Z nowym piecem mamy tylko kłopoty – żali się pani Bogumiła
Z nowym piecem mamy tylko kłopoty – żali się pani Bogumiła

Urząd Miasta w Rybniku odmówił starszemu małżeństwu dotacji do wymiany pieca. Bogumiła i Aleksander Kapiasowie nie mogli też kupić ekogroszku bez awizacji, choć gmina dała taką możliwość tym, którzy wymienili stare kotły na urządzenie z ekologicznym atestem.
– Od czerwca piszę wnioski, pisma i odwołania od decyzji prezydenta – żali się pani Bogumiła. Kapiasowie mieszkają w centrum, w dzielnicy domów jednorodzinnych przy ul. Widok. Przez lata ogrzewali dom piecem na węgiel i miał, ale swego czasu zamontowali drugi piec na gaz. Dogrzewali nim dom, żeby pan Aleksander mógł choć trochę odpocząć, bo oboje, jak podkreślają, nie są coraz młodsi, lecz coraz starsi. – Gazu używałam jednak głównie w kuchni – mówi pani Bogumiła.

Był wybuch
Piece były już wysłużone, bo miały po ponad 20 lat. Węglowy sam zaczął się rozpadać ze starości. Gazowy też ciągle się psuł i trzeba go było naprawiać. – Raz nawet wybuchł, kiedy z córką byłyśmy akurat w kotłowni. Na szczęście nic się nam nie stało – opowiada pani Bogumiła. Małżonkowie dowiedzieli się, że gmina dopłaci po 2,5 tys. zł tym, którzy zmodernizują stare kotłownie w ramach programu likwidacji niskiej emisji, i postanowili skorzystać z propozycji. To przecież dla dobra środowiska, a i dla nich wygoda. Upewnili się, jaki piec należy kupić, żeby dostać dotację, a w czerwcu dokonali zakupu i wezwali fachowców, którzy przerobili kotłownię i zamontowali w niej nowy nabytek.
Piec kosztował 11 tys. zł, a wszystko, wraz z przeróbką instalacji, ponad 19 tys. zł. Nie było ich stać na wyłożenie takiej kwoty naraz, bo są emerytami, więc wzięli kredyt. 26 czerwca zjawiła się komisja z urzędu, by dokonać odbioru technicznego nowej kotłowni. Po jej wyjściu małżonkowie mogli cieszyć się z tego, że pan Aleksander nie będzie już musiał machać łopatą, bo podawaniem opału do pieca sterował komputer. Wkrótce jednak okazało się, że do grzania potrzeba ekogroszku, którego nigdzie nie można było dostać. Nie pomogła nawet wizyta w urzędzie miasta u pełnomocnika, by pomógł w zakupie opału.


Sporo przepłacili
– Jak powiedziałam mu, z czym przyszłam, to usłyszałam, że on nic nie może – irytuje się pani Bogumiła. Ostatecznie kupili opał, tyle że w workach, płacąc za tonę 800 zł, podczas gdy tona ekogroszku luzem w kopalni kosztowała ok. 535 zł. W lipcu natomiast dostali z urzędu pismo z informacją, że nie dostaną dotacji, bo się im nie należy. – Ręce mi opadły. Zostaliśmy oszukani, bo kupiliśmy piec za przyzwoleniem urzędników – żali się rybniczanka. W magistracie wyjaśniają, że Kapiasowie nie dostali dopłaty, bo ogrzewali dom dwoma piecami: węglowym i gazowym, a dotacja przysługuje do wymiany pieca.
– W tym przypadku się nie należy, bo stopień zużycia gazu wskazuje na cele grzewcze – uzasadnia wiceprezydent Michał Śmigielski. Kapiasowie odwołali się od decyzji. – Kilka dni po zamontowaniu nowego pieca zwróciliśmy się do gazowni o odłączenie kotła gazowego. Rachunki za gaz były wysokie, bo używałam gazu w kuchni – stwierdza rybniczanka. Jeszcze trzy razy wysyłała do urzędu pisma z prośbą o ponowne rozpatrzenie wniosku, lecz nic nie wskórała. Ostatnie pismo wystosowała 21 października, ale do dziś nie ma odpowiedzi. Rybniczanie nie mają zamiaru skapitulować, uważając, że zostali nie tylko oszukani, ale i ukarani za działania na rzecz przyrody. Pytanie, co zwojują.



Z dotacji w ramach programu ograniczenia niskiej emisji w Rybniku skorzystało 339 mieszkańców. Z możliwości zakupu węgla, którą stworzyło miasto w firmie Hastech (w składach przy ul. Brzezińskiej 28 i ul. Raciborskiej 150 w Rybniku oraz w Rydułtowach) skorzystało 50 osób. (MS)

3

Komentarze

  • krzych Do Pana Tomka 24 listopada 2008 09:23Zużywam około 2,5 tony eko-groszku za sezon zimowy , spalam toto w piecu firmy jak na zdjęciu, jednakże, ze względu na własny wybór, dostosowanym wyłącznie do spalania eko-groszku (bez dodatkowego rusztu)... Segreguję odpady na miarę możliwości firmy, która je wywozi... Do lasu chodzę na spacer, i wkurzają mnie sterty śmieci od "oszczędnych i sprytnych", których nie można spalić w piecu, ...
  • tomek 23 listopada 2008 13:10a ciekawe czym pan pali w piecu panie krzychu?
  • krzych Nareszcie! 20 listopada 2008 12:19Zademonstrowany na zdjęciu piec, choć retortowy, przystosowany jest do spalania wszelakiego świństwa, typu opona, plastykowe butelki, folie... Umożliwia to zamontowane dodatkowe palenisko... Dotacja nie powninna być wypłacana na te wynalazki.... Podobno to taki typowo "polski wynalazek", którego nie uświadczysz w bardziej cywilizowanych rejonach Europy. Część gmin w Polsce nigdy nie wyłaci dotacji za takie urządzenie. Cóż, kiedy większość cwaniaczków i tak forsę zwinęło, a palą wszystkim, co nawinie sie pod ręką... Po realizacji tego programu i tak wieczorami unoszą się kłęby trującego smrodu z "ekologicznych" kotłowni... P.S. Groszek luzem kupuje sie latem!!!!!!!!!!!

Dodaj komentarz