Trener Mirosław Orczyk ubolewa, że w zespole ROW-u zabraknie kapitana drużyny z poprzedniego sezonu Iwony Niedobeckiej-Szymik (z lewej)
Trener Mirosław Orczyk ubolewa, że w zespole ROW-u zabraknie kapitana drużyny z poprzedniego sezonu Iwony Niedobeckiej-Szymik (z lewej)



Beniaminek ekstraklasy koszykówki kobiet gruntownie i sprawnie przebudował skład, dokonał zmian organizacyjnych, by sprostać wymogom gry w Polskiej Lidze Koszykówki Kobiet. Niektóre decyzje zarządu klubu wywołały sporo emocji. Pozytywne dotyczyły kibiców, którzy domagali się od wielu lat, by rybnickie sekcje żużla, piłki nożnej, koszykówki nawiązywały nazwą do najlepszych miejscowych tradycji tych dyscyplin. Sympatycy koszykówki żeńskiej doczekali się więc bardzo szybko przemianowania RMKS-u na KK ROW. To wydarzenie wszyscy przyjęli z entuzjazmem. Zgoła inne emocje wywołały zmiany w kadrze pierwszego zespołu. Osoby dopingujące drużynę w sezonie, który przyniósł kolejny awans do ekstraklasy, są poirytowane tym, że w składzie na nadchodzący sezon wśród zawodniczek zabraknie koszykarek wywodzących się z Rybnika. Chodzi głównie o kapitana zespołu RMKS Utex Iwonę Niedobecką-Szymik.
KK ROW jest obecnie jedynym klubem z miasta o najbogatszych w regionie tradycjach sportowych, występującym w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nieprędko inny z rybnickich klubów awansuje do grona tych, którzy walczą o mistrzostwo Polski w grach zespołowych. Dlatego oczekiwania wobec koszykarek są w mieście ogromne.

Poziom sportowy i organizacyjny koszykarskich klubów ekstraklasy i I ligi kobiet dzieli przepaść. Przekonali się o tym wszyscy, którzy śledzili ubiegłoroczne zmagania drużyny RMKS-u w poprzednich rozgrywkach. Zmiany, jakie dokonały się w klubie, są próbą dostosowania się do występów w ekstraklasie. Czy jednak – tylko w odniesieniu do składu – musiało dojść do tak gruntownej przebudowy?
Mirosław Orczyk: – Po awansie do PLKK i analizie tego, co w poprzednim sezonie działo się w ekstraklasie, musieliśmy podjąć działania, jakich rezultat pozwoliłby sprostać naszym występom w lidze. Skupiliśmy się na dwóch podstawowych aspektach – stworzenie profesjonalnej organizacji klubu i profesjonalnej grupy zawodniczek. Rozpoczęliśmy od zatrudnienia prezesa zarządu Adama Graczyło, osoby z dużym doświadczeniem pracy w klubach pierwszoligowych (Lotos Gdynia, Polpharma Starogard Gdański). W poprzednim sezonie przez ligę przewinęły się 32 Amerykanki. Praktycznie każdy zespół posiadał po trzy zawodniczki zza oceanu. Oczywiście nie były to jedyne zawodniczki spoza naszego kraju. Tak jak w rozgrywkach ekstraklasy mężczyzn w PLKK w całym meczu na pakiecie musi znajdować się jedna koszykarka z Polski. Analizując przydatność poszczególnych zawodniczek do gry w ekstraklasie, podjęliśmy decyzję o ściągnięciu do klubu kilku zawodniczek zagranicznych i dwie reprezentantki kraju. Podpisaliśmy kontrakty z Nikitą Bell, która w poprzednim sezonie występowała w Unii Leszno, wygrywając klasyfikację indywidualną w PLKK (średnia punktów w meczu – 21, średnia liczba zbiórek 10). Na pozycji numer 5 znalazła się inna Amerykanka Hollie Tyler, występująca ostatnio w lidze węgierskiej. Ze wzrostem 192 cm była czołową zawodniczką zespołu ze średnią 15 zbiórek w meczu. Rozgrywającą miała zostać pochodząca z Brazylii reprezentantka Izraela Naomi Kolodny, ale ze względów rodzinnych poprosiła nas o rozwiązanie podpisanego wcześniej kontraktu. W jej miejsce pojawiła się najlepiej rzucająca w PLKK za trzy punkty Ukrainka Olena Proszczenko. To zawodniczka z doświadczeniem reprezentacyjnym, od kilku sezonów występuje na parkietach PLKK; lubi grać dla zespołu. Skrzydłowa Jaynette Sanders to trzecia z Amerykanek, które będą występować w naszej drużynie. Grała już z dobrymi efektami w kilku europejskich klubach. Na pozycjach 2 i 3 zgrają reprezentantki Polski Magdalena Skorek i Edyta Błaszczak wypożyczona z Wisły Kraków na ten sezon. Obecnie obie przygotowują się do występów reprezentacyjnych. Skorek do mistrzostw Europy seniorek, a Błaszczak do uniwersjady w Bangkoku. Obie zawodniczki są po Szkole Mistrzostwa Sportowego w Warszawie, zdobywały medale młodzieżowych ME; zaliczają się do jednych z najbardziej obiecujących polskich koszykarek swojego pokolenia.
Z zespołu, który wywalczył awans do ekstraklasy, pozostały: Agnieszka Jaroszewicz, Joanna Górzyńska-Szymczak, Małgorzata Chomicka oraz Joanna Czajkowska. Poza nimi do drużyny dołączą młode zawodniczki, z którymi wiążemy największe nadzieje na przyszłość – Natalia Przekop i Sonia Moszkowicz. Obie znajdą się w szerokiej kadrze, będą się uczyć i przenosić wzorce do grup młodzieżowych, gdzie mają grać.
Skład na pewno uległ dużej zmianie. Nie jest łatwe budowanie takiej kadry. Zdobycie awansu otworzyło jednak drogę do podjęcia takich, a nie innych decyzji. Zdaję sobie sprawę, że takie rewolucje wywołują duże emocje u kibiców, bo nie inaczej jest z trenerem. Trener musi podejmować decyzje, podając propozycję do zarządu. Zarząd z kolei stara się spełnić oczekiwania trenera w miarę możliwości finansowych klubu. Ofert zawodniczek zainteresowanych grą w naszym zespole jest bardzo dużo. Dysponujemy skromnym budżetem, dlatego skład nie wygląda w stu procentach tak, jak sobie tego życzyłem. Dla mnie najważniejsze było to, by stworzyć zespół, który będzie mógł nawiązać walkę z drużynami ze środka tabeli.
Jeśli chodzi o Iwonę Niedobecką, to jest dla mnie przykre, że nie doszło do podpisania kontraktu. Otrzymała od klubu propozycję. Mam olbrzymi szacunek do jej gry. Chciałem, żeby była w zespole. To jest zawodniczka, z którą byłem związany jako trener przez ostatnie 11 lat.

Wygląda na to, że zarząd nie dał rady wynegocjować warunków gry tylko dla jednej zawodniczki z listy Pańskich życzeń. Akurat tej, która cieszyła się z największej sympatii miejscowej publiczności. Czy mimo to jest Pan zadowolony ze składu?
Mirosław Orczyk: – Jestem zadowolony ze składu. Dla kibiców będzie na pewno dużą atrakcją oglądanie reprezentantek Polski i Amerykanek, które gwarantują stworzenie pięknego, sportowego widowiska. Budowaliśmy w klubie skład do ligi zawodowej. Żałuję, że zabraknie w nim Iwony. Jeśli chodzi o pozostałe zawodniczki, które walnie przyczyniły się do awansu, to nie mogłem się zastanawiać nad tym, czy są z Rybnika, czy nie. Kierowaliśmy się zasadą, by wygrywać mecze, by dać z tych zwycięstw satysfakcję kibicom. Jest olbrzymia różnica między grą w I lidze a grą w ekstraklasie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie drugiego zespołu, ale nie posiadamy takich możliwości finansowych. Właśnie dlatego zabraknie w naszych barwach w tym sezonie takich zawodniczek, jak: Aleksandra Lewoń, Karolina Żurkowska, Paulina Dąbkowska. Jako klub wywiązaliśmy się ze wszelkich zobowiązań wobec nich. Taki jest sport. Nie wyobrażam sobie, by według innych zasad niż przyjęliśmy, budować zespół na grę w lidze zawodowej.
Agata Tomaszewska-Oskwarek odchodzi z drużyny, bo spodziewa się dziecka. O jej decyzji wiedzieliśmy już w poprzednim sezonie.
Czekają nas po dwa ciężkie mecze w tygodniu, w środy i soboty. Ten fakt też trzeba było wziąć pod uwagę przy budowie składu. To nie może być przygoda na jeden rok. Taka, a nie inna struktura ligi powoduje to, że musimy się do niej dostosować. My jesteśmy tylko beniaminkiem. Wszyscy budują zespoły w myśl tej samej zasady i jeśli chcemy się utrzymać, nie możemy łamać obowiązujących reguł.

Jak będą wyglądały przygotowania do nowego sezonu?
Mirosław Orczyk: – W krajowym składzie spotkamy się na pierwszym treningu 9 sierpnia. 21 września w Rybniku pojawi się komplet zawodniczek. Będziemy więc mieli 25 dni do przygotowania się do pierwszego meczu, który czeka nas 17 października. Taką formę przygotowań wymuszają Amerykanki. Prawdopodobnie wyjedziemy na tygodniowy obóz, żeby zintegrować grupę i w spokoju popracować nad przygotowaniem taktycznym. Z takim modelem przygotowań zetknąłem się podczas mojej pięcioletniej pracy w Gdyni, dzięki czemu specjalnie nie obawiam się o efekty. Tamto doświadczenie na pewno mi się teraz przyda.

Jakie są oczekiwania zarządu i jaki cel postawił przed Panem i zespołem?
Mirosław Orczyk: – Chcemy znaleźć się w pierwszej ósemce, co na pewno nie będzie łatwe. W ubiegłym roku klub z Brzegu mówił o medalu, a skończył rozgrywki na 9. miejscu. Tak wyrównana jest liga. Na pewno będziemy grać ładną koszykówkę. W Rybniku pojawią się mistrzynie świata i mistrzynie olimpijskie. Wisła, Lotos i Polkowice będą występować w Eurolidze, a Gorzów w Pucharze Europy. Właśnie w kontekście tego, czym będą dysponować nasi rywale, zrodziła się koncepcja budowy naszego zespołu. W miastach i klubach, gdzie ekstraklasa zadomowiła się na stałe, wszyscy zastanawiają się nad tym, jakie będą mieli gwiazdy w kolejnym sezonie, a nie – ile w zespole Wisły będzie krakowianek, Lotosu gdynianek itd. Musimy się z tym pogodzić. Tutaj wszyscy pytają mnie, ile będzie wychowanek. Oczywiście byłoby najlepiej, gdyby drużyna była złożona z miejscowych zawodniczek, bo poza wszelkimi innymi aspektami oznaczałoby to mniejsze obciążenie finansowe dla klubu.
Wierzę, że kibicom będzie się podobać nasza gra. Koszykarki, które przyjdą tu grać, sprostają pokładanym w nich nadziejom; zadowolą sponsorów, zarząd, a przede wszystkim kibiców.

Czym radykalne zmiany, jakie się ostatnio dokonały w klubie, będą skutkować w odleglejszej perspektywie?
Mirosław Orczyk: – Zmieniła się przede wszystkim perspektywa dla grup młodzieżowych. Nie mówiło się tu w ostatnich latach o awansie do ekstraklasy. Gdy ten awans już jest, zmianie musi ulec również proces szkoleniowy, ukierunkowany przede wszystkim na przydatność zawodniczek do gry na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Rozmawiał: Grzegorz Kowalczyk

Komentarze

Dodaj komentarz