W poniedziałek we wszystkich 17 kopalniach Kompanii Węglowej odbyło się referendum strajkowe. – Wzięło w nim udział około 70 proc. górników. Większość głosowała za strajkiem – poinformował wczoraj Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Oznacza to, że w poniedziałek na 24 godziny staną wszystkie kopalnie kompanii, jeśli premier Donald Tusk nie dotrzyma słowa, które dał podczas swojej wizyty na Śląsku. Związkowcy chcą dla górników 6,9 proc. podwyżki jeszcze w tym roku i 14 proc. w przyszłym, a także zwiększenia ekwiwalentu barbórkowego do 500 zł. Zarząd kompanii nie widzi możliwości realizacji tych postulatów w tym roku. Prezes Grzegorz Pawłaszek deklaruje 10-procentowy wzrost płac w przyszłym roku, ale górnicy w to nie wierzą, poza tym nie zadowala ich taka propozycja. Jeśli 17 grudnia kopalnie staną, Kompania Węglowa straci około 40 mln zł. Co gorsza może dojść nie do strajku ostrzegawczego, ale bezterminowego strajku generalnego.
Równie napięta sytuacja panuje w kopalni Budryk, bo załoga nie chce włączenia do Jastrzębskiej Spółki Węglowej i grozi strajkiem. Fuzja ma nastąpić 2 stycznia 2008 roku, ale górnicy nie pasują. 8 grudnia trzy centrale związkowe przeprowadziły referendum w tej sprawie. Wzięło w nim udział 1285 osób, czyli 52,66 proc. zatrudnionych. Za strajkiem opowiedziało się 1107, a więc 86,15 proc. Związkowcy twierdzą, że górnicy stracą na połączeniu na ustalonych warunkach. Zarząd Budryka nie chce wejść z nimi w spór zbiorowy. Twierdzi, że nie ma do tego podstaw. Teraz działacze spotkają się i podejmą decyzje co do formy i terminu protestu. Rozważa się strajk okupacyjny i głodowy, ale tak naprawdę wszyscy czekają już tylko na ostatni ruch: ministra gospodarki.
Komentarze