Rita Serafin, burmistrz Kuźni Raciborskiej, jest za budową zakładu karnego
Rita Serafin, burmistrz Kuźni Raciborskiej, jest za budową zakładu karnego

Z kolei mieszkańcy nie chcą nawet słyszeć o więzieniu.
Zakłady karne w całym kraju są przepełnione. Skazani, na przykład za niepłacenie alimentów czy jazdę po pijanemu, muszą czekać na swoją odsiadkę nawet kilka lat. Ich wyroki wynoszą zwykle maksymalnie trzy lata pozbawienia wolności. Nie są groźnymi przestępcami, dlatego też karę odsiadują w więzieniach otwartych lub półotwartych. Stworzenie otwartego zakładu karnego na terenie byłej jednostki wojskowej przy ul. Jagodowej zaproponował władzom gminy Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej. – Byłby to zakład typu otwartego dla około 300 osób. Skazani kwalifikowani tutaj do odsiadki wyroku przechodzą badania psychologiczne, które eliminują osoby mogące stanowić zagrożenie dla otoczenia – informuje ppłk Mirosław Gawron, zastępca dyrektora OISW w Katowicach.
Otwarty zakład karny w Kuźni Raciborskiej nie przypominałby w żaden sposób tradycyjnego więzienia z wysokimi murami i wieżami obserwacyjnymi. – Takie zakłady karne charakteryzują się tym, że przebywający tu skazani nie są groźni dla otoczenia. Pracują oni bez dozoru w okolicznych firmach, zgodnie z lokalnym zapotrzebowaniem. Po pracy wracają do zakładu. To element ich resocjalizacji – tłumaczy ppłk Gawron. Mieszkańcy Kuźni Raciborskiej nie chcą jednak słyszeć o tym, by więźniowie zamieszkali w ich miasteczku. – Z takimi to nigdy nic nie wiadomo. Kto wie, co takiemu do głowy strzeli – uważa pani Zofia. – To spokojne miasto. Nie ma tu żadnych burd, awantur, włamań. Chcemy dalej żyć i mieszkać w spokoju – przekonuje z kolei pan Józef. – Cała nasza gmina jest wyjątkowo atrakcyjna dla turystów. Przecież takie więzienie skutecznie odstraszy wszystkich przed przyjazdem tutaj! – mówi z niepokojem pan Stefan.
– Nie kierujmy się stereotypami i nie demonizujmy – uważa tymczasem Rita Serafin, burmistrz Kuźni Raciborskiej. Podkreśla, że rozumie obawy mieszkańców, ale twierdzi, że wynikają one raczej z braku wiedzy. Przypomina jednocześnie, że w przeszłości w miejscowych zakładach pracowali już skazani. – I czy wtedy mieliśmy tu rozboje i przestępstwa w każdym zaułku? – pyta retorycznie Serafin.
W byłej jednostce wojsk lotniczych przy ul. Jagodowej mieścił się kiedyś Zespół Szkół Technicznych. Ponieważ budynek wymagał remontu, na co gminy stać nie było, w roku 2004 zdecydowano o przeniesieniu szkoły na ul. Piaskową. Zwolnione pomieszczenia przy Jagodowej wynajęto pogotowiu medycznemu i Caritasowi Diecezji Gliwickiej. Wówczas pojawiło się też kilka koncepcji zagospodarowania całego obiektu. Caritas chciał tu stworzyć ośrodek rehabilitacji, a właściciel pogotowia widział tu zakład opiekuńczo-leczniczy. – Te pomysły były raczej w sferze marzeń, bo cały budynek wymaga potężnego remontu, na który nikogo stać nie było – wspomina burmistrz Serafin.
I dlatego też oferta Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej bardzo zainteresowała panią burmistrz. – Nie twierdzę, że to najlepszy pomysł na zagospodarowanie terenu przy Jagodowej. Ale wydaje mi się, że to jedyna szansa, by obiekt dalej nie niszczał – uważa Rita Serafin. OISW chciałby kupić od gminy cały teren. Ile cała nieruchomość jest warta, tego jeszcze nie wiadomo, bo gmina dopiero co zleciła wycenę. – To oznacza dodatkowe wpływy do gminnej kasy. Nie wspomnę już o tym, że skazani to dodatkowe ręce do pracy w służbach komunalnych. To również dodatkowe osoby do wyżywienia, czyli dodatkowi klienci dla miejscowych kupców. Wreszcie otwarty zakład karny to nowe miejsca pracy – Serafin wylicza korzyści powstania zakładu w Kuźni Raciborskiej.
Ostateczne decyzje co do przyszłości otwartego więzienia w Kuźni Raciborskiej zapadną być może jeszcze w tym miesiącu. W najbliższym czasie władze gminy spotkają się z mieszkańcami. A pod koniec września pod obrady radnych trafi prawdopodobnie uchwała w sprawie sprzedaży inspektoratowi byłej jednostki wojskowej przy ul. Jagodowej. – Ale najpierw musimy rozmawiać, rozwiać wszystkie wątpliwości i rozważyć wszystkie za i przeciw – podkreśla pani burmistrz. Dodaje, że w przypadku sprzedaży nieruchomości, pogotowie i Caritas nie zostaną jednak na bruku. – Na pewno znajdziemy dla tych podmiotów jakieś nowe miejsce, które też wyremontujemy – mówi Rita Serafin.

1

Komentarze

  • nn. ZKk 29 stycznia 2011 14:28Zakład karny.. dobry pomysł ! Nie należy się sugerować opinią kilku osób.

Dodaj komentarz