20024805
20024805


„Missa pro pace”, najnowsze dzieło Kilara, który na koncercie zjawił się wraz z małżonką, to utwór wyjątkowy, różniący się bardzo od kompozycji tego typu.- Ta kompozycja to jedna wielka modlitwa - komentuje jeden z muzyków. Spokojny, pozbawiony wirtuozerii i muzycznej błyskotliwości utwór jest jednak dla wykonawców: muzyków, chórzystów i solistów, nie lada wyzwaniem. Trudności związane są m.in. z koniecznością utrzymania właściwej tonacji w czasie długich partii śpiewanych a cappella.Dla Mirosława Jacka Błaszczyka, który poprowadził rybnickich filharmoników oraz zjednoczone chóry katowickiej akademii muzycznej, I LO w Rybniku i tutejszej szkoły muzycznej, było to już dziesiąte wykonanie „Mszy” Kilara.- To wykonanie spełniło oczekiwania moje, a przede wszystkim samego kompozytora. Były oczywiście momenty, że serce mocniej mi biło, ale przy tak trudnej kompozycji trudno, żeby ich nie było. W partyturze nie ma fajerwerków, bardziej chodziło tutaj o wejście w odpowiedni klimat i jego utrzymanie do samego końca - mówi Mirosław Jacek Błaszczyk.Wśród chórzystów, którzy śpiewali w bazylice, była 30-osobowa grupa młodzieży z Bel Canto - chóru I LO im. Powstańców Śl. Kilka dni wcześniej chór zdobył puchar wojewody katowickiego i Grand Prix Ogólnopolskiego Konkursu Polskiej Pieśni Chóralnej.- Był to dla nas oczywiście występ prestiżowy i wyzwanie, bo jeśli chodzi o wykonawstwo, „Msza dla pokoju” jest utworem trudnym, zwłaszcza jeśli chodzi o partie śpiewane a cappella - mówi Lidia Blazel-Marszolik, prowadząca Bel Canto. Dla utytułowanego chóru z I LO im. Powstańców Śl. to nie pierwsza przygoda z filharmonią i muzyką Kilara. W 1999 roku chór brał udział w koncercie w tej samej bazylice, w czasie którego wykonano IX Symfonię Ludwika van Beethovena, w ubiegłym roku zaśpiewał w czasie dwóch koncertów, których program wypełniły kompozycje Wojciecha Kilara.Melomani wypełnili rybnicką bazylikę praktycznie po brzegi, sukces artystyczny stał się więc faktem. Jedynym zgrzytem było niezbyt gościnne przyjęcie artystów przez gospodarza bazyliki.- Nigdy bym się nie spodziewał, że tak po macoszemu proboszcz potraktuje muzyków i światowej przecież sławy kompozytora. A to, że od studentów akademii muzycznej, którzy przyjechali tu i śpiewali za darmo, żądano za skorzystanie z toalety w domu katechetycznym pieniędzy, to po prostu skandal. Jest mi tym bardziej przykro, że przez 10 lat byłem tutaj organistą - denerwował się po koncercie Mirosław Jacek Błaszczyk.

Komentarze

Dodaj komentarz