Rys.: Szuba
Rys.: Szuba

Mieszkańcom ul. Gajowej w Szczejkowicach (gmina Czerwionka-Leszczyny) już bokiem wychodzi spór, jaki jeden z sąsiadów toczy z urzędem, bo z tego powodu mają problemy z dojazdem do domów. – Tak dłużej nie da się żyć. Blokuje się nam drogę, wysypuje na nią piasek, a nawet szkło, kopie dziury – żalą się.
Henryk Jendraszek, bo o niego chodzi, twierdzi, że broni swojej własności, bo urząd nie chce za godziwą cenę odkupić od niego kawałka drogi. Spór zaczął się w 1996 roku, kiedy gmina położyła asfalt na ul. Gajowej. Mieszkańcy w zamian zrzekli się na jej rzecz gruntu pod drogę. Gmina korzysta z niej na zasadzie służebności. Wyłamał się tylko Henryk Jendraszek, więc dwie trzecie szosy należy do gminy, a reszta do niego. Od tej pory sprawą zajmowały się różne instancje, które wydawały różne orzeczenia, ale spór trwał.

Ciągłe blokady
We wrześniu tego roku rozgorzał z nową siłą, bo Jendraszek wysypał na drogę stertę piasku. Przeszkodę usunęły ekipy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. W odwecie właściciel zatarasował ulicę trzema wielkimi korzeniami. Kiedy służby gminne zlikwidowały barykadę, Jendraszek ustawił cztery metalowe słupki. Musiał usunąć je po przyjeździe straży miejskiej, ale nie miał zamiaru spasować. Wykopał więc rów w poprzek drogi, wysypał potłuczone szkło i postawił tablicę z zakazem wjazdu. Burmistrz wydał decyzję o zasypaniu wykopu i usunięciu oznakowania. Henryk Jendraszek w odpowiedzi zgłosił zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Twierdzi, że urzędnicy nie chcą rozwiązać problemu, proponując mu kwotę nie do przyjęcia. – To nieprawda, że nie chcę załatwić sprawy pokojowo, zwłaszcza że mieszkańcy ul. Gajowej znowu skarżą się na blokowanie drogi. Spotkałem się z tym panem, i to w terminie, który sam wyznaczył – mówi burmistrz Wiesław Janiszewski. Jak dodaje, gospodarzowi zaproponowano 17 zł za metr kw. gruntu. Kwota była do negocjacji.

Cena z sufitu
– Pan Jendraszek dostał czas na przemyślenie tej oferty. Po tygodniu jednak oznajmił, że chce 60 zł za metr kw. Nie mogę mu tyle zapłacić, bo takich cen nie ma nawet na najlepszych terenach w gminie – wyjaśnia burmistrz. – Drogi za darmo nie oddam. Będę blokował do skutku – zapowiada gospodarz. – Nielegalne blokady będą usuwane – stwierdza burmistrz. – Jak blokady przeszkadzają sąsiadom, to mogą się złożyć i odkupić moją działkę – dodaje Jendraszek, który oskarżył nawet burmistrza o kradzież. Sprawa stanęła więc na ostatniej sesji.
– 25 października zadzwonił do mnie dziennikarz i zapytał, czemu ukradłem panu Jendraszkowi 20 ton piasku. I tak postawiona kwestia musi być rozstrzygnięta jednoznacznie, bo wynika z niej, że burmistrz jest złodziejem – mówił Wiesław Janiszewski. Wyjaśnił też, że piasek został zdeponowany w bazie ZGKiM-u, a gospodarz może odebrać go w każdej chwili. I choć radni stwierdzili, że skarga na burmistrza jest bezzasadna, konflikt nadal trwa na całego. Żadna ze stron nie ma zamiaru ustąpić.



Henryk Jendraszek utrudnia dojazd nie tylko sąsiadom, ale i służbom ratowniczym. Niedawno do rannych w wypadku jechała karetka z Żor. Z powodu blokady pędziła polnymi drogami. A co by było, gdyby tak w którymś z domów wybuchł pożar? Sprawą zajmowała się gminna komisja prawa i porządku, z kolei mieszkańcy, którym obrzydło mimowolne uczestniczenie w konflikcie, kategorycznie zażądali od burmistrza zrobienia porządku, ale na razie końca sporu nie widać. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz