachim procesyjny był używany jedynie przez dostojników, dla ich odznaczenia się w tłumie procesji. Bombela zaś była używana wtedy, gdy niesiono eucharystię lub święte relikwie i tylko wówczas, gdy w procesji uczestniczyło mało ludzi albo gdy procesja szła wąskimi uliczkami.
– Ostatecznie więc XVII-wieczna bombela z Raciborza to raczej umbrella, ale ponieważ w karcie muzealnej była nazwa „bombela”, to pozostańmy przy niej – wyjaśnia Barbara Kalfas, która zajmowała się konserwacją zabytku.
Niepodważalny jest jednak fakt, że owa bombela pochodzi z drugiej połowy XVII wieku. Dowodem na to są blachy zdobiące baldachim, na których znajdują się nazwiska ich fundatorów i daty wykonania. Najstarsza blacha pochodzi z 1680 roku. W trakcie konserwacji zabytku okazało się jednak, że na przykład aksamitna tkanina pokrywająca cały baldachim posiada dwa rodzaje haftów – XVII- i XVIII-wieczny.
– Przypuszczam, że być może tkanina została zniszczona, a później naprawiona. Bo większa część aksamitu to jednak haft z XVII wieku. Należy zatem przyjąć, że bombela pochodzi z przełomu XVII i XVIII wieku – uważa Barbara Kalfas.
Przed konserwacją bombela była w nie najlepszym stanie. Oprócz mocnego zabrudzenia aksamit był popękany, a srebrne nici haftu poważnie skorodowane. W dolnej części drewnianego bębna, stanowiącego konstrukcję baldachimu, było wiele ubytków. Zdobiące blachy były miejscami starte i wgniecione. Po rozmontowaniu wszystkich elementów baldachimu okazało się, że jest on również poważnie zniszczony przez tzw. grzyb muzealny. Barbara Kalfas nie ukrywa, że w pierwszej chwili chciała zwrócić zniszczoną bombelę do raciborskiemu muzeum. Ale podjęła wyzwanie i walkę z muzealnym grzybem, mocząc tkaninę w wodzie i dezynfekując w komorze gazowej. – Założyłam sobie jeden cel: aby bombela po konserwacji nie wyglądała gorzej niż przed. To brzmi irracjonalnie, bo przecież zabytki poddaje się konserwacji po to, by lepiej wyglądały, ale wiedziałam, że czeka mnie ciężka praca i nie mogę spodziewać się zaskakujących efektów – śmieje się dziś Barbara Kalfas.
Niespełna miesiąc temu zabytek powrócił do Raciborza. Efekt renowacji zachwyca i fachowców zajmujących się konserwacją. Ubytki w drewnianym bębnie zostały uzupełnione, tkaniny wzmocnione i zakonserwowane, a zdobiące blachy i krucyfiks wieńczący bombelę wyczyszczone.

Komentarze

Dodaj komentarz