Wielki żal
Szkoda, że Lech Kaczyński musiał zginąć, żeby zaczęto pokazywać jego ludzką twarz... – mówili wierni zgromadzeni na mszach w intencjach ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu.
Ksiądz prałat Franciszek Skórkiewicz w czasie kazania w rybnickiej bazylice powiedział, że w sobotę przed południem zobaczył w telewizji zapłakanego posła Grzegorza Janika, który był w Smoleńsku. – Płakał jak bóbr. Zadzwoniłem do niego. Nie potrafił nic powiedzieć. W końcu rzekł tylko: módlcie się – mówił ksiądz prałat. Ogromnie poruszony był senator Tadeusz Gruszka z PiS. – Dla mnie ta tragedia ma osobisty wymiar. Życzyłem dobrych lotów pani senator (????) Fetlińskiej. Miałem z nią bliższy kontakt i wiedziałem, że leci do Smoleńska. Dzisiaj czuję ból, że to moje życzenie nie spełniło się – mówił.
Zbigniew Jaskólski, działacz jastrzębskiej Solidarności, uczestnik strajków w latach 1980, 1981 i 1988 przyniósł do kościoła Na Górce sztandar przepasany kirem. – Miałem okazję spotkać Lecha Kaczyńskiego, był tutaj jako kandydat na prezydenta, później jako prezydent. Niedawno byłem na manifestacji w Warszawie, nie myślałem, że za tydzień nie będę już miał prezydenta... – mówił przez łzy działacz Solidarności. Prezydent Żor Waldemar Socha stwierdził, jest porażony rozmiarem tego dramatu i wciąż trudno uwierzyć mu w to, co się stało. – Z pewnością nie mnie jednemu. Nie wiem, czy można to nazwać drugim Katyniem, ale symbolika tego miejsca jest dla nas przerażająca. Wtedy, 70 lat temu, byli przynajmniej winni. Nie szukajmy jednak winnych. Wierzę, że to, co się wydarzyło, zmieni nasze podejście do życia publicznego, do polityki. Brzmi to może banalnie, ale wszyscy przekonaliśmy się, że w obliczu takiej tragedii wszelkie spory tracą sens – dodał prezydent Waldemar Socha.

Komentarze

Dodaj komentarz