20024901
20024901


22 listopada siedmiu uczniów wywołano z klasy do jednego z gabinetów. Tam czekali już na nich policjanci. W czasie rewizji przy czterech z nich znaleziono narkotyki, w sumie: 20 działek marihuany, siedem działek sprasowanego haszyszu w aluminiowej folii i trzy działki amfetaminy. Niektórzy z nich mieli również lufki do palenia „trawki”. Jeszcze tego samego dnia, ale już w mieszkaniu, zatrzymano kolejnego 18-letniego trzecioklasistę. W toku śledztwa ustalono, że to on rozkręcił w szkole narkotykowy interes.- W lipcu przywiózł z centralnej Polski pierwszą paczkę marihuany. W domu przygotował 40 jednogramowych działek. Były wakacje, narkotyki sprzedał głównie dobrym znajomym. Narkotyk, za który zapłacił 500 zł, sprzedał za 720 zł. Był zbyt i zysk. Potem jeździł po towar jeszcze dwa razy. W sumie sprowadził ok. 170 działek popularnej „trawki”. Do interesu wciągnął kolegę z klasy i młodszego, 16-letniego. Wobec pełnoletniej dwójki Sąd Rejonowy w Rybniku zastosował areszt tymczasowy. 16-latek trafił do policyjnej izby dziecka - mówi komisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka prasowa rybnickiej komendy.- Pojedyncze sygnały świadczące o tym, że ktoś w szkole handluje narkotykami, docierały do nas już w końcu ubiegłego roku szkolnego. Kontaktowaliśmy się na bieżąco z policją, próbując zdiagnozować sytuację. Policja czekała na odpowiedni moment - mówi wicedyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Rybniku Mieczysław Smiatek. - Wspólnie z policją organizowaliśmy wcześniej spotkania dla uczniów i ich rodziców, w czasie których ostrzegaliśmy przed narkotykami. Specjaliści z komendy miejskiej tłumaczyli rodzicom, jak rozpoznać, czy ich pociechy używają narkotyków, jakie są objawy, na co zwracać uwagę. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy wśród naszych uczniów i nauczycieli anonimową ankietę. Jej wyniki świadczyły o tym, że używanie narkotyków jest w naszej szkole zjawiskiem marginalnym. Nawet mówiono o nas, że jesteśmy „wsiową” szkołą, czyli taką, w której nie ma mody na narkotyki.W czasie śledztwa ustalono, że 18-letni uczeń zawodówki zbudował rynek zbytu również poza ZST. 28 listopada policjanci zatrzymali kolejną dwójkę, której zarzuca się handel narkotykami: 24-letnią dziewczynę i 18-latka. Oboje zostali tymczasowo aresztowani.Wśród samych uczniów zespołu szkół technicznych zdania są podzielone: jedni twierdzą, że o narkotykach nigdy w szkole nie słyszeli, inni, że gdyby chcieli je zdobyć, nie mieliby z tym większych problemów.- Gimnazja to szkoły, w których uczy się młodzież podlegająca największym wpływom, dlatego jest im potrzebna szczególna pomoc. Większości szkół nie stać na ochroniarzy, a przecież ci bardzo by się przydali. Popularność papierosów wśród uczniów jest przerażająca. Próbujemy wyłapywać palaczy i telefonować do ich rodziców, ale nie zawsze przynosi to spodziewane efekty. Niedawno zorganizowaliśmy dla 300 naszych uczniów spotkanie z lekarzem, którego tematem był spowodowany paleniem tytoniu rak płuc. Nikt nikogo nie przekonywał, że powinien przestać palić, pokazaliśmy im tylko, jakie to może przynieść efekty, zwłaszcza gdy zaczyna się w tak młodym wieku - mówi Marek Stojko, dyrektor Gimnazjum nr 2, sąsiadującego z supermarketem Real. W marcu, dzięki pomocy rady rodziców i wsparciu prywatnych sponsorów, zainstalował w swojej szkole kamery, które rejestrują, co dzieje się na szkolnych korytarzach i w obejściu gimnazjum.Dyrektorzy szkół są w kłopotliwej sytuacji, nazwanie rzeczy po imieniu może źle wpłynąć na wizerunek szkoły, wciąż słyszy się opinię, że wygodniej jest tym dyrektorom, którzy zapewniają, że w ich szkole patologii nie ma, choć rzeczywistość nie zawsze tym opiniom odpowiada.- Nie mam złudzeń, próby pozyskiwania rynku zbytu narkotyków w szkołach na pewno się zdarzają. Na naradach z dyrektorami szkół zwracaliśmy wielokrotnie uwagę, że powinni mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Po zdiagnozowaniu sytuacji zaleciliśmy kontakt ze specjalistami z komendy miejskiej policji, z którymi na bieżąco współpracujemy. To policja powinna decydować o podjęciu kolejnych kroków. Naszym zadaniem jest nękanie handlarzy narkotyków - mówi naczelnik wydziału edukacji urzędu miasta Tadeusz Szostok.Ale nawet najlepiej funkcjonująca szkoła nie wyręczy rodziców, tymczasem opowieści nauczycieli pracujących w gimnazjach mogą przyprawić o dreszcze. W rodzinach źle się dzieje, bo rodzice mają dla dzieci coraz mniej czasu. Nie wiedzą często, do której klasy chodzi ich syn czy córka, a nawet czy w ogóle chodzi do szkoły. O tym, jak nastolatki spędzają czas wolny i czym się wtedy zajmują, wielu rodziców nie ma zielonego pojęcia.- Gdy rodzice dowiadują się, że ich dziecko jest uzależnione od narkotyków, nie bardzo wiedzą, co zrobić, dlatego przydałby się w mieście ośrodek wsparcia dla narkomanów i ich rodzin. Potrzeba ludzi z pasją, a nie urzędników-specjalistów - mówi Danuta Reclik, kierowniczka warsztatów terapii zajęciowej.- Gdybym chciał kupić twarde narkotyki, pojechałbym do Gliwic. W Rybniku rynek jest słaby, za 30 zł można tu kupić porcję grassu [trawy - przyp. red.], ale prawdziwej trawy jest w tym niewiele. O mocnych „dragach” już dawno nie słyszałem. Gdyby były, ludzie leżeliby zaćpani, a takich nie widać - przekonuje nastolatek z rybnickiego rynku.Miłośnicy odcinania się od rzeczywistości zakończyli kilka tygodni temu sezon na grzybki halucynogenne. - Opinia jest taka: tam, gdzie srają kozy, tam rosną grzybki - mówi nastolatek. Zapewnia, że słynie z nich m.in. lotnisko rybnickiego Aeroklubu.Prokurator rejonowy Bernadeta Breisa przyznaje, że spraw związanych z narkotykami przybywa z roku na rok.

Komentarze

Dodaj komentarz