Kilka godzin po wykonaniu tego zdjęcia gniazdo było już puste / Wacław Troszka
Kilka godzin po wykonaniu tego zdjęcia gniazdo było już puste / Wacław Troszka
Ogrodnicy przycięli krzewy bzu, wystawiając pisklęta na pewną śmierć. Bezmyślność pseudoogrodników zbulwersowała mieszkańców zwłaszcza bloku nr 15 przy ulicy Dąbrówki w osiedlu Nowiny, którzy poruszeni patrzyli, jak bezbronne, ślepe jeszcze ptasie noworodki wiją się w zupełnie odkrytych gniazdach. – Chyba zrobili to niechcący, bo nie wierzę, żeby ktoś celowo dopuścił się czegoś podobnego. To miejsce tym kosom bardzo odpowiadało, bo w gęstwinie liści bzu w ogóle nie było ich widać, a teraz te pisklęta są wystawione jak na patelni – martwiła się Irena Ostrowska, której okna znajdują się najbliżej odkrytego gniazda. Sugerowała, że ci, którzy przycinali krzewy bzu, niezbyt dobrze znają się na swoim fachu.
– Gdyby nie przycięli go na wiosnę, ten biały bez pięknie by nam zakwitł, a tak nic z tego nie wyszło. Może jakimś cudem te kosy się uchowają? – mówiła zatroskana kobieta. Niestety, nie uchowały się! Jeszcze w piątek, gdy dorosłe ptaki odfrunęły z gniazda, pożarła je sroka. Gdyby zresztą nie ona, pisklętami na pewno zainteresowałyby się osiedlowe koty, odwiedzające pobliski śmietnik. Jak powiedział nam Przemysław Skrzypiec z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach, w zaistniałej sytuacji mieszkańcy mogliby poinformować o sprawie policję, bo w Polsce wszystkie ptaki, nawet te pospolite (kosy, szpaki, wróble czy gołębie miejskie) są objęte jeśli nie całkowitą, to częściową ochroną.
– Od 1 marca do 30 lipca trwa okres lęgowy i jeśli ktoś wtedy niszczy siedliska albo wybiera z gniazd jajka lub pisklęta, podlega karze aresztu bądź grzywny – wyjaśnia Przemysław Skrzypiec. W administracji osiedla dowiedzieliśmy się niewiele, bo kierownik jest na urlopie, a jego zastępca odesłał nas do zarządu Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Powiedział nam jednak, że żywopłoty i krzewy przycinała wynajęta firma zewnętrzna, która nie musi się niczym przejmować, bo w przypadku cięć pielęgnacyjnych nie potrzebuje ani pozwolenia, ani zaangażowania osoby z jakimikolwiek uprawnieniami. Jest robota do wykonania, więc tnie się, jak leci, bo kto by tam zważał na ptasie gniazda i piękno przyrody.
– To przykra historia. Uczulimy pracowników firm, wykonujących cięcia pielęgnacyjne w naszych zasobach, by uważali na ptaki gniazdujące w koronach drzew i krzewów. Mieszkańców prosimy z kolei o interwencje, zanim będzie za późno – powiedział Marek Gruszczyk z zarządu RSM. Przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że osoby dokonujące cięć nie zawsze zechcą brać pod uwagę sugestie ludzi. W takich przypadkach prosi o sygnały w administracjach. Najlepiej jednak byłoby w okresie lęgowym ptactwa pospolitego skupić się na przycinaniu żywopłotów, a cięć pielęgnacyjnych drzew i krzewów dokonywać wyłącznie w okresie od września do końca lutego.
2

Komentarze

  • kropeczka bezmyślność powinna być karana bardzo surowo 12 lipca 2010 09:44uwarzam że osoby które przycinały te drzewka i krzewy powinny znać się na swojej pracy bo przez swoje niedoświadczenie zabiły nowe ptasie życie a to powinno być karalne np.bardzo wysoką grzywna na rzecz schronisk czy innych organizacji zajmującymi się zwierzętami
  • Yakuz U mnie to samo !!! 08 lipca 2010 12:29U mnie było tak samo!! Mieszkam przy ul. Orzepowickiej i tutaj też miało takie coś miejsce: panowie przyszli i przycięli drzewka i ptaki się wynosiły w popłochu... Smutno było oglądac takie sceny...

Dodaj komentarz