Strażacy bez łączności

Łączność przywrócono dopiero w poniedziałek po południu. Przewody z metalu kolorowego o wartości 1,8 tys. zł najpewniej powędrowały do jednego z punktów skupu złomu. Młodszy brygadier Grzegorz Fischer, p.o. zastępcy komendanta jednostki, mówi, że od początku roku zanotowano co najmniej dziesięć przypadków kradzieży kabli telefonicznych z rzeczonej studzienki. Każdorazowo komenda nie miała łączności ze światem przez telefon stacjonarny, co mogło skończyć się tragedią w razie pożaru. Zanim bowiem dyżurny zorientował się, że nie ma łączności stacjonarnej, ktoś mógł bezskutecznie wydzwaniać pod numer alarmowy 998.

- Wszystkie rozmowy musieliśmy przekierowywać na telefon komórkowy. Sęk w tym, że wówczas nie działa prawidłowo telefon alarmowy 112 centrum dyspozycyjnego. O ile osoba z zewnątrz dodzwoniła się do straży pożarnej, to my już nie mogliśmy zawiadomić pogotowia ratunkowego czy policji. Możemy to bowiem zrobić tylko za pomocą telefonu stacjonarnego - informuje Fischer. Studzienki telefonicznej przy Ogniowej musiałby na okrągło pilnować policjant. Póki co, stróże prawa intensywnie szukają złodziei.

Komentarze

Dodaj komentarz