Budynek dworca kolejowego niszczeje od czasu wielkiej powodzi. Zdjęcie: Dominik Gajda
Budynek dworca kolejowego niszczeje od czasu wielkiej powodzi. Zdjęcie: Dominik Gajda

Na razie nie doczekał się odpowiedzi. Dworzec na pewno nie jest wizytówką urokliwego Raciborza. Nie był remontowany od czasu wielkiej powodzi w 1997 roku i popada w coraz większą ruinę. Straszą tam powybijane szyby, uszkodzone tablice informacyjne, brudne ławki. Kiedy jednak władze Raciborza zdecydowały się zaopiekować dworcem kolejowym, okazało się, że są chętni na kupno tej nieruchomości.
To dwie osoby prywatne. Dlatego kolej chce ogłosić przetarg na sprzedaż obiektu. – Decyzje takie zapadają na szczeblu centralnym w stolicy – zastrzega jednak Małgorzata Kosek, dyrektorka Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach. Stąd też prezydent Raciborza wysłał pisemny protest do warszawskiej centrali. – To obiekt publiczny! Nie można dopuścić do tego, by jego właścicielem stała się osoba prywatna! Nie mamy pewności, że będzie ona zainteresowana utrzymaniem funkcji dworca. A później obrywała za to będzie gmina, a nie PKP! – nie kryje oburzenia i obaw Mirosław Lenk. Przypomnijmy, że gmina już od kilku lat stara się o przejęcie dworca. Najpierw były plany, że PKP przekaże nieruchomość w zamian za zobowiązania podatkowe wobec gminy. Te jednak uregulowano z końcem zeszłego roku. Władze miasta zaproponowały więc dzierżawę budynku, ale, jak podkreśla prezydent, na rozsądnych warunkach, bo obiekt wymaga sporych nakładów. Gmina chciała zająć się jego remontem i zagospodarować na swoje potrzeby. Miała się tu przeprowadzić m.in. komenda straży miejskiej. – Liczyliśmy na dzierżawę za symboliczną złotówkę. Uważamy, że ogłaszanie przetargu na sprzedaż dworca to nietrafiona decyzja – wyjaśnia Mirosław Lenk, który postawił sprawę na środowej sesji.
– Mamy nadzieję, że odwiedziemy PKP od tego pomysłu. Dworzec nie jest niezbędny gminie, ale niewątpliwie może być wizytówką miasta. Nie możemy dopuścić, by na jego terenie powstał jakiś sklep, a perony były zaniedbane, bo pilnowanie porządku nie będzie w interesie prywatnego inwestora – podkreśla Lenk. Niektórzy mieszkańcy Raciborza mają inne zdanie na ten temat. Uważają, że właśnie prywatny inwestor może zadbać o cały obiekt. – Przecież na dworcu mogą powstać jakieś fajne sklepy, kafejki. To dobre miejsce w centrum miasta. Może jakaś prywatna firma urządziłaby tu np. minigalerię? – zastanawiała się Małgorzata Panek, która czekała w środę na pociąg do Katowic.



Piętno prowizorki
Dworzec kolejowy powstał w 1847 roku, kiedy Racibórz uzyskało połączenie kolejowe z Berlinem i Wiedniem. Został zniszczony wiosną 1945 roku przez wojska radzieckie, które zresztą splądrowały i wypaliły całe miasto. Na jego miejscu stanęła prowizoryczna budowla, która jednak istniała długo, bo właściwy dworzec wybudowano na nowo dopiero w 1979 roku. Rzecz w tym, że nosi ona pewne piętno prowizorki, bo wcale nie pasuje do zabytkowej architektury Raciborza. (adr)

Komentarze

Dodaj komentarz