Ireneusz Jajko twierdzi, że wniosek o jego odwołanie zawierał nieprawdziwe zarzuty i zamierza to udowodnić / Wacław Troszka
Ireneusz Jajko twierdzi, że wniosek o jego odwołanie zawierał nieprawdziwe zarzuty i zamierza to udowodnić / Wacław Troszka
Dopiero w najbliższych dniach rozstrzygnie się sprawa zmian, jakie nastąpiły w Radzie Dzielnicy Zamysłów. W styczniu jej członkowie odwołali ze stanowiska przewodniczącego zarządu Ireneusza Jajko. Jego zastępca Krzysztof Morawiec sam zrzekł się funkcji. Nie wiadomo jednak, czy odwołanie jest prawomocne. Są bowiem poważne wątpliwości co do tego, czy zebranie, na którym wszystko się dokonało, zwołano w sposób prawidłowy. Rzecz w tym, że członkowie rady ponoć dowiedzieli się o nim pocztą pantoflową, a to niezgodne z przepisami. – Zebranie miał zwołać przewodniczący rady dzielnicy, powiadamiając członków listami poleconymi za potwierdzeniem odbioru – mówi Waldemar Brzózka, szef miejskiej komisji samorządu i bezpieczeństwa.
Część radnych miejskich jest zdziwiona statutowymi rygorami i zauważa, że skoro w dzielnicy wszyscy się znają i skutecznie informują o zebraniach, wysyłając np. SMS-y, to mogłoby tak pozostać. Informację o sytuacji w Radzie Dzielnicy Zamysłów rada miasta (to ona sprawuje nadzór nad radami dzielnic) miała usłyszeć na ostatniej sesji, ale ten punkt wykreślono z porządku obrad. Tymczasem Waldemar Brzózka 1 marca wybiera się na posiedzenie zamysłowskiej rady. Chce usłyszeć od jej członków, w jaki sposób zostali powiadomieni o zebraniu, na którym odwołali szefa zarządu. Co ciekawe, 1 lutego na jego następcę wybrali Urszulę Plutę. Wkrótce okaże się, czy aby nie był to ruch przedwczesny.
Wypada wspomnieć o powodach odwołania Ireneusza Jajki. Poszło m.in. o pismo, jakie nadeszło od rybnickiej Platformy Obywatelskiej z propozycją zorganizowania spotkania z udziałem m.in. mieszkańców. Nie nadał mu biegu, więc zarzucono mu ukrywanie pism kierowanych do rady dzielnicy. – Pismo było adresowane do mnie jako szefa zarządu. Nie odpowiedziałem na nie i prawdopodobnie je wyrzuciłem. Niech każda partia sama organizuje sobie spotkania z mieszkańcami i nie wciąga w to rad dzielnic. W przeciwnym wypadku na porządku dziennym będą w nich wojny polityczne – mówi Ireneusz Jajko. Przekonuje, że potraktował w ten sposób tylko to jedno pismo, a nie inne, o których piszą autorzy wniosku o jego odwołanie.
– O losach takiej propozycji powinna zdecydować cała rada, ale pozostali członkowie nie mieli o niej pojęcia. Jeśli ktoś proponuje dyskusję o sprawach, które nas dotyczą, warto usiąść z nim do stołu, zwłaszcza jeśli to przedstawiciel partii rządzącej – mówi Marian Tomaszek, szef rady dzielnicy. Z powodu niejasności zapisów regulujących m.in. tryb zwoływania zebrań i usprawiedliwiania nieobecności swego czasu mandaty straciło dwóch członków Rady Dzielnicy Niedobczyce. Gdy wybuchła awantura, rada miasta wprowadziła przepisy przejściowe, które obowiązywały jeszcze w chwili odwoływania Ireneusza Jajki, ale nie zapobiegły zamieszaniu. Teraz sprawa powinna być uregulowana przez działaczy dzielnicowych i ujęta w statutach.

Komentarze

Dodaj komentarz