Z gminnej kasy do...więzienia


Ponad pięćdziesięcioletnia dziś oskarżona w urzędzie gminy w Godowie pracowała od wielu lat, ostatnio na stanowisku zastępcy skarbnika. Fałszując dokumenty, pobierała pieniądze z banku obsługującego urząd, np. na zapłatę za fikcyjne prace na rzecz gminy. Źródłem złodziejskich dochodów Ireny T. była też pracownicza kasa zapomogowo-pożyczkowa, a także operacje finansowe z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Sprytna urzędniczka celowo wpłacała na konto ZUS-u zawyżone kwoty. Gdy nadwyżka wracała potem do urzędu, wędrowała już do jej kieszeni. Prokuratura udowodniła, że finansowych nadużyć pazerna urzędniczka dopuszczała się w latach 1996-2000. Swoje malwersacje maskowała tak umiejętnie, że nie wykryli ich nawet inspektorzy Regionalnej Izby Obrachunkowej, przeprowadzający w urzędzie rutynowe kontrole. Dopiero jesienią 2000 niedobór w gminnej kasie wykryła podwładna Moniki T. Krótko przed aresztowaniem oskarżona próbowała popełnić samobójstwo. Dopiero w czasie dochodzenia prowadzonego przez policjantów z wydziału przestępstw gospodarczych wodzisławskiej komendy wyszła na jaw prawdziwa skala dokonanych przez nią kradzieży.Przywłaszczone pieniądze Monika T. musi oczywiście oddać, do tej pory zwróciła ok. 50 tys. zł. Po wyjściu z więzienia jeszcze przez siedem lat nie będzie mogła pracować w organach samorządowych.Urzędującego wójta gminy, jej sekretarza i skarbnika sąd uznał za winnych nieumyślnego niedopełnienia obowiązków. Jak stwierdzono w uzasadnieniu wyroku, zgubiło ich zbyt duże zaufanie do nieuczciwej, jak się okazało urzędniczki. Postępowanie w tej sprawie sąd jednak zawiesił na rok. Jeśli w tym okresie najważniejsi w gminie urzędnicy nie dopuszczą się podobnych zaniedbań, zostanie ono umorzone. Ale bez kary się nie obeszło, cała trójka musi wpłacić po tysiąc złotych na konto Polskiego Czerwonego Krzyża. O 500 zł wzbogaci to konto także jedna z gminnych urzędniczek. Postępowanie wobec niej również warunkowo umorzono. Jedną osobę, która zdaniem sądu nie wyrządziła znaczącej szkody, uniewinniono.W czasie kolejnych rozpraw przesłuchano kilkudziesięciu świadków, m.in. pracowników Regionalnej Izby Obrachunkowej, która z urzędu kontroluje samorządowe finanse, a także pracowników obsługującego urząd gminy banku.– Dla sądu była to bardzo trudna sprawa. W jednym procesie sądzono przecież kilka osób, których wina i odpowiedzialność za to, co się stało, była bardzo różna. Głównej oskarżonej zarzucono przywłaszczenie gminnych pieniędzy, pozostałym współoskarżonym tylko niedbalstwo, dzięki któremu to przywłaszczenie było możliwe – mówi prowadzący sprawę prokurator Rafał Figura.Wyrok nie jest prawomocny.

Komentarze

Dodaj komentarz