Aleksander Gałuszka na żorskim rynku / Dominik Gajda
Aleksander Gałuszka na żorskim rynku / Dominik Gajda

Aleksander Gałuszka wygrał program telewizyjny „Szansa na sukces”. Szczęście przyniosła mu piosenka z repertuaru Ireny Jarockiej. Zaśpiewał piosenkę „Małe rzeczy”. W maju najprawdopodobniej wystąpi w Sali Kongresowej w gronie wszystkich tegorocznych zwycięzców cotygodniowych edycji programu.
W lutym skończy 25 lat. – Od kiedy pamiętam, zawsze towarzyszyła mi muzyka i śpiew. Od kilku lat biorę udział w imprezach karaoke. Występuję w klubach na terenie Rybnika, Żor i Radlina. Zaśpiewam każdą piosenkę z własną interpretacją, chyba że mam chore gardło. Moim ulubionym wykonawcą jest Seweryn Krajewski. Do udziału w „Szansie...” zachęcili mnie znajomi – opowiada Olek.

O włos od sławy
Do występu w telewizji przebijał się cztery razy, zawsze było bardzo blisko. Lubi piosenki z klimatem i miłą treścią. Pierwszy raz uczestniczył w eliminacjach nieco ponad rok temu w Katowicach. Przygotował wówczas piosenkę Ryszarda Rynkowskiego „Wznieś serce nad zło”. – Przed jurorami prezentuje się po sześciu uczestników. Każdy kolejno śpiewa swoją piosenkę. Jeśli ekspertom spodoba się jakieś wykonanie, proponują, by zaśpiewać piosenkę gwiazdy, która pojawi się w najbliższym programie „Szansy...”. Przeszedłem do drugiej rundy. Wykonałem utwór Reni Jusis, ale nie dostałem szansy występu na wizji – relacjonuje.
Na drugie eliminacje pojechał w marcu tego roku do Lublina. Bez problemu zakwalifikował się do drugiej rundy. Tam zaśpiewał kultową piosenkę zespołu Dżem Autsajder. Znów nie otrzymał zaproszenia do programu. Na trzecie eliminacje do Gdańska – Oliwy udał się z utworem Roberta Jansona „Małe szczęścia” i przekonaniem, że tym razem wygra... W drugim etapie musiał zmierzyć się z piosenką T-Love „Chłopaki nie płaczą”, której szczerze nie znosi. Znów wrócił na tarczy.

Mistrz karaoke
– Jesienią dowiedziałem się o kolejnych eliminacjach. Pomyślałem sobie, skoro byłem aż w Gdańsku, to szkoda nie wystartować w pobliskim Krakowie. Pojechałem z piosenką „Przytul mnie mocno” Mietka Szcześniaka. Jak zwykle przeszedłem do drugiej rundy. Tam czekała na mnie piosenka Ireny Jarockiej „Kocha się raz”. Utwory Jarockiej łatwo wpadają w ucho, ale nie są łatwe do zaśpiewania – stwierdza Olek. Wreszcie dopisało mu szczęście. Nie sprawdziło się porzekadło, że do trzech razy sztuka, w jego przypadku potrzebne były cztery podejścia. Jurorzy zaprosili go do programu. Otrzymał płytę CD z siedmioma utworami piosenkarki i półtora tygodnia na opanowanie wszystkich.
– Znałem tylko trzy z nich: „Kocha się raz”, „Wymyśliłam cię” i „Kawiarenki”, którą swego czasu nuciła cała Polska. Dwa utwory pochodziły z nowej płyty pani Ireny i były bardzo trudne – zaznacza. Wreszcie finał w Warszawie. Napięcie, stres. Olek wystąpił w gronie dziesięciorga wykonawców, głównie dziewczyn, które były bardzo pewne swego.
– Do studia nagrań przy Jana Pawła Woronicza wpuszczają uczestników pojedynczo. Siedzimy w całkowicie wygłuszonym pokoju, gdzie nie słychać jaki utwór wylosowały poprzednie osoby. Wreszcie moja kolej. Wojciech Mann pyta czym się zajmuję, gdzie mieszkam, czy mam rodzeństwo i czym zajmuje się mój brat? Na koniec zadaje mi prowokujące pytanie: Czy istnieje utwór karaoke, który całkowicie ci nie wyszedł? Odpowiadam, że nie. Wówczas pan Wojciech stwierdza: No to zobaczymy jak sobie poradzisz z piosenką, którą wylosowałeś. Pociągnął za tasiemkę i wybrał bardzo trudny utwór z nowej płyty „Małe rzeczy”, co potwierdził gitarzysta Jarockiej. Przez moment żałowałem swojej odpowiedzi dotyczącej karaoke – wspomina żorzanin.

Jarocka bije brawo
Tymczasem okazało się, że piosenka pasuje mu pod względem tonacji i interpretacji. Zaśpiewał czysto, pięknie. Złożona z wycieczek szkolnych oraz rodziców i kolegów uczestników publiczność nie żałowała braw. Irena Jarocka uznała za zwycięzcę programu Olka Gałuszkę z Żor, czego od dawna nie dokonał żaden Ślązak.
Po swoim sukcesie od razu otrzymał kilka propozycji od różnych grup muzycznych. Odrzucił oferty zespołów weselnych, bo śpiewanie do kotleta nie jest szczytem jego marzeń. Na razie nie przyjął również propozycji pewnej kapeli rockowo – funkowej. Olek ma inne marzenia. Chciałby otworzyć klub karaoke, w którym mógłby zaśpiewać każdy. Jaki repertuar? Od Modern Talking po Metallicę.

Sprzedawał garnitury
Żorzanin ukończył technikum budowlane. Pracował w rybnickim Centrum Handlowym Plaza, gdzie sprzedawał garnitury. W tzw. międzyczasie obsługiwał monitoring wizyjny w supermarkecie. – Nie lubiłem tej pracy. Musiałem wyławiać z grona klientów złodziei i zawiadamiać policję. Ponieważ jestem dość charakterystyczną osobą, spotykały mnie ze strony przestępców różne nieprzyjemności i obelgi. Pamiętam, że najbardziej dała nam się we znaki tzw. grupa będzińska. Same kobiety, które kradły pasty do zębów i drogie kosmetyki. Chowały je wszędzie. Natomiast pewna ciężarna klienta z Wielkopolski ukradła 160 tabliczek czekolady – opowiada.
Pracował jeszcze w kasynie gier, gdzie obsługiwał ruletkę i kości. – To było świetne zajęcie z dużymi napiwkami – wspomina. W wolnych chwilach zagląda na portal Nasza Klasa, ogląda w telewizji filmy przyrodnicze i programy muzyczne. Nie znosi filmów fabularnych, za wyjątkiem musicalu „Mamma Mia”, bo zawiera 27 piosenek Abby oraz „Bodyguard”, w którym przepięknie śpiewa Whitney Houston. – Generalnie jestem anty-kinowy – przekonuje.

Przyszły magister
W muzyce zawsze pociągały go starsze utwory polskich wykonawców. Dlatego najchętniej słucha: Czesława Niemena, Stana Borysa, Seweryna Krajewskiego, Piotra Szczepanika, Alicję Majewską, Edytę Geppert, Zdzisławę Sośnicką i Marylę Rodowicz. Za najlepszego wokalistę wszech czasów uważa Michaela Jacksona. Oprócz zakładania firmy karaoke Olek kończy studia magisterskie z zakresu turystyki i rekreacji w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach.



Urodzinowy koncert
W środę 24 lutego w sali teatralnej Sceny Na Starówce fetowane będą po raz pierwszy „Urodziny Miasta”. Przypomnijmy, iż właśnie tego dnia 1272 roku książę opolsko – raciborski Władysław nadał Żorom prawa miejskie.
Gwiazdą koncertu będzie znana aktorka pochodząca z Żor Sonia Bohosiewicz. Z pewnością nie zabraknie utworów śpiewanych wspólnie z krakowskim Kabaretem Kmity. Urodzinowy koncert uświetni także występ Żorskiej Orkiestry Rozrywkowej pod dyrekcją Lothara Dziwokiego, wokalistki jazzowej Izy Zając oraz Aleksandra Gałuszki. Bilety w cenie 10 zł są do nabycia w kasach Sceny Na Starówce.
– Wcześniej o godz. 11 zapraszamy wszystkie dzieci do kina przy ulicy Kościuszki na film animowany pt. „Cziłała z Beverly Hills”. Każdy młody widz otrzyma słodycze. Natomiast dzieci, które mają w tym dniu urodziny, upominki – zachęca Dorota Marzęda, rzecznik prasowa żorskiego magistratu. Wstęp na film wolny. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz