Czy jedna rodzina może zablokować budowę żorskiego odcinka A1? Na razie nie chce wyprowadzać się ze swojego domu przy ulicy Rybnickiej w Rowniu, choć wokół wre robota i leży pełno gruzu. Do wyburzenia poszło przecież prawie 60 budynków.
– Nie chcemy blokowania budowy. Żądamy jedynie godziwej zapłaty za naszą nieruchomość. Wycena z zeszłej jesieni jest dziś nieaktualna. Rynkowa wartość gruntów kilkakrotnie przewyższa kwotę, którą zaproponowała nam Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Ponadto na działce stoją duży zmodernizowany dom oraz budynek gospodarczy. Niestety GDDKiA chce nam odebrać dorobek całego życia za grosze – tłumaczy Gertruda Skrobol, matka właścicielki posesji. Są bardzo przywiązani do swojej ziemi. Na jednej części uprawiali ekologiczne warzywa, na innej urządzili m.in. boisko do piłki siatkowej.
Komu zależy
– Nie zamierzaliśmy sprzedać nieruchomości, to państwo chce ją kupić. Konstytucja, kodeks cywilny i ustawa gwarantują w takich przypadkach pełne odszkodowanie. Nie musimy więc przystać na cenę, którą uważamy za zbyt niską. Jesteśmy gotowi do negocjacji – podkreśla pani Gertruda. Skrobolowie zlecili wycenę na własny koszt u niezależnego biegłego. Ekspertyza jest dla nich znacznie korzystniejsza niż propozycje GDDKiA, która nie bierze jednak pod uwagę drugiego operatu. Jak mówi Wojciech Gierasimiuk, rzecznik jej katowickiego oddziału, tym państwu złożono trzy oferty. Wszystkie odrzucili.
– Tymczasem były to poważne propozycje, adekwatne do cen rynkowych, które przygotowali kompetentni eksperci. Nie możemy zaoferować właścicielom wspomnianej posesji więcej, niż ustalili rzeczoznawcy. Wyczerpaliśmy wszelkie możliwości dyskusji – zaznacza Wojciech Gierasimiuk. Dodaje, że każda oferta była aktualizowana. Urzędnicy opierali się na wycenach firmy eksperckiej, która wygrała przetarg. Niemniej w razie wątpliwości negocjowano cenę wykupu nieruchomości. Pani Gertruda mówi, że generalna dyrekcja złożyła im tylko dwie oferty i nie podjęła żadnych poważnych negocjacji.
Ponawiali cenę
– Urzędnicy ponawiali tę samą cenę, a myśmy odpowiadali na listy. Drugą ofertę, wyższą o 10 procent, otrzymaliśmy dopiero z końcem września. Ona też nas nie zadowala, bo nie zrekompensuje utraconej ziemi i domu – stwierdza pani Gertruda. Tymczasem ludzi w Rowniu zaskoczyło to, że Skrobolowie ostatnio pomalowali elewację zachodniej ściany, a wcześniej kupili węgiel, jakby szykowali się do przezimowania. Pani Gertruda odpowiada, że ściana była brudna po wyburzeniu sąsiedniego budynku, a mąż jest emerytowanym górnikiem i przysługuje mu deputat. – Przywieźliśmy tu część węgla. Nawet gdyby wojewoda zdecydował o wywłaszczeniu, to da nam jakiś czas na wyprowadzkę. Musimy przecież palić w piecu – wyjaśnia.
Wojciech Gerasimiuk przyznaje, że dyrekcja wystąpiła do wojewody o wydanie dwóch decyzji: o niezwłocznym zajęciu nieruchomości i o wywłaszczeniu. – Jeśli one zapadną, musimy zapewnić tym ludziom mieszkanie zastępcze i wypłacić pieniądze zawarte w ostatniej ofercie. Przyznam, że nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku i żywię nadzieję, że nie będziemy mieli. Negocjujemy cenę wykupu nieruchomości jeszcze z kilkoma innymi osobami. I tu na pewno dojdziemy do porozumienia – uważa rzecznik. W przypadku Skrobolów możliwe jest i inne rozwiązanie. Jeśli wojewoda uzna, że zostali skrzywdzeni, może zażądać dodatkowej wyceny nieruchomości.
Rodziny, które przyjęły ofertę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wzniosły nowe domy w północno-zachodniej części Rownia. Wiele osób musiało jednak zaciągnąć kredyty hipoteczne. Niektóre gnieżdżą się na parterze czy w jednym, dwóch pokojach, gdyż zabrakło im pieniędzy na wykończenie budynku. Ludzie wciąż mają żal do urzędników, że nie zgodzili się na społeczny wariant, który zakładał przesunięcie szlaku A1 bardziej na zachód, w rejon granicy Żor i Rybnika. Tam do wyburzenia byłoby tylko kilka budynków, a nie prawie 60. (IrS)
Komentarze