20030302
20030302


- Stanowisko, które pan objął, od kilku miesięcy wakowało. Zwycięzca konkursu na dyrektora MOK nie został zaakceptowany przez ówczesny zarząd miasta. Jak doszło do pańskiego powołania?- Prezydent Waldemar Socha powierzył mi to stanowisko, a powołał mnie z dniem 1 stycznia 2003. Obowiązki dyrektora MOK powierzono mi na pięć lat.­- Co pan dotychczas robił w kulturze, jakie są pańskie doświadczenia?- Prowadzę z zamiłowania, bo to moja wielka pasja, chór młodzieżowy Voce Segreto, działający w MOK od 1996 roku, wcześniej był to chór I LO im. K. Miarki. Do dziś zresztą 99 proc. jego uczestników to uczniowie liceum, ale coraz częściej zgłaszają się doń uczniowie innych szkół, co mnie cieszy. Od sześcioosobowego chórku na początku rozwinął się do 52-osobowej dziś grupy. Chór odniósł wiele sukcesów rangi ogólnopolskiej, a nawet międzynarodowej. Jestem absolwentem kierunku pedagogiczno-artystycznego, nauczycielem muzyki i ta muzyczna działalność pchnęła mnie w stronę kultury. Znam problemy młodzieży, wiem, co ją trapi. Wiążę z nią duże nadzieje, jeśli chodzi o program i repertuar MOK. Co zaś do samego administrowania, nie ukrywam, że muszę się nieco poduczyć, bo to wielka instytucja…- No właśnie, to nie tylko centrala na Dolnym Przedmieściu, ale i kluby osiedlowe oraz świetlice w sołectwach.- To, że są mniejsze, nie oznacza, że dzieje się tam coś o mniejszej wartości merytorycznej. Przeciwnie, tam powinny odbywać się imprezy kameralne dla określonej grupy odbiorców. Czasem coś o wiele lepiej uda się w sali kameralnej w Rebusie niż w sali teatralnej w MOK. Chcę, by te placówki wypracowały własny profil i tworzyły wspólnie szerokie spektrum tego, co nazywa się kulturą w mieście.- Czy będzie rewolucja repertuarowa, wielkie zmiany kadrowe, poszerzenie oferty programowej?- Jestem raczej zwolennikiem ewolucji. Uważam, że jeśli coś sensownego już się zakorzeniło w życiu kulturalnym miasta, to powinno być kontynuowane. Ale mam plany, by przy współpracy spontanicznie, twórczo i kreatywnie działających instruktorów zrobić coś, co będzie nową formą wykonawczą w dziedzinie muzyki, choreografii, tańca, sportu.- Musical?- Tak, coś na jego kształt, w wykonaniu młodych. Kadra jest w stanie sprostać takim wyzwaniom. A ja uważam połączenie muzyki i ruchu za ciekawe i twórcze. Myślę, że taka forma znajdzie publiczność i wśród dziadków, i wśród wnuczków.- Czy budżet wystarczy na snucie takich planów?- Największym niepokojem napawa mnie fakt, że budżet jest niższy z roku na rok. A bardzo bym chciał przede wszystkim zapłacić instruktorom. Nie mówię dać im więcej, ale zapłacić. Oni gros prac wykonują za darmo, z pasji i zamiłowania. A to ciężka harówka. Myślę też, że dużo do zrobienia mamy w dziedzinie reklamy i informacji, by trafiać do wszystkich z ofertą. Chcę także, wzorem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, urządzić coś na kształt wielkiego finału kulturalnego. Do przemyślenia jest forma: przegląd czy festiwal... Pokazalibyśmy wachlarz naszych możliwości, co mamy i czym dysponujemy.- Życzę zatem realizacji planów i dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Dodaj komentarz