Jedna z nich pojedzie dzisiaj na wystawę "Złoża sukcesu" do Biblioteki Sląskiej w Katowicach.
Jak mówi ogrodnik, sukces w uprawie zapewniła mu specjalna grzybnia sprowadzona przez internet ze Stanów Zjednoczonych, szczepienia, specjalne ekologiczne nawozy i źródlana woda, którą codziennie podlewa okazy. - Dynie potrzebują też wiele troskliwości - mówi pan Robert. Dlatego też wszystkie noszą kobiece imiona.
Dynię wyhodowaną w ubiegłym roku nazwał na część swojej teściowej - Aniela. Teraz są kolejne - Celinka (mama pana Roberta) i trzy siostry: Lucynka, Dorotka i Baśka.
Robert Bluszcz chce dwoma dyniami udekorować dożynkowe ołtarze, a z dwóch innych zrobić bałwana na Halloween.
Komentarze