Chętnych do pracy w policji nie brakuje
Chętnych do pracy w policji nie brakuje



Brakuje ludzi
Wakaty lub niedostatek etatów próbuje łatać się innym rozwiązaniem. Takim sprawdzonym i stosowanym od paru lat w przypadku policji jest współpraca ze strażą miejską, strażą graniczną czy żandarmerią wojskową w postaci wystawiania wspólnych patroli. Z kolei Państwową Straż Pożarną wspomagają finansowane przez samorządy jednostki ochotnicze.
W śląskim garnizonie na 1 stycznia wolnych jest 647 etatów policyjnych. – Na 10 tys. policjantów nie jest to porażająca liczba. Nasze braki kadrowe kształtują się na poziomie 6 proc. Oczywiście nie jest możliwe, że w ciągu roku uda się nam je w całości uzupełnić i zejść do zera. Będziemy jednak chcieli zejść do poziomu 5 proc. Wszystko zależne będzie od budżetu – wyjaśnia podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik prasowy komendanta śląskiej policji.
– Do oficjalnych wakatów należałoby jeszcze doliczyć nieco tzw. wirtualnych. Część policjantów jest bowiem wysyłana na długie szkolenia, są oddelegowywani do Centralnego Biura Śledczego, wyjeżdżają na misje zagraniczne, do tego dochodzą również okresy urlopów macierzyńskich policjantek. Czyli etaty niby są, ale brakuje ludzi – mówi jeden z policjantów.

Różnica w walucie
Ani strażak, ani policjant na finansowe kokosy nie ma co liczyć, bo zarobki pozostawiają wiele do życzenia. Na starcie nowo przyjęty policjant dostanie brutto 1470 zł. W śląskiej straży pożarnej zatrudniony strażak może liczyć na 1280 zł brutto. Absolwent szkoły pożarniczej dostanie jakieś 50 zł więcej. Z dodatkiem służbowym może wyciągnąć około 1,5 tys. zł. Średnia zarobku strażaka na Śląsku to jakieś 2,5 tys. zł. Pensje w tych dwóch najważniejszych służbach mundurowych są wprawdzie zbliżone do otrzymywanych przez ich kolegów w Unii Europejskiej, z drobną wszakże różnicą... Tamte wypłacane są w euro.
Co niektórzy policjanci i strażacy zdecydowali się więc na odejście ze służby i wyemigrowali na Zachód. Nie jest to co prawda masowe zjawisko, niemniej wakaty trzeba uzupełnić. Chętnych do pracy w policji ani straży pożarnej wprawdzie nie brakuje, ale wobec kandydatów stawiane są wysokie wymogi. O etat mogą się ubiegać młodzi, sprawni fizycznie, z co najmniej średnim wykształceniem. W policji szczególnie poszukiwane są osoby z wykształceniem wyższym – społecznym, ekonomicznym, administracyjno-prawniczym oraz dobrą znajomością języka obcego. Problem, że takie osoby znajdują znacznie intratniejsze zatrudnienie w innych branżach. – W naszym garnizonie największe oblężenie było w 2005 roku, kiedy na jedno miejsce przypadało 18 kandydatów. Teraz jest ich mniej, ale chętni nadal się zgłaszają – mówi podinsp. Gąska. – Przechlapane. Dzisiaj policjant ma mniej praw i jest gorzej traktowany niż niejeden bandzior. I za co? Za te parę marnych groszy narażać życie, goniąc bandziorów czy nastawiać łeb pod kamienie i bejsbole kibolom. Jak się sięgnie po broń czy pałę, to potem trzeba pisać raporty i za wszystko zbierać opieprz. Dziękuję uprzejmie, ale taki stres to nie dla mnie – stwierdza Robert Wiencek z Rybnika.

Limit godzinowy
Strażacy przed 2005 rokiem pracowali średnio po 53 godziny w tygodniu. Wprowadzenie nowych przepisów odnośnie tygodnia pracy spowodowało, że stan na dyżurach trzeba było zmniejszyć o 20 proc. – Trzeba było przyjąć nowych ludzi, a niektórych przerzucić do służby zmianowej – informuje st. bryg. Jarosław Wojtasik, rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Katowicach. Żeby dostosować się do wymogu 40-godzinnego tygodnia pracy i odpowiednio zabezpieczyć stan osobowy w województwie, należałoby przyjąć do pracy 400 strażaków. Ta operacja kosztowałaby jednak w skali roku jakieś 15 mln zł. Niestety takich pieniędzy komenda wojewódzka nie ma.
Tym, co kusi młodych ludzi do wstępowania w szeregi policji czy straży pożarnej, jest stabilizacja. Służby mundurowe to jednostki, którym nie grozi ani upadłość, ani rozwiązanie. – Moim zdaniem to zasadnicze przesłanki, jakimi kierują się kandydaci składający podania – uważa podinsp. Andrzej Gąska.
Dla obydwu służb problem stanowią przepracowane nadgodziny. Zgodnie z przepisami nie należą się za nie pieniądze, ale czas wolny. O ile są przepisy pozwalające w sposób legalny dorobić funkcjonariuszowi policji poza służbą, to w przypadku straży pożarnej już takich nie ma. Śląscy strażacy swój honor mają i o swoje postanowili powalczyć w sądach. Średnio każdy z nich przepracował za ostatnie półtora roku 300 godzin nadliczbowych. Rekordziści mają ich ponad 500. W sądach już znajduje się kilkaset pozwów. Spośród rybnickich pozwy złożyło 22 strażaków. Wszyscy przegrali, bo z uzasadnień sądowych wynika, że etat strażaka to nie praca w sensie kodeksu pracy, ale służba. A za służbę płatnych nadgodzin nie ma. W marcu mundurowi mają dostać podwyżki rzędu około 600 zł brutto. Na rękę wyjdzie około 345 zł. Już wiadomo, że po tych podwyżkach oraz naliczeniu dodatku mundurowego, w maju wielu funkcjonariuszy planuje odejście na emeryturę. Tym samym znowu pojawi się kwestia wakatów.

Komentarze

Dodaj komentarz