Amerykanin Greg Hancock po raz pierwszy startował w Rybniku w meczu ligowym w 1992 roku. W sobotnim memoriale nie miał sobie równych
Amerykanin Greg Hancock po raz pierwszy startował w Rybniku w meczu ligowym w 1992 roku. W sobotnim memoriale nie miał sobie równych

Bezdyskusyjnym zwycięstwem utytułowanego 38-letniego Amerykanina Grega Hancocka zakończył się sobotni międzynarodowy turniej pamięci nieodżałowanego Łukasza Romanka, zorganizowany po raz drugi przez młodzieżowy klub Rybki Rybnik. 2 czerwca minęły dwa lata od jego tragicznej, samobójczej śmierci; w tym dniu mszę w jego intencji odprawiono w rybnickim kościele Ojców Franciszkanów.
Organizatorzy zadbali o gwiazdorską obsadę turnieju i do Rybnika zawitał najlepszy polski żużlowiec Tomasz Gollob oraz aktualny mistrz Polski, Norweg z polskim paszportem Rune Holta, który tydzień wcześniej sprawił olbrzymią niespodziankę, wygrywając na stadionie Ullevi Grand Prix Szwecji. Byli utytułowani zawodnicy z klubów żużlowej ekstraligi oraz młodzież – Czech Filip Sitera i najmłodszy w tym gronie 16-letni wychowanek Rybek Kamil Cieślar, wypożyczony do Włókniarza Częstochowa. To był jego absolutny debiut, po raz pierwszy startował w Rybniku i po raz pierwszy w gronie seniorów. Prezes Rybek Andrzej Skulski celowo wrzucił go na głęboką wodę, chcąc z jednej strony pokazać go światu, z drugiej zadbać o to, by mógł zdobyć pierwsze ważne doświadczenia i stanąć na starcie z takimi zawodnikami, jak Gollob, Hancock czy Holta, co dla młokosa musiało być nie lada przeżyciem. Młodziutki rybniczanin punktu oczywiście nie zdobył, ale też nie odstawał od rywali tak bardzo, jak można się było spodziewać.
Sam turniej był interesujący. Już drugi bieg przyniósł pierwszą niespodziankę – wygrał go Sławomir Drabik, a dopiero trzeci był Tomasz Gollob. Po dwóch seriach startów komplet punktów mieli już na swoim koncie już tylko dwa zawodnicy Holta i Hancock, ale w wyścigu 9. otwierającym serię trzecią Holta zdobył tylko jeden punkt, meldując się na mecie za Okoniewskim i Ułamkiem. Jego rywal Hancock wygrał tymczasem pewnie wszystkie swoje wyścigi, a do tego wszystkiego okazał się jeszcze zawodnikiem niezwykle odpornym psychicznie. Otóż na starcie do biegu 13. (!) dwukrotnie utknęła w dolnym położeniu prawa część maszyny startowej i Amerykanin dwukrotnie ruszał do przodu, ciągnąc zahaczoną o jego kask taśmę startową. Usterkę szybko usunięto i za trzecim razem opanowany Hancock znów był na starcie najszybszy. Drugie miejsce w turnieju zajął Rafał Dobrucki (13), zdobywający obecnie punkty dla klubu z Zielonej Góry, a trzeci częstochowianin Sebastian Ułamek (12 pkt).
Blisko pięć tysięcy widzów szczególnie uważnie śledziło poczynania Szweda Antonio Lindbaecka, który następnego dnia miał zadebiutować w zespole RKM-u w wyjazdowym meczu w Ostrowie. Ciemnoskóry żużlowiec uzbierał jednak tylko 4 punkty i zajął 12. miejsce. Lepiej spisał się lider „rekinów” Piotr Świderski, który z 7 pkt został sklasyfikowany na miejscu dziesiątym.
Podobnie jak pierwszy memoriał, sobotni turniej sędziował jeden z najlepszych arbitrów na świecie rybniczanin Marek Wojaczek.
Zwycięzcy otrzymali efektowne żużlowe puchary, zaś zwieńczeniem całego turnieju był efektowny pokaz sztucznych ogni.

Wyniki: 1. Hancock (USA) 15 (3 3 3 3 3); 2. Dobrucki (Zielona Góra) 13 (3 2 3 2 3); 3. Ułamek (Częstochowa) 12 (2 3 2 2 3); 4. T. Gollob (Gorzów) 10 (1 3 2 3 1); 5. Holta (Gorzów) 10 (3 3 1 1 2); 6. Okoniewski (Bydgoszcz) 9 (1 2 3 3 0); 7. Miedziński (Toruń) 8 (2 0 1 3 2); 8. Drabik (Tarnów) 8 (3 1 2 1 1); 9. Szczepaniak (Częstochowa) 7 (0 2 3 0 2); 10. Świderski (RKM) 7 (1 1 0 2 3)

Komentarze

Dodaj komentarz