W mieście nie będzie już symbolu Armii Ludowej, tylko Zjednoczonej Europy. Nazwa ulicy nie powinna budzić kontrowersji. I oby nie budziła.
Burzliwą dyskusję na czwartkowej sesji wywołała sprawa zmiany nazwy alei Armii Ludowej. Projekt uchwały mówił o przemianowaniu jej na aleję Zjednoczonej Europy. Zwolennicy pomysłu argumentowali, że po pierwsze dotychczasowa nazwa to relikt komunistycznej przeszłości, poza tym aleja stanowi przedłużenie alei Zjednoczonej Europy, więc logiczne byłoby nadanie jej takiej samej nazwy. Wiceprezydent Daniel Wawrzyczek przypomniał historię batalii o zmianę nazwy. Kilka lat temu poproszono o opinię rady dzielnic, przez terytorium których przebiega aleja Armii Ludowej. – Dwie wypowiedziały się negatywnie o proponowanej zmianie, jedna w ogólne nie zabrała głosu – poinformował wiceszef magistratu.
Jan Kołodziej, wiceprzewodniczący rady, przyznał, że ma w tej kwestii mieszane uczucia. – W lesie nie było podziałów na AK, AL, BCh. Ludzie uciekali tam, broniąc się przed obozem koncentracyjnym, egzekucją, wywózką na roboty do Niemiec lub do łagrów na Wschodzie. Nie mieli pojęcia, czym różnią się podziemne organizacje zbrojne, ale wiedzieli, że im krócej będzie trwała wojna, tym mniej zginie ludzi. W lesie każdy chciał znaleźć grupę, z którą mógł przeżyć. Polityką zajmowali się dowódcy, a nie chłopcy z karabinami. Głównym założeniem partyzantów wszystkich opcji była walka z hitlerowcami. Dlatego nie przeszkadza mi nazwa aleja AL – zaznaczył radny Jan Kołodziej.
Z kolei Dariusz Domański, drugi wiceszef rady, stwierdził, że nazwa AL nawiązuje do zniewolenia Polski przez sąsiada ze Wschodu. Powinna więc zniknąć z planu Żor, choć radny docenia ofiarę krwi, jaką złożyli szeregowi żołnierze AL. Zaproponował, by za jednym zamachem usunąć jeszcze jeden relikt komunistycznej przeszłości, a mianowicie zmienić nazwę ulicy Augustyna Biskupa, bo teraz patronuje jej członek PPR, a byłoby lepiej, gdyby nosiła imię księdza Augustyna Weltzla, największego historyka Śląska. Samorządowcy mają zająć się tą sprawą podczas najbliższej sesji. Radny dr Andrzej Bielawski wpadł w słowo Janowi Kołodziejowi, stwierdzając, że wróg był jeden, niemiecki okupant.
– Mówienie, że AL była symbolem ideologii komunistycznej obraża tych żołnierzy oraz ich rodziny – grzmiał rajca. Zirytowany Domański (nauczyciel historii) ocenił wiedzę radnego Bielawskiego z tego zakresu na jedynkę. Stwierdził, że Gwardia Ludowa (poprzedniczka AL) była organizacją zbrodniczą, gdyż większość kadry oficerskiej była związana z PPR, która wysługiwała się Moskwie. – Nazwa ulicy nie powinna budzić kontrowersji, o czym świadczy ta dyskusja. Dlatego powinniśmy ją zmienić – ostudził atmosferę prezydent Waldemar Socha. Uchwałę poparło 17 radnych, dwóch było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.
Komentarze