Handlowcy z ulicy Reja mają ogromne problemy z dostawami towarów. Ulica Reja to wąski łącznik od placu Wolności do ulicy Sobieskiego, w samym centrum miasta. – Nie mogę podjechać autem pod sam sklep, bo tam nie sposób wjechać. Co gorsza na placu Wolności od strony ulicy Łony, gdzie wcześniej mogliśmy się zatrzymywać na pół godziny i rozładować towar, pojawił się parkometr i powstał tam parking płatny. Co to oznacza? Jeśli już znajdę wolne miejsce, co szczególnie w dni targowe jest prawie nierealne, to za każdy rozładunek muszę płacić 2 zł. Przy większej liczbie dostaw daje to pokaźną kwotę – mówi Mariusz Stępień, który prowadzi sklep przy ulicy Reja. Ponad rok temu zwrócił się do prezydenta z prośbą o pozwolenie na postój samochodu dostawczego w okolicach przystanków na placu Wolności lub na wydzielonym parkingu od strony ulicy Łony. Argumentował, że nie ma jak dojechać pod sam sklep, gdyż spowodowałby korek.
– Dostałbym mandat oraz pięć punktów karnych za każdorazowe pozostawienie auta w obrębie placu Wolności. A dostawy mają miejsce każdego dnia – tłumaczył w swoim piśmie. Jak mówi, prośba przyniosła efekt. Pod znakiem zakazu zatrzymywania na placu Wolności od strony ulicy Łony pojawiła się tabliczką z informacją „za wyjątkiem zaopatrzenia”. Zaopatrzeniowcy mogli tam stać przez pół godziny, by przetransportować towar do sklepu. Ostatnio jednak ustawiono wspomniany parkometr. Teraz może tu wjechać każdy. – Problem w tym, że miasto nie wyznaczyło dokładnie miejsc postojowych, więc kierowcy parkują, jak popadnie. Szczególnie w dni targowe nie ma żadnego wolnego miejsca. Wiele razy byłem zablokowany i nie mogłem wyjechać. Znowu mamy więc ogromny kłopot z dostawami! – opisuje Mariusz Stępień.
Okazuje się jednak, że opinie są podzielone. Piotr Zemla prowadzący sklep w sąsiedztwie nowego parkingu mówi wprost, że po zaraz przebudowie placu Wolności dostał po uszach, bo plac stał się w większości niedostępny dla kierowców. – Z tego powodu straciłem sporo klientów, podobnie jak inni handlowcy. Odkąd stanął parkometr, sytuacja się poprawiła, bo jest gdzie parkować – chwali przedsiębiorca. Tego niestety nie może powiedzieć Mariusz Stępień. Podobne problemy ma Krystian Gonsior, który prowadzi cukiernię przy ulicy Reja i też nie może do niej podjechać. Jak mówi, to, co się tam dzieje, przyprawia o zawrót głowy. Na początku ulicy stoi znak zakazu, który nie dotyczy jedynie dostaw, ale nikt się nim nie przejmuje. Jeździ tu auto za autem, a ludzie nie mogą przejść.
– Raz ktoś z Gliwic zaparkował tuż przed moim wejściem i poszedł sobie na kawę. Innym razem jakieś szerokie auto niemal wepchnęło mi betonową donicę na szybę wystawową! I tak jest prawie codziennie. Ulica jest wąska, a wszyscy tu wjeżdżają – denerwuje się rybnicki cukiernik. Prezydent Adam Fudali od nas dowiedział się o problemach na ulicy Reja i obiecał, że rozwiąże je jak najszybciej. – Być może wydzielimy na tym parkingu dwa, trzy stanowiska tylko dla aut dostawczych. Konieczna będzie też zmiana organizacji ruchu na rynku, ponieważ zrobił się tam najtańszy plac postojowy w mieście – mówi prezydent.
Komentarze