Wpadł po pół roku

W zeszłą środę, po ponad pół roku poszukiwań, raciborscy policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca Krakowa, który uczestniczył w napadzie i uprowadzeniu 66-letniego mężczyzny. Ujęto go w jego mieszkaniu. Grozi mu kara do 12 lat więzienia.
Wszystko działo się 1 marca wieczorem w okolicach marketu przy ul. Reymonta w Raciborzu. Krakowianin przyjechał tu wraz z 40-letnim kompanem z zamiarem dokonania rabunku. Nie mieli sprecyzowanych planów. Czekali na okazję. 66-letni mieszkaniec Raciborza, który podjechał od ul. Drewnianej, aby zaparkować w garażu swojego forda focusa, został wybrany przypadkowo. – Starszy wiek, dobry samochód oraz eleganckie ubranie zdecydowały, że stał się ofiarą – mówi komisarz Joanna Rudnicka, rzeczniczka raciborskiej komendy. Mężczyźni w kominiarkach wtargnęli do garażu. Obezwładnili gospodarza przy pomocy gazu łzawiącego oraz sterroryzowali plastikową, jak się okazało, atrapą pistoletu, po czym wepchnęli do auta i odjechali w kierunku Gliwic.
Już w drodze, strasząc i grożąc, skradli 66-latkowi 1700 zł, dokumenty, telefon komórkowy oraz karty bankomatowe. Za Trachami w okolicach Sierakowic wjechali do lasu i wyrzucili go z samochodu, a auto porzucili. Stróże prawa odnaleźli je później na jednym z gliwickich parkingów. 27-latek przyznał się do winy. Został tymczasowo aresztowany. Policja poszukuje jego wspólnika.

Komentarze

Dodaj komentarz