Podpalacze z OSP
Jeden strażak ochotnik usłyszał wyrok za podpalenia, drugi czeka w kolejce na proces.
W czwartek, 3 grudnia, w wodzisławskim wydziale zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach rozpatrzono apelację 25-letniego Adama K., strażaka piromana z Bieńkowic. Wyrok skazujący w jego sprawie zapadł już 22 czerwca w Sądzie Rejonowym w Raciborzu. Na czwartkowej rozprawie sąd utrzymał w mocy orzeczenie pierwszej instancji, uznając Adama K. winnym dwóch podpaleń (mężczyzna w lutym podłożył ogień w dwóch gospodarstwach w Bieńkowicach, a potem jako strażak ochotnik pomagał je gasić), zobowiązał go do naprawienia szkody pokrzywdzonym (chodzi o łączną kwotę 49,2 tys. złotych) i zarządził podanie wyroku do wiadomości publicznej.
Sąd zmniejszył natomiast wymiar kary z dwóch lat i sześciu miesięcy do dwóch lat odsiadki, zawieszając jej wykonanie na pięć lat. To drugi przypadek, kiedy podpalaczem okazuje się członek ochotniczej straży pożarnej. 30 listopada przed obliczem prokuratora stanął Ireneusz J., 40-letni mieszkaniec Rudy (w gminie Kuźnia Raciborska), który jest prezesem rudzkiej OSP. Podejrzewa się go o spowodowanie pięciu pożarów we wsi: stogu słomy, trzech stodół oraz usiłowanie podpalenia jednej stodoły. Tej ostatniej nie puścił jednak z dymem, bo został spłoszony przez gospodarza. Prezes miał dopuścić się zarzucanych mu czynów w okresie od 4 do 31 października tego roku.
Został zatrzymany przez policję w końcu listopada, ale przyznał się do podłożenia ognia tylko w jednym przypadku – stogu słomy przy ulicy Odrzańskiej, który stanął w płomieniach z 31 października. Strażak nie potrafił wyjaśnić powodów swojego postępowania. Powiedział jednak, że tuż przed zdarzeniem w jego domu doszło do awantury, po której wziął kanister z benzyną i zapalniczkę, wsiadł na rower i ruszył przed siebie. Zatrzymał się dopiero obok ogromnego stogu przy ulicy Odrzańskiej, który oblał benzyną i podpalił. 40-latek zdecydował się dobrowolnie poddać karze. Zaproponował dla siebie odsiadkę z warunkowym jej zawieszeniem oraz grzywnę. Zobowiązał się też do naprawienia wyrządzonej szkody, którą gospodarz wycenił na 3 tys. złotych. Ireneusz J. zostanie również obciążony kosztami sądowymi.
Akt oskarżenia już jest w sądzie, a strażak jeszcze w tym miesiącu stanie przed obliczem Temidy. Sąd nie zastosował aresztu tymczasowego. Żeby jednak móc pozostać na wolności, Ireneusz J. musiał wpłacić kaucję. Ponadto straci fotel prezesa OSP i możliwość dalszego działania w straży pożarnej.

Komentarze

Dodaj komentarz