20024303
20024303


Trzydniowy „Ryjek” jak co roku zgromadził najlepsze polskie kabarety młodego pokolenia. Dziesięć grup zmierzyło się w konkurencjach na zadany temat, a to znacznie trudniejsze od swobodnej, niczym nie skrępowanej twórczości.Ryjkowej publiczności, zwłaszcza tej z Klubu Energetyka, gdzie przez dwa wieczory prezentowano satyryczne numery, zaaplikowano olbrzymią dawkę śmiechu. Samych tylko skeczów było 80, a przecież oprócz tego odbyły się dwa dodatkowe konkursy i koncert trzech tenorów, w którym wystąpiły uznane już gwiazdy kabaretowej sceny: polski Niemiec Steffen Möller, człowiek sukcesu Tomasz Jachimek i największa chyba gwiazda tegorocznego Ryjka, pierwszy hodowca kur w RP Grzegorz Halama.Kabarety imponowały pomysłowością, zaskakując nie tylko widzów, ale i konkurencję. Zielonogórski E.K. w skeczu „ZSRR wiecznie żywy” kpił z polsatowskiego „Idola”, zaś debiutujący w festiwalu rybnicki Szpik przedstawił Armstronga, amerykańskiego astronautę, który stawiając pierwszy krok na Księżycu, wdepnął w psie łajno i zaraz potem zobaczył biegnącą w jego stronę Łajkę – psią astronautkę, chlubę Kraju Rad. Nie po raz pierwszy strojami i rekwizytami wprawił w zdumienie kabaret Dno, który dla potrzeb skeczu „Jestem z innej planety” wtoczył na scenę zasilaną prądem prawdziwą machinę. Opłaciło się – był to jeden z czterech skeczy, które nagrodzono kompletem punktów.– Siedziałem trzy tygodnie w piwnicy i sobie dłubałem, zresztą od dziecka lubię majsterkować. To stosunkowo tani rekwizyt, który szybko można rozebrać na części – mówi Jarosław Cyba. Sam wymyślił cztery z ośmiu konkursowych konkurencji.Po raz pierwszy w historii festiwalu dwa kabarety zdobyły tę samą liczbę punktów. Wspólne koryto przyznano kabaretowi Dno z Dąbrowy Górniczej i Projektowi H z Zielonej Góry, który na potrzeby Ryjka stworzyli Grzegorz Halama, jego żona Dorota i Wojtek Kamiński związany na stałe z kabaretem Jurki.– Takie skecze na temat to trudne wyzwanie. W tym roku każdy kabaret miał swój strzał, coś genialnego, jeden znakomity skecz, więc wszyscy mają się czym pochwalić. Oczywiście Dno czy Ani Mru-Mru większość swoich skeczy mają genialnych – mówi Grzegorz Halama. Ostatecznie pierwsze koryto powędrowało do Zielonej Góry, Dno otrzymało na własność drugie, przyznane przez tajnego jurora festiwalowych zmagań, którym okazał się być Grzegorz Porowski.Trzecią statuetkę stanowiącą nagrodę publiczności wręczono rybnickiemu kabaretowi Noł Nejm, który wygrał dwie konkurencje, a w trzeciej zajął pierwsze miejsce ex aequo z dwoma innymi kabaretami.Rybnicką konkurencją okazały się parodie filmowe. Debiutujący na Ryjku Szpik przedstawił „Wojownicze szpiki Ninja”, zaś Noł Nejm „Spid I”, czyli rowerową parodię filmu „Speed – niebezpieczna prędkość”. Zdjęcia do obu filmów nakręcił utalentowany, młody filmowiec Piotr Sobik, członek Szpika.Po raz pierwszy w historii festiwalu rozegrano mecz kabaretowy Rybnik kontra reszta świata. Byli nieprzebierający w słowach szalikowcy i dziewczęta z pomponami. Strzały na bramkę zastąpiły skecze. Bardziej „celne” były zdaniem publiczności te w wykonaniu reszty świata.Szczególny charakter miał Konkurs o Melodyjną Nagrodę Artura, tragicznie zmarłego członka grupy Mo Carta. Publiczność przyznała ją kabaretowi Dno za nową interpretację starego przeboju „Ale za to niedziela...” zaśpiewaną przez wikarego-rockmana. Moim zdaniem bardziej zasłużył na nią subtelny, dziewczęcy kabaret Szum z Zielonej Góry, który uraczył publiczność piosenką „Przytul mnie”. – Wyrzuć Barbie, Keny, Ramba – wyrzuć wszystkie je do szamba – śpiewały tradycyjne zabawki: pluszowy miś, Pinokio itp.A że tegoroczną VII Rybnicką Jesień Kabaretową okrzyknięto jubileuszową, w holu Klubu Energetyka zmontowano równie jubileuszową wystawę. Koncert laureatów odbył się w niedzielę w Teatrze Ziemi Rybnickiej, gdzie w drugiej części wieczoru z polityki i polityków drwił Jerzy Kryszak.

Komentarze

Dodaj komentarz