Teraz, kiedy zalegający śnieg powoduje odbicie i rozproszenie światła, takie tablice są szczególnie nieprzyjemnym bodźcem dla wzroku / Dominik Gajda
Teraz, kiedy zalegający śnieg powoduje odbicie i rozproszenie światła, takie tablice są szczególnie nieprzyjemnym bodźcem dla wzroku / Dominik Gajda
Kierowcy skarżą się na świecące tablice reklamowe. Twierdzą, że ich oślepiają. – Kiedy jest ciemno, szczególnie podczas opadów deszczu lub śniegu, tablice powodują oślepienie i nagłą, chwilową utratę kontroli. Zbyt jaskrawe światło, dodatkowo wyłaniające się zza przeszkody lub zakrętu, dezorientuje kierowców. To może doprowadzić do tragedii – alarmuje pan Krzysztof, jeden z kierowców.
Nasz Czytelnik twierdzi, że zagrożeni są wszyscy uczestnicy ruchu (kierowcy i piesi), bo oślepiony kierowca może zjechać i staranować wszystko na jego drodze. – Kilka razy widziałem, jak samochód jadący przede mną gwałtownie zwalniał przed taką tablicą, co wymuszało ostre hamowanie przez kierowców jadących za nim. Szoferzy, zaskoczeni tym nagłym manewrem, zaczynają trąbić, robi się straszny chaos i bałagan – dodaje pan Krzysztof.
Nasz Czytelnik wskazuje najniebezpieczniejsze miejsca i reklamy. – Na przykład tablica na ul. Żorskiej, zlokalizowana bezpośrednio za skrzyżowaniem. Zdekoncentrowani przez nią kierowcy przejeżdżali na czerwonym świetle lub zbyt wcześnie ruszali spod świateł, prawdopodobnie sugerując się zielonym światłem padającym z billboardu – twierdzi pan Krzysztof.
Najgorsze są tablice, które świecą w kierunku jezdni lub są zamontowane bezpośrednio na wysokości wzroku kierowcy. W Rybniku takie niebezpieczne reklamy są umieszczone na ul. Mikołowskiej (obok salonu meblowego, widoczna dla jadących od Katowic), ul. Żorskiej (skrzyżowanie z Brzezińską, widoczna dla jadących od centrum oraz na rondzie u zbiegu ulic Żorskiej i Prostej oraz na ul. Kotucza.
Są też pozytywne przykłady. W miarę dobrze zamontowano tablicę na placu Wolności – jest umieszczona dość wysoko, a jej światło jest umiarkowanie uciążliwe. Nie przeszkadza też reklama obok Plazy.
Sławomir Buczko, zastępca naczelnika sekcji ruchu drogowego rybnickiej policji, twierdzi, że do tej pory w Rybniku nie było wypadku, do którego by doszło z powodu oślepienia kierowcy przez reklamę. Chociaż przyznaje, że reklamy, szczególnie zimą, gdy leży śnieg, są dość uciążliwe. – W kodeksie ruchu drogowego nie ma jednak przepisu, który regulowałby taką sytuację. Jeśli stwierdzimy, że faktycznie któreś ze świecących tablic stanowi zagrożenie, wówczas możemy skierować sprawę do sądu – stwierdza policjant.
Bezradni są też urzędnicy. – Jeśli ktoś chce postawić taką reklamę na miejskim terenie, wówczas musi uzyskać opinię komisji reklamy, która działa w urzędzie. Komisja ta zwykle wydaje opinie negatywne. Jeśli jednak reklama ma stanąć na gruncie prywatnym, wówczas potrzebne jest jedynie pozwolenie na budowę – wyjaśnia Lucyna Tyl, rzecznik prasowy rybnickiego magistratu.
Policjanci i urzędnicy przyznają, że obecnie jest luka w prawie. – Przepisy nie nadążają za błyskawicznym rozwojem, a problem dotyczy nie tylko Rybnika – zauważa Sławomir Buczko.
Czytelnik odpowiada: – Ta samowolka reklamowa jest dość charakterystyczna niestety dla Rybnika, ponieważ np. w Katowicach taki problem jest marginalny. Tam nie można bez pozwolenia w ogródku przy drodze postawić zwykłej tablicy, a o świecących kolosach nie ma co nawet wspominać.

Komentarze

Dodaj komentarz