Nie takich atrakcji na obozie spodziewali się rodzice
Nie takich atrakcji na obozie spodziewali się rodzice

Na obozie w Pleśnej, gdzie wypoczywają dzieci z Raciborza, pije się alkohol. Z taką informacją, po tygodniu pobytu, zadzwoniła do rodziców jedna z jego uczestniczek. Dodała, że alkohol pije zarówno obsługa, jak i dzieci. 28 lipca nastolatka zadzwoniła po raz drugi, oznajmiając, że znowu jest pijaństwo, a opiekunowie i wychowawcy nic nie robią, żeby to ukrócić. Rodzice postanowili pojechać i zabrać dzieci do domu. Na dwa dni przed zakończeniem turnusu przywieźli je do Raciborza.
Kolonie w Pleśnej organizuje Urząd Miasta w Raciborzu. –Dotarły do nas sygnały o piciu alkoholu przez obozowiczów. Wysłaliśmy tam pracownika na kontrolę. Czekamy na jej wyniki. Po zapoznaniu się z nimi zostaną ujawnione i przedstawione publicznie – usłyszeliśmy w piątek od Anity Tyszkiewicz-Zimałki, rzeczniczki raciborskiego magistratu. Tymczasem rodzice są oburzeni i zbulwersowani, bo, jak twierdzą, nie takich rozrywek oczekiwali dla swoich dzieci. Zapowiadają, że sprawę zgłoszą do prokuratury. Szczególnie po tym, jak dowiedzieli się, że jeden z 12-latków był w takim stanie upojenia alkoholowego, że musiano do niego wezwać pogotowie. Sierżant Magdalena Marzec, rzeczniczka koszalińskiej policji, potwierdza, że 27 lipca funkcjonariusze zostali wezwani na interwencję na teren obozu. – Wezwanie otrzymali o godz. 21.40. Na miejscu zastali 13 chłopców. Sprawująca nad nimi pieczę opiekunka poddała się badaniu alkomatem. Była trzeźwa. Gorzej było z jej podopiecznymi. U czterech w wieku 15 i 16 lat alkomat wykazał, że spożywali alkohol. Wyniki to 0,15 i 0,07 promila. Z interwencji sporządzono notatkę, która trafiła do zespołu ds. nieletnich naszej komendy. Stąd dokumenty zostaną przekazane do sądu dla nieletnich właściwego dla miejsca zamieszkania tych chłopców – wyjaśnia sierż. Marzec. Rzeczniczka nie mówi jednak nic na temat wezwania karetki do pijanego nastolatka. – Na dzień dzisiejszy nie mamy informacji o takim zdarzeniu – stwierdza.
Z zarzutami rodziców picia na obozie alkoholu, szczególnie przez personel, nie zgadza się komendant Daniel Siedlok. Nie zaprzecza, że policyjne badania alkomatem u kilku chłopców dały wynik pozytywny. Wyjaśnia jednak, że na obóz przyjeżdża też trudna młodzież, niemniej przypadki przyłapania obozowiczów na piciu są sporadyczne. – Nie ma mowy o jakimś pijaństwie czy nadużywaniu alkoholu –mówi. Niedaleko obozowiska znajduje się sklepik, do którego młodzież chodzi, kiedy ma czas wolny. Tak właśnie było w przypadku chłopców, u których policyjny alkomat dał pozytywny wynik. Jak wyjaśnił komendant, czterech chłopców wypiło dwa piwa. Wyszło po połowie na głowę, bo wykryto u nich śladowe ilości alkoholu.
W czwartek, 31 lipca, na obóz w Pleśnej swojego inspektora skierowała również delegatura Kuratorium Oświaty w Koszalinie. Rodzice, którzy zabrali z obozu dzieci, chcą pozostać anonimowi, bo boją się zemsty. I to zarówno ze strony obsługi, jak i samych kolonistów. Próbkę mieli już w momencie gdy odbierali pociechy, dlatego są przerażeni. – Chłopcy krzyczeli w kierunku naszych dzieci: kapusie, konfidenci! Działo się to przy personelu i nikt na to nie reagował, jedynie komendantka turnusu się śmiała – relacjonuje jedna z matek. Jak dodaje, szefostwo obozu bardziej było zainteresowane tym, kto zadzwonił z informacją na policję, a nie dlaczego zadzwonił. Kiedy wieczorem 29 lipca wracali do domu, jedno z dzieci dostało SMS-a z pogróżkami. Drugi turnus wrócił z obozu 2 sierpnia. Tego samego dnia na wypoczynek do Pleśnej wyjechały dzieci na turnus trzeci.

3

Komentarze

  • mariusz 08 sierpnia 2008 00:41ale afera!! he he mam 40 lat i bylem wiele razy na obozach wiec o co chodzi ????
  • mariusz mierzej 08 sierpnia 2008 00:39Zabierzcie Nas bo tu pija , najlepiej do Iranu
  • kompan obóz 06 sierpnia 2008 21:31może ktoś w końcu zlikwiduje to siedlisko brudu i............

Dodaj komentarz