Mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Ligonia nie zgadzają się na płacenie za ubytki wody, którymi obciąża ich miejscowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
– Nie odmawiamy płacenia za wodę. Chcemy jednak, żeby te opłaty zaczęto nam naliczać prawidłowo. Nie dość, że podniesiono cenę wody, to urzędnicy stwierdzili, że są ubytki i postanowili, że obciążą nimi mieszkańców – denerwuje się Stefan Mitura, mieszkaniec bloku przy ul. Ligonia w Leszczynach.
W Chorzowie wygrali
Rzecz nie dotyczy jedynie wspólnoty mieszkaniowej z Ligonia, ale mieszkańców innych bloków też. – Czy to jest normalne, żeby rachunki za zużycie wody były mniejsze niż za ubytki? Lokator płaci rachunek za wodę ze ściekami ponad 90 zł, a za chwilę dostaje drugi rachunek ponad 40 zł za ubytek wody – pokazuje rachunki Mitura.
W tej sprawie składali skargi do urzędu, do rzecznika praw konsumenta. W sprawie podobnej zapadł już nawet jeden wyrok – lokatorzy z Chorzowa wygrali z dostawcą wody. A ci z Czerwionki mają żal, bo gmina do dzisiaj nie odpisała na żadne skierowane do niej pismo. Dlatego się zbuntowali i postanowili, że płacić za ubytki nie będą.
– Czas skończyć z tymi dziwnymi praktykami. Nie będę płacił za straty na wodzie, bo mam licznik i każdy miesiąc regularnie płacę tyle, ile jej zużyłem. Do tego oczywiście ścieki – oznajmia Stefan Mitura.
Inni lokatorzy też stwierdzili, że nie będą. Rachunki, które dostają do zapłaty za ubytki, odsyłają do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej z dopiskiem: „Nie zgadzam się płacić za ubytki, gdyż mam wodomierz i płacę za zużytą wodę zgodnie z jego wskazaniem co miesiąc”.
Płać i płacz
Grzegorz Wolnik, wiceburmistrz Czerwionki-Leszczyn, nie kryje, że kwestie wody, a w szczególności ubytków to temat bardzo drażliwy. – Rzeczywiście ubytki wody są duże. Jeżeli w danym budynku zostały one wykazane, to muszą zostać zapłacone. I tymi ubytkami są obciążani zarówno lokatorzy budynków komunalnych, jak i wspólnoty – wyjaśnia Wolnik.
Na domiar wszystkiego teraz doszedł kolejny problem. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej znalazł bat na ich płatniczy opór. I to niejeden... – Urzędnicy z ZGM mówią, że kto nie będzie płacił ubytków, zostanie oddany do sądu – skarżą się. Przytaczają też kolejny ich zdaniem absurd – jeśli lokator chce wykupić mieszkanie komunalne na własność, najpierw musi zapłacić ubytki za wodę. – Zmusza się ludzi do płacenia. To skandal – denerwuje się Stefan Mitura.
Jak się odwołać
Lokatorzy otrzymujący rachunki za ubytki wody, które ich zdaniem są za wysokie, powinni napisać pismo o odwołanie się od zapłaty. W piśmie należy zaznaczyć, że jeśli administrator sprawę załatwi odmownie, to pisemnie ma uzasadnić dlaczego. Pismo trzeba napisać w dwóch egzemplarzach. Jeden złożyć w zakładzie, na drugim wziąć potwierdzenie z datą i poczekać na odpowiedź.
Każdy lokator, który uzna, że opłaty za ubytki są zbyt duże, może też zwrócić się o przeprowadzenie kontroli liczników. Można też złożyć wniosek o wymianę licznika – jak mówi Janusz Gdański z Ogólnopolskiej Izby Gospodarki Nieruchomościami, rozwiązaniem dla lokatorów z pewnością byłby montaż liczników bardziej nowoczesnych. To jednak wydatek rzędu 250 zł. Jeżeli jednak lokatorom niczego nie da się wskórać, a rachunki po wykonaniu pomiarów czy wymianie licznika nadal będą duże, wtedy można sprawę oddać do sądu. Jednak lepiej, gdyby do sądu nie szli pierwsi lokatorzy. – Jeżeli przestaną płacić za ubytki, to zakład może ich podać do sądu. Dużo łatwiej jest się bronić, niż udowadniać niewinność – mówi Kazimiera Lalik, rzecznik praw konsumenta z Rybnika. (MS)
Komentarze