Na wystawie pokazała m.in. portret swojego przyjaciela, księdza kanonika Władysława Zielińskiego z Boręt koło Tczewa, który niestety już zmarł. Na plebanii stworzył galerię. Na parterze mieszkał, na piętrze była sala wystawowa i kilka pokoi. - Przyjeżdżałam tam w trudnych dla mnie okresach, gdy nie mogłam sobie poradzić ze swoimi emocjami - opowiada pani Grażyna.
Na dwóch innych obrazach przedstawiła... szczury, które pamięta z dzieciństwa. - Pamiętam piękny, blaszany talerz w czerwono-zielone kwiatki. On mi się szalenie podobał. A to był talerz dla szczura, dawano tam jedzenie z trutką. A ja myślałam, że ten szczur to ktoś ważny, skoro ma taki talerz! - śmieje się artystka.
Pani Grażyna przyznała, że jest na takim etapie swojego życia, że chce się poświęcić tylko tworzeniu - malowaniu i pisaniu. - Pisałam, kiedy jeszcze studiowałam w Krakowie. Później robiłam to tylko w pociągu. Bo nie lubię patrzeć na kogoś, kto siedzi vis a vis. Zawsze wtedy piszę - opowiada artystka, znana do tej pory głównie z malowania. Dodaje, że myśli o pisaniu wspomnień, pamiętnika. - Wiele przeżyłam, wiele pamiętam. Bawiłam się na gruzach Wodzisławia. Widziałam, jak odbudowywano po wojnie niektóre kamieniczki, pamiętam kościół ewangelicki bez dachu i wiele innych rzeczy - opowiada.
Kamila Chwołka ma zaledwie 18 lat, uczy się w klasie maturalnej w IV Liceum Ogólnokształcącym w Rybniku. Po skończeniu liceum chce dostać się do szkoły fotograficznej, marzy o łódzkiej filmówce. Robi zdjęcia od kilku lat. Zaczęło się od amatorskich sesji z koleżankami w ogródku. Od wakacji fotografuje modę. - Początkowo sama chciałam być modelką. Potem okazało się, że nie stać mnie na takie wyrzeczenia - przyznaje.
Fotografuje Canonem 450 D z dwoma obiektywami. Pozują jej koleżanki z klasy, ze szkoły. Szuka modelek również na portalu internetowym. Sama przygotowuje je do sesji, wyszukuje stroje, maluje. - Kiedyś chciałam być projektantką mody - opowiada.
Komentarze