Mecenat po czesku
Wszystko wskazuje na to, że niebawem znów dojdzie do zaostrzenia konfliktu między polskimi a czeskimi udziałowcami Odry Wodzisław. Zawieszenie broni najwyraźniej obowiązywało tylko doraźnie, na czas przygotowań do rundy wiosennej. Czesi ze spokojem przyglądali się transferom, jakich zarząd klubu dokonał tej zimy. Sami nie angażowali się w budowanie nowej drużyny, która ma za zadanie utrzymać Odrę w Ekstraklasie. Najwyraźniej czekają na wyniki pierwszych meczów. Tymczasem cierpliwość stracił prezes Ireneusz Serwotka. Nie mogąc doczekać się dwóch kolejnych transzy pieniędzy z tytułu umowy z czeską firmą Albresa S.A., postanowił wyegzekwować należność z pomocą windykatorów.
Przypomnijmy, że do podpisania umowy sponsorskiej pomiędzy Odrą a firmą doszło w maju ubiegłego roku. Na mocy tego kontraktu Czesi zobowiązali się do płacenia klubowi 500 tys. zł co kwartał przez cztery lata, czyli do 30 czerwca 2012 roku. Odra Wodzisław SSA w zamian miała świadczyć usługi marketingowe na rzecz Albresy. Tymczasem ta ostatnia dotychczas przelała na konto Odry zaledwie 500 tys. zł. Po drugiej i trzeciej transzy dotąd nie ma nawet śladu (miały trafić na konto klubu do 15 lipca i 15 lutego 2010 roku), co sprawiło, że w budżecie zrobiła się milionowa dziura. Zirytowany prezes Serwotka wynajął więc firmę windykacyjną, która ma wyegzekwować pieniądze od Czechów.
– Działamy przez cały czas w granicach prawa. Jako przedstawiciel zarządu muszę dbać o interes spółki, a brak zaplanowanych wcześniej pieniędzy znacznie komplikuje jej sytuację finansową – mówi Ireneusz Serwotka. Jak dodaje, bardzo liczy na skuteczność windykatorów, czyli na to, że brakujący milion pojawi się na koncie. Rozczarowania nie kryje też Dariusz Kozielski. Członek zarządu chciał odkupić od Czechów ich pakiet akcji Odry Wodzisław SSA. Rozmowy w tej sprawie trwały kilka miesięcy, ale nic z nich nie wyszło. Dariusz Kozielski był święcie przekonany, że dojdzie z Czechami do porozumienia. Dziś jednak stwierdza bez ogródek, ale został przez nich wpuszczony w tzw. czeską uliczkę.
– Mam jednak nadzieję, że tuż po rozpoczęciu rozgrywek znów zasiądziemy do negocjacji. Nie tak łatwo wystrychnąć na dudka polskiego przedsiębiorcę – zapowiada Dariusz Kozielski. Czeska strona na razie nie komentuje poczynań zarządu. Jej przedstawiciele zasiadający w radzie nadzorczej klubu byli obecni w Świerklanach na ostatnim sparingu Odry przed inauguracją ligowych rozgrywek, które ruszyły w ostatni weekend. Nie chcieli jednak w żaden sposób odnosić się do zarzutów pod swoim adresem. – Od pełnomocnika czeskiej strony na temat rozliczeń z Albresą usłyszałem jedynie, że sami mamy poradzić sobie z tym problemem – relacjonuje prezes Serwotka.
Nie trzeba być wróżbitą, żeby przewidzieć dalszy tok wydarzeń w Odrze. Wszystko wskazuje na to, że wraz z przyjściem wiosny na nowo rozgorzeje walka o wpływy. Uciszyć ją mogą tylko piłkarze, którzy powinni skrupulatnie gromadzić punkty, by utrzymać się w Ekstraklasie.

Komentarze

Dodaj komentarz