Rozróba w RKM-ie


– Trzy godziny przed meczem trener Korbel zadzwonił do mnie i powiedział, że w dzisiejszym meczu nie jadę, a przecież jeszcze po piątkowym treningu mówił, że mam miejsce w składzie. Korbel powiedział mi, że dzwonił do niego Piotr Wilaszek [wiceprezes klubu – przyp. red.] i powiedział, że jak ja pojadę, to on przestanie być trenerem. Trenerzy szli zawsze za zawodnikami, a dziś się okazało, że nasz trener nadaje się tylko na kopalnię – mówił tuż po zakończeniu meczu, jeszcze przed konferencją Rafał Szombierski.
– W ostatniej chwili musiałem zmienić skład naszego zespołu, a właściwie zmieniałem ten skład przez cały tydzień. Atmosfera przed dzisiejszym meczem była bardzo napięta i mogło dojść do tego, że mielibyśmy ledwie czteroosobowy skład. Rafał na piątkowym treningu spisywał się dobrze, ale dziś w godzinach popołudniowych musiałem zadzwonić do niego i powiedzieć mu, że w tym meczu nie wystąpi. Miał jechać Denis Gizatulin, ale oświadczył mi, że w tej atmosferze jechać nie zamierza – mówił z kolei Mirosław Korbel.
Chwilę później Szombierski dodał, że trener zadzwonił do niego po wcześniejszej rozmowie telefonicznej z wiceprezesem Wilaszkiem.
– Nie wiem, co będzie dalej, bo całkowity zakaz występu w dzisiejszych zawodach miał też Roman Poważny – mówił dalej Korbel. Naciskany przez dziennikarzy odpowiedział mocno już zdenerwowany:
– Nie wiem, jakie jest uzasadnienie. Nie ma uzasadnienia... Nikt mi wprost nie powiedział, z jakich powodów tych dwóch zawodników miało nie wystąpić w dzisiejszym meczu. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to niech się domyśli, bo to chyba proste. Też sobie zadaję pytanie, po co w takim razie jest trener. Byłem szantażowany przez zawodników, przez moich przełożonych, przez wszystkich – powiedział Mirosław Korbel i wyszedł z sali.
– Był trener Czernicki, to wstawiał się za zawodnikami, ale trener Korbel liże tyłek prezesom – palnął chwilę później Rafał Szombierski. Nie mniej dosadnie podsumował pracę zarządu klubu.
Na niedzielnym meczu nie było ani prezesa Aleksandra Szołtyska, ani wiceprezesa Piotra Wilaszka. Ten ostatni w rozmowie telefonicznej wyjaśnia, że decyzja zarządu klubu w sprawie Szombierskiego wynikała z faktu, iż sam zawodnik miał wcześniej szantażować trenera, że jeśli ten nie wystawi go na mecz z Grudziądzem, to on nie wystąpi potem w meczu z Poznaniem.
– Trener sugerował najpierw zastąpienie Szombierskim Gafurowa, a potem Gizatulina, a na takie rozwiązanie i taki szantaż nie mogliśmy się zgodzić choćby tylko dlatego, że zawodnicy ci swoją sportową postawą zasłużyli sobie na miejsce w składzie. O naszej decyzji trener Korbel wiedział już przed piątkowym treningiem – mówi Piotr Wilaszek, dodając, że to właśnie ze względu na poczynania trenera udziału w meczu odmówił Gizatulin. Wiceprezes zapewnia, że w najbliższym czasie zarząd klubu nie zamierza podejmować żadnych radykalnych decyzji ani wobec trenera, ani poszczególnych zawodników.

Do końca rundy zasadniczej zostały dwie ligowe kolejki. Obecnie RKM jest na czwartym miejscu premiowanym awansem do półfinałów, ale tylko punkt mniej ma w swoim dorobku beniaminek z Poznania, który ostatnio pokonał u siebie Ostrów 48:42 (Węgrzyk – 2 pkt/ 4, Czerwiński 0 pkt/ 2). W najbliższą niedzielę poznaniacy zmierzą się u siebie z Lublinem, a 5 sierpnia przyjadą na mecz do Rybnika i to wynik tego spotkania zdecyduje o udziale rybniczan w walce o awans do ekstraligi. W najbliższą niedzielę RKM rozpocznie wyjazdowy mecz w Ostrowie, ale nawet zwycięstwo w tym meczu nic nie da, jeśli Poznań wygra w Rybniku i zdobędzie trzy punkty; chyba że wcześniej przegra u siebie z Lublinem, a na to się raczej nie zanosi.
Na razie kibicom RKM-u nie brakuje powodów do zmartwień.
– Według moich obliczeń trzeba jeszcze wygrać mecz z Poznaniem, jest tylko pytanie, kto w nim wystąpi. Zawodnicy są skołowani, obrażeni i powiem szczerze – mówią, że na mecz z Poznaniem nie będzie składu. W tym dniu Rosjanie jadą do siebie na mistrzostwa Rosji – mówił na konferencji Mirosław Korbel.
Piotr Wilaszek poinformował nas na razie, że w najbliższym meczu w Ostrowie (g. 18) trzon zespołu RKM-u będzie stanowić pięciu obcokrajowców: Harris, Schlein, Smolinski, Gafurow i Gizatulin.

Niedzielny mecz z Grudziądzem nie dostarczył spodziewanych emocji, tylko młody Niemiec z Grudziądza Christian Hefenbrock zdołał wygrać indywidualnie dwa wyścigi, w tym jeden jako joker. Goście ani przez chwilę nie zagrażali gospodarzom. Pierwszy raz od dłuższego czasu względnie dobrze wypadł na swoim torze najstarszy rybnicki junior Wojciech Druchniak, ale jego jazdą trudno się jeszcze zachwycać, bo po dwóch udanych startach w dwóch ostatnich zdobył już tylko jeden punkt. Zawodnik ten skarży się jeszcze na ból w kolanie, w którym po urazie, którego doznał w Gorzowie w starciu z Hlibem, zbierała się „woda”. Na konferencji prasowej dziękował trenerowi Korbelowi za czas, który mu poświęcił.
Największą niespodziankę rybnickim kibicom sprawił 19-letni Michał Mitko, który w ostatnim wyścigu meczu stoczył wspaniały pojedynek ze starszym o trzy lata Hefenbrockiem. Bezkonkurencyjny Chris Harris uciekł do przodu, a junior RKM-u musiał odpierać ataki zaciekle atakującego rywala. Robił to znakomicie, udowadniając, że sporo już potrafi. Publiczność nagrodziła go prawdziwą owacją. Był to drugi wyścig juniora RKM-u, w pierwszym nie zdobył nawet punktu; szkoda, że w wysoko wygranym meczu takiej drugiej szansy nie dostał od trenera Mirosława Korbela inny junior, 18-letni Rafał Fleger. Popularny „Krecik” wziął jedynie udział w pierwszym wyścigu młodzieżowców, w którym zajął ostatnie miejsce. A przecież takie właśnie spotkania to idealna okazja, by juniorzy dobijający się do składu zdobywali ligowe doświadczenie. Trzeba przecież pamiętać, że za rok Druchniak będzie już seniorem i warto zadbać o to, by na etacie młodzieżowca miał go kto zastąpić. Kibice wciąż czekają też na powrót po długiej przerwie kontuzjowanego młodzieżowca Patryka Pawlaszczyka, którego dyspozycja na dziś to jednak wielki znak zapytania.

Zaplanowany na dziś, 25 lipca, rybnicki półfinał mistrzostw Polski z powodu żałoby narodowej został odwołany. W najbliższy czwartek natomiast odbędą się zaległe półfinały mistrzostw Polski par klubowych. Juniorzy RKM-u – Druchniak, Mitko i Fleger – będą walczyć o awans w Lublinie (g. 17.30), zaś seniorzy Romanowie Chromik i Poważny w Rawiczu g. 18. (WaT)

RKM 59
Schlein 2 3 0 3 d 8+1
Chromik 3 1 2 1 7
Poważny 1 3 3 2 9+2
Gafurow 2 2 2 3 3 12+2
Harris 3 3 3 3 3 15
Fleger 0 - - - 0
Druchniak 3 2 1 0 6+1
Mitko 0 2 2+1

GRUDZIĄDZ 34
Staszek 0 0 - - 0
Jamroży 1 1 1 2 0 5+1
Hefenbrock 3 2 6! 1 1 13+1
Rymel 0 d 1 2 1 1 5
Puszakowski 1 2 2 d 0 2 7
brak zawodnika
Mroczka 1 0 1+1
Brzozowski 2 0 1 d 3

Młodzieżowcy:
1. Druchniak, Brzozowski, Mroczka, Fleger 3:3
Nominowane:
14. Gafurow, Puszakowski, Rymel; Schlein – d/4 3:3 54:33
15. Harris, Mitko, Hefenbrock, Jamroży 5:1 59:34

Rybnickiemu żużlowi przyglądam się od wielu już lat i takiej publicznej draki jeszcze w nim nie było. Przyczyny skandalu, z którym niewątpliwie mamy do czynienia, nie tak łatwo zdiagnozować, choć większość internetowych forumowiczów robi to w kilku zdaniach, rozstrzygając o winie jednej, drugiej bądź trzeciej strony i podając gotowe recepty na zażegnanie konfliktu. To, co się stało, to porażka zarządu klubu, trenera i całej drużyny. Cała sprawa wymaga głębszej analizy, na którą jeszcze przyjdzie czas. Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości – mimo że w tym roku udało się skompletować bardzo ciekawy i dobry skład „rekinów”, to jednak nie udało się z niego stworzyć prawdziwej, zgranej drużyny, a bez tego trudno myśleć o dobrych wynikach. W zespole są grupki, frakcje, interesy jednych i drugich. O konfliktach i sporach można by długo pisać, pytanie tylko, czemu miałoby to służyć. Martwi mnie jedno: zbyt wiele osób wychodzi z błędnego chyba założenia, że żużel w Rybniku być musi i basta. Za żużlem, owszem, przemawia tradycja, z której wymiernych korzyści nie ma właściwie żadnych, przywiązanie licznej grupy kibiców i to praktycznie z całego regionu, wreszcie walory widowiskowe. Poza żużlowcami żadna inna drużyna sportowa w mieście nie jest w stanie stworzyć widowiska, w którym weźmie udział kilkanaście tysięcy widzów. Ale na rybnicki żużel można też spojrzeć z innej strony – miasto udostępnia klubowi za darmo nowoczesny stadion, o czym wiele klubów może tylko pomarzyć, na młodzieżowców łoży niemałe pieniądze, a efekty są mizerne. Ostatnim wyczynem godnym odnotowania było zwycięstwo w pamiętnym meczu z Unią Tarnów o wejście do ekstraligi w 2003 roku. Nie możemy się doczekać ani sukcesów, ani choćby tylko liczących się na krajowej arenie zawodników. Zagraniczne gwiazdy do wynajęcia to tylko „nagroda pocieszenia”. Rybniczanie nosiliby żużlowców na rękach, ale ci robią wszystko, żeby tak nie było. Mizeria, brak wyników, również tych indywidualnych, i kilka pozasportowych skandali, które z pomocą włodarzy klubu rozeszły się po kościach. Do tego kłótnie i waśnie. Żużel przejada ciężkie pieniądze, z których sporą część wywożą stąd Anglicy, Australijczycy, Rosjanie itd. Sport ten uprawia góra dwudziestu miejscowych zawodników, tylko dwudziestu... A przecież wystarczy przejść się 200 m dalej, by zobaczyć, jak na boiskach piłkarskich trzy razy w tygodniu lata za piłką blisko setka dzieci i młodzieży. Nie grożą im ciężkie kontuzje i urazy kręgosłupa. Więcej od żużlowców jest w Rybniku młodych siatkarzy, koszykarzy itp. Bez żużla naprawdę można się obyć i zamiast utrzymywać na siłę ligową drużynę, raz w roku organizować prestiżowy turniej o wielką nagrodę Rybnika.
Waśnie i obelgi nie poprawią sytuacji klubu, a co najwyżej zniechęcą kibiców, sponsorów i władze miasta. Pytanie więc podstawowe: dokąd to wszystko zmierza?

2

Komentarze

  • Jaro Dirty Shoes Tak sobie prezes Szołtysek wychował 30 lipca 2007 18:03Szuminę, teraz Szumina odwdzięcza się za wszystko.
  • raimund nagel POPRAWA? 26 lipca 2007 14:50Uważam,że należało większą uwagę zwrócić na naszych polskich chłopaków: dać im lepszy sprzęt, ale dać mniej kasy do łapek,obdarzyc zaufaniem na dłuższy czas, a nie ulegać presji wyniku, nie kupować zawodników zza wschodniej granicy skoro nasi są tej samej klasy, ale są nasi ! Zawsze lepiej kibicować swojemu niż cudzemu,a jak już kupować,to takich jak Harris

Dodaj komentarz