Marek Uszacki i Lech Gęborski na remontowanym obiekcie
Marek Uszacki i Lech Gęborski na remontowanym obiekcie

W wychowaniu młodego pokolenia mają im pomóc... strzelby i pistolety.
Strzelanie z broni palnej, obycie się z nią uczy młodych ludzi odpowiedzialności – z pewnością w głosie mówi Marek Uszacki, strzelmistrz bractwa. – Młodzież zwykle z dystansem podchodzi do tych spraw. My chcemy promować strzelectwo jako sposób na spędzenie wolnego czasu w gronie przyjaciół. W naszym towarzystwie strzela się z broni czarnoprochowej, takiej, która została wyprodukowana przed 1850 rokiem. Oczywiście, oprócz oryginałów używamy także replik. Sposób ładowania, podsypywania prochu do lufy i samego strzału to prawdziwy ceremoniał. Przygotowanie jednego strzału trwa o wiele dłużej niż wystrzelenie dwóch magazynków współczesnego pistoletu.
Tym celom ma służyć modernizowana właśnie strzelnica w Jejkowicach. Wiele lat temu obiekt należał do myśliwych z koła łowieckiego. Po zmianie przepisów, kiedy nie można było już na niej legalnie strzelać, myśliwi zrezygnowali z utrzymywania strzelnicy. – W tej chwili grunt jest własnością Agencji Nieruchomości Rolnych. Nasze stowarzyszenie dzierżawi go. Już od 2006 roku własnymi siłami doprowadzamy strzelnicę do stanu używalności – mówi Lech Gęborski, wiceprezes zarządu stowarzyszenia. – Przed podjęciem prac musieliśmy przejść przez prawdziwy biurokratyczny gąszcz. Od pomysłu zagospodarowania strzelnicy w Jejkowicach do rozpoczęcia prac na niej minęło dobre siedem miesięcy! Przepisy wokół tego typu przedsięwzięć są niezwykle rygorystyczne. Kiedy udało się przebrnąć przez urzędniczy labirynt, można było przystąpić do prac ziemnych. Oczywiście, członkowie bractwa wykonują je własnymi rękoma.
– Nie stać nas na wynajęcie firmy budowlanej, na początku skorzystaliśmy jedynie z pomocy spychacza, żeby usypać potrzebne wały tyłu i z boków strzelnicy – wyjaśnia Marek Uszacki. – Plan przewiduje dwa etapy prac: na początku chcemy przygotować tzw. część strzelecką, czyli ogrodzenie, wały i stanowiska strzelnicze. Być może uda się to zrealizować już w czerwcu tego roku. – Przynajmniej tak zakładają optymiści, których zresztą u nas nie brakuje – dodaje Lech Gęborski, który z dumą nosi miano Strażnika Honoru i Tradycji. W następnej kolejności w Jejkowicach powstać ma kubatura – pawilon techniczny, punkt obsługi zawodów strzeleckich i sala bracka: pomieszczenie biesiadne dla setki gości.
Jednak najważniejsze na strzelnicy jest bez wątpienia bezpieczeństwo. Aby obiekt był dopuszczony do organizowania zawodów, należy zapewnić mu odpowiednie parametry. – Stanowiska strzelnicze od tarcz będzie dzielić 100 metrów, które u nas nazywa się krokami hetmańskimi, szerokość strzelnicy wyniesie ok. 30 metrów, co da nam możliwość usytuowania 18 stanowisk strzeleckich – tłumaczą rybniccy bracia kurkowi. Za tarczami usypany jest wystarczająco wysoki kulochwyt – ziemna skarpa, w którą wbijają się chybione pociski. – Na razie jesteśmy na etapie konstrukcji ogrodzenia z kolejowych podkładów – pokazuje Marek Uszacki, „specjalista od broni wszelakiej”. – Strzelnica jednak powoli nabiera kształtów. Już niedługo zielona trawa przykryje rozkopaną glinę.
Strzelnica powstaje pod lasem, w trudnym do upilnowania miejscu. Podczas robót zdarzyło się, że na pieczołowicie usypywane wały wjechali młodzi amatorzy motokrosu. Mogłoby się zdawać, że ciężka praca braci pójdzie na marne. Nic bardziej mylnego – poradzili sobie z tym problemem. – Pomogła rozmowa z nimi! Kiedy wytłumaczyliśmy tym chłopakom, co tutaj robimy i po co, przestali rujnować naszą pracę. Teraz nawet pilnują, by strzelnica i nasze wały miały spokój – mówi Gębarski. – Na strzelnicy mogą spróbować swoich sił wszyscy zainteresowani. Także dla fanów łuków i kusz to miejsce będzie gościnne. W naszej wesołej kompanii mamy w tej chwili kilka formacji – kawalerię na motocyklach. Zapraszamy do nas wszystkich chętnych bez względu na płeć. U nas nawet damy mogą zostać braćmi!

Komentarze

Dodaj komentarz