Kazimierz Salamon i jako hodowca, i jako szef rybnickiego oddziału PZK uważa, że opłata za posiadanie psa to nieporozumienie. Na zdjęciu ze swoją pupilką Coco
Kazimierz Salamon i jako hodowca, i jako szef rybnickiego oddziału PZK uważa, że opłata za posiadanie psa to nieporozumienie. Na zdjęciu ze swoją pupilką Coco

– Wprowadzenie opłaty od posiadania psów moim zdaniem niczego nie daje. Podobnie jak podatek, który do niedawna funkcjonował. Dużo więcej pieniędzy urzędy wydadzą na ludzi, którzy będą pobierać tę opłatę, aniżeli wyniesie dochód z tego zajęcia – uważa Kazimierz Salamon, hodowca psów rasowych z Leszczyn i prezes rybnickiego oddziału Polskiego Związku Kynologicznego. Jego zdaniem ta opłata faktycznie będzie obciążać tylko osoby uczciwe, które przyznają się do posiadania psa. Inni wyprą się psów, byle tylko uniknąć zapłaty. Stąd, dopóki nie będzie precyzyjnej ewidencji psów, wprowadzanie tego rodzaju opłaty to wyłącznie fikcja.
Inaczej rzecz ma się z hodowcami psów rasowych. Ci z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej są ewidencjonowani i ponoszą określone koszty. – Nasze psy są zgłoszone i do urzędu skarbowego płacimy podatek dochodowy od działalności. Oprócz tego ponosimy duże koszty związane m.in. z regularnymi szczepieniami, opieką weterynaryjną, dbaniem o psy, sprzątaniem kojców – tłumaczy Kazimierz Salamon.
Hodowca obawia się, że wymóg opłaty za psa przyniesie więcej złego niż dobrego. Zacznie się pojawiać coraz więcej porzucanych psów. Koszt wyłapania takiego bezpańskiego czworonoga i odstawienia go do schroniska jest znacznie większy i z pewnością przekroczy dochody z tytułu opłat. Te koszty będzie ponosić gmina. – Proszę zauważyć, że pies przeważnie jest towarzyszem osób starszych. Również rodzice kupują psa dziecku, bo jego towarzystwo pomaga w rozwoju pociechy. W momencie kiedy wprowadza się opłaty, ci ludzie zaczną zastanawiać się, czy opłaci się im tego psa mieć, bo będzie to dla nich dodatkowe obciążenie do niemałych kosztów utrzymania czworonoga i opieki weterynaryjnej – wyjaśnia.
Jeśli z tych kalkulacji wyjdzie, że lepiej pozbyć się psa, to po części takie niehumanitarne postawy stymulują sami radni i urzędnicy, wprowadzając opłaty. Rykoszet bywa niemal natychmiastowy, gdy bezpański pies wpadnie pod samochód. Na barki gminy spadnie opłacenie firmy, która zajmie się uprzątnięciem i utylizacją tego zwierzęcia. Poza tym puszczone luzem psy stanową duże zagrożenie dla ludzi, a przede wszystkim dzieci. Mogą być wściekłe, zainfekowane, mogą zaatakować. – Hodowcy psów nie stwarzają takich problemów. Sami dbają o swoje zwierzęta i sami po nich sprzątają. W moim przypadku, jak długo zajmuję się hodowlą, a jest to ładnych paręnaście lat, za żadnym moim psem nikt jeszcze nie sprzątał. Robię to sam – stwierdza Kazimierz Salamon.
Porusza także inną ważną kwestię: listę oraz zróżnicowanie opłat za tzw. rasy niebezpieczne. – Związek Kynologiczny od początku był przeciwny tworzeniu takich list, a tym bardziej ustalaniu opłat. Ostatecznie jednak sporządzono taką listę, którą naszym zdaniem ustawodawca nie do końca przemyślał. Są na niej wyłącznie psy rasowe, które znalazły się na niej tylko dlatego, bo są w naszym kraju stosunkowo egzotyczne. Tymczasem dużo bardziej niebezpieczne bywają mieszańce, które nie podlegają żadnej kontroli – mówi prezes. Dlatego ważne jest, gdzie i u kogo psa się kupuje. – Zdecydowanie pewniej i bezpieczniej jest zrobić to u hodowcy. I mówię to nie dlatego, że sam jestem hodowcą. Dzisiaj cena między psem kupionym gdzieś na targu czy pod płotem niewiele różni się od ceny u hodowcy. To jakieś 100-200 zł. Jednak pies kupiony u hodowcy to pies pewny, bo wolny od wad genetycznych. My poddajemy psy próbom charakteru, eliminując z hodowli osobniki o złej budowie, bojaźliwe, agresywne. Pies od hodowcy jest psem bezpiecznym dla nabywcy. To również w jakimś stopniu ogranicza późniejsze pozbywanie się czworonoga z uwagi na to, że np. nie da się go ułożyć – wyjaśnia. Psy hodowców zarejestrowanych w Związku Kynologicznym nie są anonimowe. To zwierzęta rozpoznawalne, bo wszystkie mają specjalne tatuaże w uchu. Dlatego ktoś, kto decyduje się na kupno psa, nie powinien robić tego bez głowy. – Radzę przyjść czy zadzwonić do związku i tam poradzić się odnośnie zakupu pieska, rasy, hodowcy – poleca Kazimierz Salamon.



Porad fachowców kynologicznych można zasięgnąć albo telefonicznie pod numerem tel. (032) 423 58 52 lub w siedzibie PZK w Rybniku przy ul. Kościuszki 17 w poniedziałki, środy i piątki w godz. 16-19.

Komentarze

Dodaj komentarz