Urzędujący prezydent i zapewne kandydat BSR na prezydenta Adam Fudali (z tyłu) i niemal pewny kandydat PO Marek Krząkała jeszcze jako radny / Wacław Troszka
Urzędujący prezydent i zapewne kandydat BSR na prezydenta Adam Fudali (z tyłu) i niemal pewny kandydat PO Marek Krząkała jeszcze jako radny / Wacław Troszka

„Śmigielski przeznacza 4,2 miliona zł na promocję Rybnika, w którym o prezydenturę stara się nasz człowiek (poseł Marek Krząkała). Marszałek PO daje kasę w praktyce na kampanię obecnemu prezydentowi, którego chcemy pokonać w wyborach. Bezmyślność” – miał powiedzieć polityk. Wypowiedź wywołała w Rybniku burzę. Cytat zamieszczono na stronie internetowej miasta, a prezydencki Blok Samorządowy Rybnik skomentował to na swojej stronie. „Narzekający polityk reprezentujący PO nie ma nic wspólnego z rozwojem naszego miasta, a jego słowa świadczą o działaniu na niekorzyść wszystkich mieszkańców Rybnika – również zwolenników tej partii.” – czytamy w stanowisku BSR.
BSR zapytał też PO, czy śląscy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci, którzy nie wywodzą się z PO, mają zaprzestać składania wniosków o unijne dotacje na rozwój ich gmin i czy ich dobrze przygotowane projekty polecą do kosza. – Krytyka opozycji jest potrzebna, ale krytyka własnego miasta to kuriozum – mówi prezydent Adam Fudali. PO w odpowiedzi rozesłała do mediów zapewnienie, że nie jest przeciwko pozyskiwaniu środków z UE na promocję, ale ma zastrzeżenia do jakości polityki promocyjnej. – Nieraz zwracaliśmy uwagę na wykorzystywanie przez prezydenta żółtych tablic informacyjnych do promowania siebie, a nie budowy kanalizacji. Dobrym pomysłem natomiast było np. umieszczenie reklamy miasta na pierwszej stronie rankingu samorządów 2010 roku „Rzeczpospolitej”, choć nie wypadliśmy w nim najlepiej – mówi Piotr Kuczera, szef klubu radnych PO.
Teraz PO ma zastrzeżenia do dwóch projektów, które realizuje miasto. Pierwszy to „Rybnik to dobry adres”, na którą samorząd dostał 457 tys. zł z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. – Część dotycząca promocji biznesowej to porażka. Hasło „Dobre referencje na konferencje" spowodowało, że nie odbyła się tu żadna zapowiadana konferencja. Tę z okazji XX-lecia samorządu na Śląsku planowano w Rybniku, ale organizująca ją Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej wybrała Katowice. Do Rybnika bowiem trudno dojechać, a jeszcze trudniej znaleźć w jednym hotelu daną liczbę noclegów w tzw. jedynkach. Środki na taką promocję są zatem trwonione – twierdzą działacze PO. Drugi spalony ich zdaniem projekt to „Jasny horyzont – kwalifikacje na przyszłość", który prowadzi Rybnickie Centrum Edukacji Zawodowej.
– W prawie milionowym budżecie projektu przewidziano kampanię reklamową na billboardach, w radiu, w formie artykułów sponsorowanych. Za te działania odpowiada dyrektor RCEZ, który zatrudnił w dyskusyjny sposób córkę prezydenta. Wymyślił też nagrodę, którą wręczył prezydentowi, a za reklamę pomysłu zapłacił z pieniędzy projektowych. Czy to wszystko posłuży mieszkańcom, czy promocji prezydenta? – pyta Piotr Kuczera. – Na wypromowanie ośrodka potrzeba roku, dwóch, trzech. To nieprawda, że nie odbywają się tu konferencje. Są dziesiątki, organizowanych przez różne instytucje – odpowiada prezydent. Nie ma też zastrzeżeń do RCEZ. Jak mówi, zaraz po doniesieniach medialnych o zatrudnieniu swojej córki w RCEZ wysłał tam kontrolę wewnętrzną z poleceniem wyjaśnienia, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a córka wykonuje właściwie zlecone zadania.
– Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Dyrektor nie musiał nawet ogłaszać konkursu na to stanowisko, ale widocznie chciał być bardziej papieski od papieża. Jest okres wakacyjny, nauczyciele mają wakacje, a moja córka pracuje, choć też jest nauczycielką. Nie może być tak, że dzieci, krewni burmistrza czy prezydenta są napiętnowani – stwierdza Adam Fudali.

2

Komentarze

  • Zyta Strońska, Rybnik Neron albo Kaligula 06 sierpnia 2010 17:52Zostawcie w spokoju córkę prezydenta, co ona może za to, że ma takiego ojca ona go nie wybrała. Gdybym była prezydentem też bym zatrudniła córkę w urzędzie albo w jakimś zakładzie miejskim. Miałabym przynajmniej tam zaufanego człowieka. Ale zupełnie nie mogę zrozumieć jak można przyjmować nagrody od podwładnych. To zakrawa na chorobę psychiczną dawcy i biorcy. Obydwaj powinni się natychmiast przebadać w pobliskim szpitalu psychiatrycznym. Podobno tak postępowali Neron i Kaligula, którzy mieli nierówno pod sufitem.
  • rybnikauer oj, panie F... 05 sierpnia 2010 08:21a świastak siedzi i zawija je w sreberka a córka prezydenta pracuje nawet w wakacje a to dyskryminacja:-) Facet po prostu już się nie czuje

Dodaj komentarz