Adamina Paszcza przyjechała do aż z Dąbrowy Górniczej, by kupić auto w naszym regionie / Ireneusz Stajer
Adamina Paszcza przyjechała do aż z Dąbrowy Górniczej, by kupić auto w naszym regionie / Ireneusz Stajer
W styczniu autosalony w całym kraju sprzedały 25370 nowych samochodów, o prawie 5 procent mniej niż w zeszłym roku i aż o 11 procent mniej niż dwa lata temu – informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Sporym powodzeniem cieszyły się natomiast wyprzedaże egzemplarzy z rocznika 2009, które oficjalnie mają już rok, choć są zupełnie nowe. Większość samochodów znalazła nabywców, trzeba jednak pamiętać o tym, że aut było mniej niż w poprzednich latach. – Z powodu kryzysu dilerzy ograniczali bowiem zamówienia – powiedział nam Jakub Foryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego w Warszawie.
Zdaniem ekspertów wyprzedaże są bardzo korzystne dla klientów. Samochód wyprodukowany w grudniu tak naprawdę nie różni się niczym od tego, który zszedł z fabrycznej taśmy w styczniu. Natomiast jego cena jest dużo lepsza. Dlatego szef PZPM nie lubi określenia wyprzedaż, które kojarzy się pejoratywnie, z czymś niemodnym, co pasuje bardziej do sklepu z ciuchami. – Rozumiem, że można wyprzedawać tekstylia, bo skończył się sezon, ale nie nowe samochody, które zawsze są dobrem z wyższej półki – wyjaśnia Jakub Foryś. Minusem promocji jest to, że dotyczy ona konkretnych modeli. Ich wyposażenie nie zawsze odpowiada klientowi, który jednak decyduje na zakup, bo samochód jest tańszy.
– Często tzw. wyprzedaż ma przyciągnąć klienta do salonu. Dana osoba przychodzi kupić auto z poprzedniego rocznika, a sprzedawca proponuje jej samochód z 2010 roku. Wystarczy dołożyć 10 procent, by mieć nowe auto. Klient spręża się, zdobywa brakującą kwotę i korzysta z oferty – mówi prezes PZPM. Pracownicy autosalonów w naszym regionie przekonują, że liczba zbytych samochodów dorównuje liczbie aut, które znalazły kupców podczas ubiegłorocznej wyprzedaży. – Najciekawsze jest to, że ludzie nie kupują już najtańszych modeli. Coraz bardziej cenią sobie bezpieczeństwo i oferowane w wyposażeniu samochodów układy wspomagające – podkreśla Zbigniew Szendera, wiceprezes autosalonu w Żorach.
Tomasz Marczak, szef działu sprzedaży jednej z firm wodzisławskich, podkreśla, że w ubiegłym roku auta kupowali głównie obywatele Niemiec, korzystający z dopłat swojego rządu. Minusem takich transakcji było to, że klient wracał do domu i więcej nie odwiedzał firmy na Śląsku, jako że ma na miejscu zarówno serwisy, jak też możliwość nabycia wszystkich akcesoriów czy części zamiennych. Inaczej jest w tym roku. Teraz samochody nabywają bowiem przede wszystkim mieszkańcy naszego regionu, bo u zachodnich sąsiadów skończyły się dopłaty. Według Justyny Hozer z jednego z autosalonów w Rybniku klienci korzystający z tegorocznej wyprzedaży wiedzą, czego chcą. Są zdecydowani na kupno konkretnego modelu samochodu, więc od prezentacji auta do podpisania umowy upływa mniej czasu.

Komentarze

Dodaj komentarz