Dlaczego zmarł Marcin?

Choć od śmierci 24-letniego Marcina minęły już ponad dwa miesiące, prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów. Taka decyzja może jednak zapaść w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Chłopak mieszkał w Witosławicach na Opolszczyźnie. Pewnego lipcowego dnia wybrał się z kuzynem do Krowiarek, gdzie ten ma rodzinę. Wiadomo, że zajechali samochodem pod remizę OSP. Tam miał zostać pobity. Nikt jednak nie wezwał policji. Na drugi dzień Marcin wrócił do domu na rowerze. Nie miał widocznych obrażeń poza zadrapaniem na czole.
– Był ospały, myślałam, że zachowuje się tak po imprezie. Dużo spał, wychodził krótko na podwórko. Coś zjadł i znów spał. Trwało to kilka dni. Pojechaliśmy z nim więc do lekarza w Rudniku, który stwierdził powiększenie wątroby. W następnym dniu usłyszałam z jego pokoju jakiś stukot. Marcin dostał ataku padaczki, choć nigdy nie cierpiał na tę chorobę. Wezwaliśmy lekarkę z Wronina w powiecie raciborskim, która przeprowadziła badania neurologiczne. Marcin zdołał jeszcze przejść się po pokoju. Lekarka stwierdziła jednak, że źrenica w jednym oku nie reaguje na bodźce. Zadzwoniliśmy po karetkę – opowiada Cecylia Słupina, mama chłopaka.
Marcin trafił do szpitala w Koźlu. Stamtąd przewieziono go na konsultacje do Opola. Niestety znów dostał silnego ataku padaczki i stracił świadomość. Zmarł dziesiątego dniu od wizyty w Krowiarkach. W akcie zgonu czytamy, że doznał krwotocznego stłuczenia płatów czołowych, pęknięcia łuski kości czołowej, uszkodzenia mózgu i ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej. Pani Cecylia mówi, że rozmawiała z domniemanym sprawcą pobicia. Powiedział, że Marcin miał uderzyć jego kolegę w twarz, a on wystąpił w obronie kumpla. Od innych osób matka usłyszała, że Marcin „dał tamtemu lepa” w tył głowy, nie w twarz. Kuzyn, z którym przyjechał do Krowiarek, uważa, że Marcin dostał cios w głowę, ledwie wysiedli z samochodu.
Matka przyznaje, ze lubił wypić jak każdy młody człowiek. – Był uczynny i dobry. Mało mówił, ale nikogo nie zostawił w potrzebie – zaznacza. – Sprawa jest trudna i niejednoznaczna. Nasze zadanie polega na rzetelnej ocenie materiału dowodowego niezależnie od tego, co mówią ludzie we wsi. Na dziś nie ma podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów. Przesłuchaliśmy wszystkich świadków, zwróciliśmy się też do Zakładu Medycyny Sądowej w Opolu o uzupełnienie opinii dotyczącej przyczyn śmierci – mówi Danuta Kozakiewicz, prokurator rejonowy w Raciborzu.

Komentarze

Dodaj komentarz