Orkiestra KWK Szczygłowice w barbórkowej gali
Orkiestra KWK Szczygłowice w barbórkowej gali

Czy zatem z krajobrazu Śląska znikną górnicze orkiestry dęte?

Tradycja a pieniądze
Żaden górnik nawet nie wyobraża sobie, by górnicza orkiestra nie zagrała podczas Gwarków. Tymczasem dla wielu zespołów, które działają w kopalniach należących do Kompanii Węglowej, tegoroczna Barbórka może być ostatnią w historii. Od stycznia kompania przestaje bowiem finansować kopalniane orkiestry. Decyzja może spowodować, że niektóre po prostu ulegną rozpadowi. – Orkiestry kopalniane to jest tradycja, a czy tradycję można przeliczać na pieniądze? Te pierony już zrobili nam ze Śląska skansen, polikwidowali kopalnie, teraz wzięli się za orkiestry. Jeszcze trochę, a zlikwidują nam i Barbórkę – denerwuje się Antoni Buchcik, górniczy emeryt z Leszczyn.

Tylko węgiel
Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, decyzję o zaprzestaniu finansowania orkiestr tłumaczy tym, że spółka już od dawna wyzbywa się wszelkiej działalności niezwiązanej z produkcją i wydobywaniem węgla. – Wcześniej wyzbyliśmy się już ośrodków wczasowych, bo zadaniem kompanii jest prowadzenie wyłącznie działalności związanej z wydobyciem, produkcją i handlem węglem. Orkiestry górnicze nijak mają się do tego. My nie walczymy z tradycją, zresztą w wielu naszych kopalniach orkiestry przekształciły się już w stowarzyszenia, same się utrzymują i nawet nieźle sobie radzą. Składki zostaną przekazane na konta nowo powstałych stowarzyszeń. Koniec naszej pomocy finansowej nie oznacza wcale końca orkiestr. Przecież wiele z nich to naprawdę bardzo profesjonalne zespoły, które nie tylko koncertują, ale biorą też udział w konkursach i festiwalach w kraju oraz za granicą – tłumaczy rzecznik.

Gra na zlecenie
Jak dodaje, obecnie w kompanii znajduje się 17 kopalń. Spółka finansuje działalność 20 orkiestr. – Z tego 13 to stowarzyszenia, a siedem to orkiestry będące w strukturach kopalń. Koszt, jaki na finansowanie jednej orkiestry ponosi spółka, to średnio 14,5 tys. zł na miesiąc. Rocznie dopłacamy do jednego zespołu średnio około 100 tys. zł – wylicza Madej. Mniejsze orkiestry otrzymywały około 89-90 tys. zł dotacji. W przypadku większych kwota ta wynosiła od 140 do 160 tys. zł. Rzecznik zapewnia, że zespoły nadal będą uczestniczyły w życiu górniczym i podtrzymywaniu tradycji. – Będziemy zlecać im obsługę imprez. Za każdy występ zespół wystawi nam fakturę, a my ją po prostu uregulujemy – wyjaśnia. Kapelmistrzowie zachwyceni taką perspektywą nie są. Żeby być konkurencyjnym, trzeba ćwiczyć, przygotowywać nowe programy, potrzebne są pieniądze na instrumenty oraz nuty. Do tej pory było tak, że pieniądze, które dawała kompania, wystarczały na wynajmowanie sal, nuty czy drobne gaże dla muzyków. W momencie wystawienia faktury kompania na jej zapłacenie będzie miała 90 dni. Niektórzy propozycję zawalczenia o zaistnienie na rynku kwitują krótko: – Może dojść do tego, że zaczniemy się między sobą bić nie tylko o koncerty, ale i o pogrzeby.

Przetarte szlaki
Dla innych pomysł kompanii to możliwość uporządkowania rynku. Poza tym będą mogli szukać sponsorów, a nie liczyć tylko i wyłącznie na garnuszek kopalni. Okazuje się też, że przekształcenie to nie żadna nowość. Od sześciu lat jako Stowarzyszenie Muzyczno-Kulturalne „Szczygłowice” działa orkiestra dęta KWK Szczygłowice. Zespół liczy 32 muzyków. – Zrestrukturyzowaliśmy się w październiku 2000 roku. Teraz utrzymujemy się z koncertów i dobrowolnych składek pracowników kopalni oraz emerytów górniczych. Składka wynosi od 3 do 5 zł. Kopalnia zawarła z nami umowę odnośnie muzycznej posługi w przypadku śmierci górnika – mówi Grzegorz Brzezinka, pierwszy prezes stowarzyszenia Szczygłowice. Dodaje, że górnik musi być pochowany z pompą, żeby przed jego trumną szła i grała orkiestra.
– Mąż od 24 lat opłaca składki na orkiestrę. Co miesiąc 3 zł. Przykazał, że jakby mu się coś stało, mam zamówić mu orkiestrę na pogrzeb – stwierdza Anna Konsek, żona górnika. Rocznie ze składek członkowskich orkiestra szczygłowickiej kopalni ma do 4,5 tys. zł. Plusem jest to, że nie musi płacić czynszu za korzystanie z pomieszczenia w szczygłowickim domu kultury. Muzyków denerwuje to, że kiedy wygrywają konkursy czy festiwale, to kopalnie chwalą się, jakie wspaniałe mają orkiestry. – Najpierw prywatyzacja, a potem ci, którzy wyrzucili nas z kopalni, chcą, byśmy się przyznawali do tych, którzy nas sprywatyzowali – mówią. Na pewno problemu z przekształceniem nie będzie miała ponad stuletnia orkiestra KWK Knurów. Układa jej się współpraca z kopalnią, a to zdaniem muzyków najważniejsze. – Mam nadzieję, że po przekształceniu niewiele się zmieni – mówi Mariusz Kowalczyk, dyrygent orkiestry.

Komentarze

Dodaj komentarz