Darów było tyle, że wolontariuszom pomagali je rozładować strażnicy miejscy / Marek Dymkowski
Darów było tyle, że wolontariuszom pomagali je rozładować strażnicy miejscy / Marek Dymkowski
Dla dziesięcioosobowej rodziny z Knurowa tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą najpiękniejsze od kilku lat, bo w jej domu wreszcie pojawi się choinka, a pod nią prezenty. To zasługa Marka Dymkowskiego, dzięki któremu miasto przyłączyło się do ogólnopolskiej akcji „Szlachetna Paczka”, oraz ludzi, w których historie biednych rodzin obudziły świątecznego ducha. Dorotę i Marcina oraz ich ośmioro dzieci (21-letnią Martynę, 19-letniego Kamila, 16-letnią Paulinę, 14-letnią Marcelinę, pięcioletnie bliźniaki Nathaniela i Alana oraz czterotygodniowe bliźniaczki Olę i Alę) odnaleźli wolontariusze. – Sytuacja finansowa tej rodziny od dawna jest bardzo trudna. Ojciec nie ma pracy i prawa do zasiłku. Mama urodziła śliczne bliźniaki i jest na urlopie macierzyńskim – mówi Marek Dymkowski.
Jak dodaje, okazało się, że tam potrzebne są nie zabawki czy słodycze, ale łóżka dla dzieci, kołdry, poduszki, koce, bardzo duża lodówka, pampersy dla niemowląt, mleko NAN 1 (od pierwszego miesiąca życia), ręczniki, gumolit na podłogę, farby do ścian i środki grzybobójcze. Dlaczego? Bo choć mieszkanie jest czyste, to zagrzybione z powodu wilgoci. Dorota i Marcin sami kilkakrotnie je odgrzybiali i malowali, ale niewiele to dało, więc dzieci często chorują. W tym domu prezentów nie było od dawna, bo brakowało na nie pieniędzy. Były jedynie sny o samochodzikach i klockach lego w przypadku chłopców czy kosmetykach w przypadku dziewcząt. Opis sytuacji rodziny trafił do internetu.
Kilka dni później w okolicach Wodzisławia znaleźli się ludzie, którzy postanowili spełnić te marzenia. Dary do Knurowa przywieźli na wielkiej przyczepie samochodowej. Było ich tyle, że wolontariuszom pomagali je rozładować strażnicy miejscy. W gigantycznej paczce było nie tylko, co jest potrzebne do życia, ale także m.in.: zabawki, klocki, kosmetyki, książki, kredki. Świąteczne podarunki zajęły połowę domu. Boże Narodzenie to czas cudów. Dorota, Marcin i ośmioro ich dzieci już wiedzą, że ta magia naprawdę działa.

Komentarze

Dodaj komentarz