Franciszek Mońka zbiera stare odbiorniki radiowe. Większość eksponatów z kolekcji jest sprawna.
78-letni kolekcjoner na poddaszu domu wygospodarował pomieszczenie, gdzie gromadzi swoje skarby. Uzbierał ich 60. Odnowione, starannie porozmieszczane na regałach robią wrażenie. Orzeszanin największy sentyment ma do drewnianych odbiorników. – Dzisiejsze radia to tylko plastik. Te drewniane sprzed kilkudziesięciu lat mają swoją duszę. To arcydzieła sztuki stolarskiej, obok których nie można przejść obojętnie – stwierdza Mońka.
Radio zafascynowało go podczas wojny, gdy miał 12 lat. – Sąsiedzi kupili radio, a ja brałem szklankę, przykładałem do ściany i słuchałem. Jak byłem w gimnazjum sąsiad podarował mi słuchawkę i od niej wszystko zaczęło się na dobre – wspomina pan Franciszek. Kiedy poszedł do wojska i trafił do jednostki teletechnicznej, to już żadne radio nie miało przed nim tajemnic. Potem była praca radiomechanika na lotnisku, akustyka w Polskim Radiu w Katowicach.
Przez lata systematycznie uzupełniał swoją kolekcję. Znaleźć w niej można radia renomowanych firm: Tesla, Graetz, Berolina, Turandot. Są dwa egzemplarze produkowanych przed II wojną św. tzw. „kryształów”. Jest też radio z 1938 roku. O swoich okazach orzeszanin może opowiadać godzinami. – Berolina z 1968 roku to najdroższe radio jakie produkowano w byłej NRD, Turandot z 1976 roku to z kolei jedno z najbardziej luksusowych, Agę kupiłem przez internet, Pioniera z 1951 roku żona kupiła na talon, który dostała z Huty Łaziska. Do Kasprzaka mam sentyment, bo kupiłem go córce – opowiada. Ciekawostką jest radio z Hongkongu z latarką i światłem alarmowym. Na szczególną uwagę zasługują oryginalne słuchawki używane w czasie wojny przez żołnierzy Wehrmachtu, mikrofon amerykańskiego piechura i woltoamperomierz żołnierzy Armii gen. Andersa spod Monte Casino. Jest też cała masa gramofonów telefonów i klawesynów. Franciszek Mońka własnoręcznie sam je odrestaurowuje, a te które można – naprawia. Myśli o przeniesieniu kolekcji z poddasza na parter, bo zaczyna brakować tam miejsca. Zbiory przychodzą oglądać uczniowie z okolicznych szkół, więc trzeba je wszystkie odpowiednio wyeksponować. – Warto zachować te wszystkie eksponaty, bo są warte pokazania – stwierdza Franciszek Mońka.
Komentarze