Wsiadając do pociągu w Jaśkowicach, trzeba się nieźle nagimnastykować
Wsiadając do pociągu w Jaśkowicach, trzeba się nieźle nagimnastykować


Ludzie nie kryją zdenerwowania. – Po remoncie miało być lepiej i wygodniej. Jest, jak jest. Młodzi mają problemy, a co mówić o starszych? – pytają i radzą sobie, jak mogą. Przy wsiadaniu zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże dostać się na pierwszy stopień. Potem ten, który stoi na peronie, musi zaprzeć się i wepchnąć daną osobę do pociągu. Gorzej jest z wysiadaniem. Kilka tygodni temu o mało nie doszło do tragedii. Kobieta z Jaśkowic wracała do domu. Zapadł już zmrok, więc przy wysiadaniu nie zauważyła różnicy poziomów i wypadła z wagonu. – Ja wyleciałam na peron, a torebka pod pociąg. Dobrze, że nie odwrotnie – opowiada. Władze Orzesza bezradnie rozkładają ręce. – Teren jest własnością PKP, więc nie możemy tam nic robić, a jedynie słać pisma i naciskać – mówi wiceburmistrz Andrzej Bujok. Jak dodaje, jeszcze w czasie remontu samorząd spotykał się z przedstawicielami kolei. – Wskazywaliśmy na stan jej obiektów, bo praktycznie wszystkie elementy infrastruktury są w tragicznym stanie, a niektóre zagrażają bezpieczeństwu. Zawsze słyszeliśmy, że nie ma pieniędzy i nie wiadomo, kiedy będą – mówi wiceburmistrz. Jak dodaje, w lutym sprawą znowu zajmie się miejska komisja ładu. Jacek Karniewski, rzecznik Polskich Linii Kolejowych w Katowicach, przyznaje, że po remoncie na niektórych stacjach doszło do obniżenia peronów. Jaśkowice nie są niestety wyjątkiem.
– Przeanalizowaliśmy jednak temat i umieściliśmy dokonanie poprawek w wykazie tegorocznych prac – mówi rzecznik, ale na razie nie wie, kiedy ruszą roboty. Podobna sytuacja ma miejsce w Leszczynach. – Jako tako jest tylko wtedy, kiedy przyjedzie pociąg z obniżonymi schodami, ale to zdarza się bardzo rzadko, więc naprawdę jest problem. Ja często przyjeżdżam z synkiem do mojej mamy. Najpierw wysiadam, a potem muszę prosić kogoś o podanie mi dziecka. Sama nie mam odwagi ściągać go z wysokości – mówi Ewelina Rożko. – Ja to się złapię poręczy i wskoczę na stopień. Ale widzę, jak się męczą starsze osoby – mówi Jacek Sobik, który dojeżdża na uczelnię w Katowicach.
Wiceburmistrz Grzegorz Wolnik mówi to samo, co samorządowcy z Orzesza. – Po ostatnich rozmowach z PKP dowiedzieliśmy się, że podniesienie peronu to inwestycja zdecydowanie za duża w porównaniu do ruchu na stacji Leszczyny – dodaje. Po naszym telefonie rzecznik Karniewski podał, że znaleziono chwilowe rozwiązanie w Jaśkowicach. Przedstawił je w oficjalnym komunikacie, w którym czytamy m.in., że naczelnik sekcji eksploatacji Orzesze wydał polecenie, aby dyżurni ruchu przyjmowali pociągi pasażerskie na tor nr 2, gdzie krawędź jest położona wyżej. Wjazdy na tor nr 1 mogą odbywać się tylko w szczególnych przypadkach (np. zamknięcie toru nr 2), a rozkład jazdy nie przewiduje planowych krzyżowań pociągów pasażerskich w Jaśkowicach.



W szczególnych przypadkach, gdy konieczne jest krzyżowania pociągów na stacji, dyżurni ruchu zobowiązani zostali do przyjmowania w pierwszej kolejności na tor nr 1 pociągów o taborze ze stopniami położonymi bliżej główki szyny (wagony bezprzedziałowe). – Natomiast elektryczne zespoły trakcyjne, których wysokość stopni od główki szyny jest wyższa, powinny być przyjmowane na tor 2 – poinformował naszą redakcję Jacek Karniewski. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz