Joanna Urban uważa, że biuro zachowało się uczciwie
Joanna Urban uważa, że biuro zachowało się uczciwie


Pani Krystyna chciała przetłumaczyć cztery strony urzędowych dokumentów z japońskiego na polski. Udała się zatem do biura. Tu poinformowano ją, że nie ma problemu, a koszt usługi wyniesie 122 zł (z VAT-em) za jedną stronę. – Przyjęłam tę cenę, zakładając, że jest to cena rynkowa takich świadczeń. Po odebraniu tłumaczenia ze zdumieniem stwierdziłam, że tłumacz przysięgły języka japońskiego w Warszawie pobrał 444 zł z VAT-em za osiem stron tłumaczeniowych, co zostało zaznaczone. A tymczasem ja w raciborskim biurze zapłaciłam 976 zł – opowiada nasza Czytelniczka. W tej sytuacji poprosiła szefa biura tłumaczeń o wyjaśnienie, skąd ta różnica.

Koszt pośrednictwa
Usłyszała, że kwota 976 zł jest zgodna z cennikiem biura. – Współpracujemy z tłumaczami w Polsce i za granicą, bo nie mamy na miejscu fachowców od każdego języka. To, ile pobrał tłumacz, nie ma znaczenia. Mam prawo wynająć tłumacza, a klientka zawierała umowę z nami, a nie z tłumaczem z Warszawy – stwierdza właściciel biura w Raciborzu. Pani Krystyna uważa, że została nabita w przysłowiową butelkę i zarzuca firmie nieuczciwe działanie. – Przy przyjmowaniu zlecenia nie poinformowano mnie, że 50 proc. ceny to koszty pośrednictwa, a konkretnie wysłania listem poleconym dokumentów do tłumacza przysięgłego w Warszawie – mówi.
Jak dodaje rozżalona, gdybym była w pełni poinformowana, jak biuro załatwia takie sprawy, to na pewno nie skorzystałaby z jego usług. Szef biura twierdzi natomiast, że konsultowano z nią wykonanie usługi. – Polski przekład jednej strony dokumentu w języku japońskim zajmuje rzeczywiście dwie strony. Przepisy dotyczące tłumaczeń jasno określają, że jedna strona tłumaczeniowa to 1125 znaków, razem ze spacjami. Klientka była o tym informowana i przyjęła to do wiadomości. Otrzymała zatem osiem stron tłumaczeniowych czterostronicowego dokumentu w języku japońskim – wyjaśnia właściciel biura.

Ku przestrodze
Pani Krystyna poinformowała nas o swojej sprawie ku przestrodze, jak mówi, dla innych Czytelników. – Teraz już wiem, że lepiej wyszukać sobie tłumacza poprzez internet, a nie od razu biec do biura tłumaczeń – podsumowuje nasza Czytelniczka. Joanna Urban, powiatowy rzecznik konsumentów w Raciborzu, uważa jednak, że biuro zachowało się uczciwie. – Takie placówki rzeczywiście wyliczają koszt swoich usług od jednej strony tłumaczeniowej – podsumowuje.



Joanna Urban, powiatowy rzecznik konsumentów, stwierdza, że skoro klientka zaakceptowała cennik i podpisała stosowne zlecenie, to nie może mieć pretensji. Otrzymała osiem stron przetłumaczonego dokumentu, za które zgodnie z cennikiem powinna zapłacić 976 zł z VAT-em. – Mamy wolny rynek i każda firma może stosować taką marżę, jaką chce – dodaje pani rzecznik. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz